Co to jest działalność społeczna? Czy w ogóle są ludzie, którym chce się robić coś dla innych? W teorii tak, w praktyce – rzadko. Ogólnopolski zwrot ku lokalności dotarł też do Częstochowy. Rozpoczął go Tadeusz Wrona. Sztandarowym projektem byłego prezydenta były organizacje pozarządowe, ale nie ich działalność a raczej liczba. Kolejny prezydent – Krzysztof Matyjaszczyk również poczytuje sobie za honor współpracę z tak zwaną inicjatywą lokalną.
W przeciwieństwie do poprzednika chce się konsultować społecznie, a nawet zawierać partnerstwa publiczno-społeczne. Jak dotąd niewiele z chęci wynika. Działające w mieście organizacje pozarządowe przyznają, że nie mają łatwego życia i nigdy nie miały, niezależnie od tego, kto zasiadał w fotelu prezydenta miasta.
Niektórym się chce…
W przypadku działań charytatywnych, filantropijnych, sceptycy (w Częstochowie ich niemało) zadają pytania: komu się chce?, co z tego ma? W odpowiedzi ze strony działaczy społecznych można usłyszeć: „chodzi o to, żeby było miło”, „celem jest zrobienie czegoś fajnego”. I chociaż zabrzmi to nieco patetycznie są w Częstochowie pasjonaci, ludzie aktywni, którym zależy na tym, aby otoczenie było ciekawsze. Gderaczom i tetrykom nie mieści się w głowie, ze 40-letni facet – żonaty, dzieciaty – wieczorem przywdziewa mundur harcerza i spotyka się z niespokrewnioną z nim młodzieżą, poświęcając swój wolny, prywatny i jakże cenny czas. A jednak robią to – jak mawiają – dla dobra wspólnego.
Co z Victorią?
Pod dużym znakiem zapytania stoi przyszłość Częstochowskiego Klubu Tenisowego “Victoria”, któremu MOSiR nie przedłużył umowy użyczenia kortów tenisowych pod parkami jasnogórskimi. Ważność poprzedniej upłynęła w lutym br., od kilku tygodni klub tkwi w zawieszeniu. – Kiedyś taka właśnie była polityka miasta… Victoria nieodpłatnie użytkowała nasze tereny, jednocześnie prowadziła odpłatną działalność. Oprócz wynajmowania osobom indywidualnym kortów tenisowych, pozwolono klubowi podnajmować zewnętrznym firmom obecną tam nieruchomość na działalność gastronomiczną – mówi Tomasz Łuszcz, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Częstochowie.
31 stycznia MOSiR, dotychczasowy administrator obiektów przekazał je właścicielowi – urzędowi miasta Częstochowy. – Jesteśmy zaskoczeni sytuacją. Nic nie wiemy o tym, żeby nasza działalność miała się zakończyć z powodu nie przedłużenia umowy. Czekamy na ten dokument z niecierpliwością, już dawno powinien być. Umowy przedłużamy, co 3 lata – informuje Halina Porowska, wiceprezes Częstochowskiego Klubu Tenisowego “Victoria”.
Klub Victoria w tym roku obchodził będzie 90-lecie istnienia i rzeczywiście od zawsze korzystał z rekreacyjno – sportowych terenów miasta. – My MOSiR opłacaliśmy podatki od nieruchomości, mimo iż w tym czasie Victoria użytkowała ten obiekt. Decyzja o tym, kto będzie tam działał należy teraz do władz miasta – informuje dyrektor MOSiR-u. Zdaniem klubu, ich komercyjna działalność przede wszystkim pokrywa koszty utrzymania obiektu, które miesięcznie wynoszą około 10 tysięcy złotych. – Opłacamy wszystkie media: wodę, prąd i inne. Sami, jako zarząd klubu nie bierzemy ani złotówki, działamy charytatywnie. Poza tym angażujemy się w całą masę przedsięwzięć miejskich nieodpłatnie. Organizujemy turnieje dla dzieci, współuczestniczymy w Dniach Częstochowy – wyjaśnia wiceprezes klubu.
Decyzja podjęta?
W opinii wielu, także władz innych klubów sportowych Victoria nie jest traktowana na równi z pozostałymi klubami, które za wynajmowane obiekty i pomieszczenia sportowych muszą płacić. – Czy to źle, że nie żebrzemy od miasta, że nie sięgamy po niebotyczne dotacje, że radzimy sobie sami? My robimy tu same dobre rzecz, z miłości do klubu i to za darmo – stwierdza Halina Porowska.
Jakie będą losy Stowarzyszenia Victoria nie wiadomo, chyba że wiadomo, ale nie wszystkim. Brak nowej umowy na kolejne 3 lata i oddanie administrowania terenem przez MOSiR do urzędu miasta mogą sugerować, że plany już są, zgoła inne.