Analitycy coraz częściej ostrzegają: gospodarka światowa zbliża się do największego spowolnienia od czasów kryzysu finansowego z 2008 roku. Pokazują to wskaźniki gospodarcze, dotyczące aktywności, nastrojów i kondycji przedsiębiorstw w Europie, USA i Chinach. Czy to oznacza, że i Polskę, po szybkim wzroście gospodarczym i niskim bezrobociu, może dopaść kryzys?
Nasz zachodni sąsiad już dziś jest na progu recesji. Tymczasem tylko w ubiegłym roku sprzedaliśmy tam towary o wartości 62,2 mld euro (268,6 mld zł), co odpowiada za ponad jedną czwartą naszego eksportu. Nasz biznes powoli zaczyna czuć spowolnienie nad Renem – dane za czerwiec pokazały pierwszy od dwóch lat spadek produkcji w Polsce (w czerwcu wskaźnik ten był o 2,7 proc. niższy niż w roku ubiegłym oraz o 5,9 proc. niższy niż w maju br.).
Z perspektywy polskiego biznesu nie sposób również zapomnieć o ryzyku, jakie wprowadza wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Zjednoczone Królestwo to trzeci nasz partner, jeśli chodzi o eksport; więcej sprzedajemy tylko w Niemczech i Czechach. W ubiegłym roku Brytyjczycy nabyli od nas towary o wartości 13,7 mld euro (59,1 mld zł), co stanowiło 6,2 proc. naszego eksportu. Szczególnie narażeni są producenci żywności (dużo wysyłamy tam kiełbas, drobiu, wieprzowiny, ryb, czekolady, wafelków i soków), ale też kosmetyków, lekarstw, chemii gospodarstwa domowego, okien, opon, a nawet sprzętu gospodarstwa domowego.
Nic nie może wiecznie trwać
Ekonomiści twierdzą, iż „to, że blisko nas są zagrożenia i polityczne, i gospodarcze, nie jest zaskoczeniem. Sąsiadów od 1000 lat nie zmieniliśmy i nie zmienimy. Wszyscy, łącznie z rządzącymi – zdają sobie sprawę, że wyjątkowa koniunktura gospodarcza nie będzie trwała wiecznie. O tym, że się kończy, świadczą nie tylko giełdowe indeksy, ale też twarde decyzje banków centralnych.
To, jak bardzo wykorzystamy szansę i jak bardzo unikniemy kłopotów, będzie wynikało z tego, jak dobrze byliśmy przygotowani. Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju nie była, jak chcą niektórzy, jedynie świadectwem politycznych ambicji, ale też wyrazem wielu lat refleksji polskich ekonomistów szukających nowych mechanizmów rozwoju. Plan nie był zły. Pytanie tylko, czy został wykonany.”