„Szanowni Państwo,Piszę do Państwa w nietypowej sprawie, w jakiej raczej nikt do Państwa nie pisze, ale w czym siła, jeśli nie w lokalnych mediach?
Mam 26 lat, jestem absolwentką Wyższej Szkoły Informatyki i Umiejętności w Łodzi na kierunku praca socjalna. Pochodzę z małego miasteczka pod Kaliszem. Kiedy miałam osiem lat moja mama zmarła mi na rękach. Mój tata starał się dzielnie wychowywać mnie i mojego brata w pojedynkę. Przez kolejne 18 lat był z nami – chociaż nigdy nie było lekko. 17 kwietnia tego roku, wiecie co nam zrobił…? Zmarł.
W wieku 23 lat zostałam matką, mam cudowną córeczkę Ninę. Jej biologiczny ojciec był ukrytym alkoholikiem, narkomanem i hazardzistą. Kiedy Nina miała pół roku zniknął. Podniosłam się i z tego. Poznałam mężczyznę, który jest mężczyzną mojego życia, jednak mimo deklaracji i zobowiązań nie idzie to w tym kierunku, w którym powinno. Ostatnio okazało się, że ojcowskie i partnerskie obowiązki przerosły go na tyle, że została ogromna rysa na moim zaufaniu.
Jestem wykształcona, ambitna, odpowiedzialna za powierzone mi zadania. Realizowałam projekty socjalne, kampanie charytatywne i społecznościowe, współpracowałam z mediami, zawsze byłam blisko ludzi i dla ludzi, mam doświadczenie w pracy biurowej, social mediach, konferansjerce, ale również w pracy z drugim człowiekiem.
Muszę być silna i zapewnić swojemu dziecku stabilizację – bo nie wiem czy ta bajka będzie miała swój happy end. Obecnie mieszkam w Częstochowie. Niestety nie znam tu nikogo, kto mógłby mi pomóc, więc… może w tym szaleństwie jest metoda?
Proszę, jeśli Państwo znają kogoś, kto potrzebuje człowieka, któremu praca zawodowa wychodzi lepiej niż życie osobiste to… błagam pomóżcie.
pozdrawiam
Czytelniczka.”