Co jak co, ale Łukasz Wabnic w niespełna rok zdobył popularność nie tylko w Częstochowie, ale i w całym kraju. Nasz radny zasłynął spotem wyborczym „Wabnic w natarciu” i o mały włos nie przypadła mu w udziale główna nagroda na najbardziej żenującą reklamówkę telewizyjną.
Aktorskie umiejętności częstochowskiego rajcy podziwiać mogliśmy również w programie „Hot or not” emitowanym w programie VIVA, gdzie jako jeden z najbardziej gorących uczestników doszedł aż do półfinału. Talent aktorski radny Wabnic zaprezentował ostatnio w serialu „M jak miłość”. Był to wprawdzie tylko epizod, ale jednak. Do serialowych przygód zaliczyć radny może również „Plebanię” i „Majkę”. Trzeba jednak wiedzieć, że nasz radny to również politolog, mistrz kickboxingu i co najmniej parlamentarzysta.
Przygodę z teatrem rozpoczął już w szkole podstawowej, gdzie z wielkim zaangażowaniem grywał w szkolnych akademiach.
– Co jest dla Pana ważne?
– Trzy najistotniejsze w życiu sprawy to: rada miasta, kickboxing i studia.
– Nagrał Pan spot wyborczy, który wzbudził sporo kontrowersji. Czy Pańskim zdaniem spełnił swoją rolę?
– Myślę, że tak, wśród znajomych bardzo się podobał. Był zresztą pierwszym spotem politycznym, który szeroko omawiano. Bardzo pozytywnie ocenił go Leszek Miller i Grzesiek Napieralski. Uważam, że spot był ok.
– Oglądaliśmy Pana w telewizji, w programie „Hot or not”. Czy uważa się Pan za gorącego chłopaka?
– Raczej za sympatycznego, a nie gorącego. Chociaż to prawda – doszedłem do półfinału.
– Wiele Pańskich kreacji aktorskich jest nasyconych erotyzmem, nagością, przemocą…
– Przemocą byłaby sytuacja, w której biłbym bezbronnego. Ja pomogłem osaczonej kobiecie. A, że ciepło na mnie spojrzała…
– Przyzna Pan, że ta bezbronna kobieta dość mocno eksponowała swoje dwa atuty…
– Sytuacja gospodarcza i różnice społeczne szufladkują ludzi, dzielą na bardzo bogatych i bardzo biednych. Tych ostatnich życie niekiedy zmusza do kradzieży. O tym był mój spot.
– Na ile aktorstwo przydaje się w polityce i odwrotnie?
– Uważam, że nie ma związku. Umiejętności aktorskie być może potrzebne są na poziomie parlamentarnym, ale nie lokalnym.
– Wniosek, że Pana umiejętności aktorskie przydadzą się w przyszłości. Który z kierunków zamierza Pan obrać?
– Zdecydowanie politykę. Jest wielce prawdopodobne, że będę brał udział w najbliższych wyborach parlamentarnych. Jeśli to możliwe, to widziałbym siebie w sejmie.
Pewnie mieszkańcy Błeszna, wybierając Łukasza Wabnica na radnego nie przypuszczali, że największe osiągnięcia ich reprezentanta będą śledzić aż na skalę krajową. W zasadzie nie ma to większego znaczenia, czy radny występuje w garniturze, czy w slipkach – istotne, by podejmował dobre dla miasta decyzje. Pierwszy warunek radny Wabnic już spełnił, na drugi czekamy. A może radnego Wabnica nie doceniamy. Jakby nie patrzeć, własnym ciałem promuje Częstochowę. Aż dziw, że jego koledzy partyjni w osobach wiceprezydenta Marszałka, radnego Szczuki czy Niesmacznego, nie pomijając głowy miasta – Krzysztofa Matyjaszczyka, nie poszli w ślady młodego, krzepkiego i kreatywnego Wabnica. Gdzie klubowa solidarność?
Rozmawiała: Renata R. Kluczna