Kto „zajumał” akta sprawy o ławnikach?

Redakcja „” ufunduje flaszkę (mleka) temu, kto rozwiąże zagadkę: gdzie są akta w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa przez kandydatów na ławników? Policja twierdzi, że dokumenty ma prokuratura – prokuratura, że ma je policja.

28 grudnia radny Krzysztof Janus (PiS) pofatygował się do częstochowskiej prokuratury, gdyż jako osoba zawiadamiająca o przestępstwie bardzo chciał przejrzeć akta sprawy o – jego zdaniem – fałszerstwach w rekomendacjach kandydatów na ławników.
Pracownik prokuratury sporządził notatkę, z której wynika, że akta sprawy o ławnikach są na Komendzie Miejskiej Policji i tam też skierował Janusa. Radny wiele nie myśląc pomaszerował na „Trójkąt”. Funkcjonariusz policji też sporządził notatkę. W niej czytamy: „Akta główne postępowania dnia 07 grudnia 2015 roku zostały przesłane do Prokuratury Rejonowej Częstochowa-Północ w Częstochowie, gdzie znajdują się do chwili obecnej”.
Pytanie wydawałoby się głupie, ale to tylko pozory: co stało się za aktami sprawy o ławnikach?
Przypomnijmy czego dotyczyło zawiadomienie do prokuratury złożone przez Krzysztofa Janusa. Radny PiS podczas naboru na ławników wykrył nieprawidłowości w dokumentach złożonych przez kandydatów.
– Jeżeli na liście jest dwanaście nazwisk wpisanych jedną ręką i podpisy obok są prawie identyczne, to mamy do czynienia z fałszerstwem – mówił na początku sierpnia radny Janus.

Prokuratura nie podzieliła wątpliwości zawiadamiającego Janusa. Umorzyła dochodzenie. Dociekliwy radny chciał ustalić, jakimi argumentami kierowała się prokuratura, że tematu Janusa nie podjęła. Nic z tego. Akt sprawy nie ma. Złośliwcy twierdzą, że od 7 do 28 grudnia odległość jednego kilometra (od policji do prokuratury) przemierza chyba zniedołężniały listonosz, albo dokumenty trafiły w ręce zbieracza makulatury lub bezdomnego na onuce.