W naszym mieście realizowany jest projekt „Zainwestuj w Częstochowie”. Jego koszt wynosi 1,5 mln zł, z czego 85 proc. finansuje Unia Europejska. Część pieniędzy przeznaczono na to, aby zafundować przedstawicielom mediów dwudniowy wypoczynek z szumnymi atrakcjami: w pakiecie znalazł się dojazd, nocleg w hotelu, wyżywienie (np. kolacja przy akompaniamencie saksofonisty), loty szybowcem w Rudnikach oraz off road na Górze Ossona. Wydarzenie odbyło się pod tytułem “Road Show”.
Pierwszym krokiem realizacji projektu „Zainwestuj w Częstochowie” było wyprodukowanie materiałów promocyjnych miasta: gadżetów (długopisy, etui skórzane, pendrive’y), filmów, broszur, map etc. Produkty te można było wprawdzie rozesłać dziennikarzom drogą elektroniczną lub pocztową, ale Urząd Miasta wybrał bardziej szumny sposób prezentacji walorów miasta. W tym celu zorganizowano dwudniowe spotkanie (30-31 października) – „niepowtarzalny event dla dziennikarzy”. Niestety do udziału w wydarzeniu nie zostali zaproszeni przedstawiciele grupy docelowej projektu, a więc potencjalni inwestorzy. Jakiego więc skutku oczekują realizatorzy projektu? Na pewno nie szybkiego: – Sukcesem będzie efekt, jaki – mam nadzieję – zobaczymy w najbliższym czasie, może za rok, dwa albo nawet dłużej. Realizacja inwestycji zajmuje czas od roku do 10 lat. Dzisiejsze i wczorajsze spotkanie było dopiero początkiem projektu. Większy efekt mogą przynieść spotkania z potencjalnymi inwestorami w trakcie spotkań studyjnych, które zostaną zorganizowane w Katowicach, Warszawie i we Wrocławiu – mówi Agnieszka Bednarczyk, dyrektor zarządzająca firmy „Strategia FM”, odpowiedzialnej za spotkania realizowane w ramach projektu. Prezydent Matyjaszczyk także nie ma wygórowanych oczekiwań w stosunku do przedsięwzięcia: – Dla mnie konkretnym rezultatem będzie to, że przedsiębiorcy i ogólnie wszyscy ludzie dowiedzą się, że Częstochowa jest przyszłym gospodarczym tygrysem województwa śląskiego, Polski, a może nawet Europy. Nasze miasto jest dużo tańsze dla funkcjonowania i utrzymania firm, to atrakcyjne tereny, dobra lokalizacja i wykształceni ludzi. Chciałbym, żeby efektem tego projektu było to, że wszyscy dowiedzą się, jak atrakcyjna pod względem inwestycyjnym, życia i nauki jest Częstochowa – twierdzi prezydent.
Spotkanie zostało zaplanowane z rozmachem, ale nawet atrakcyjny program imprezy nie był w stanie przyciągnąć do naszego miasta rzeszy dziennikarzy. Śladem po nieobecności zaproszonych gości były jedynie liczne identyfikatory, które zapełniały stolik do rejestracji uczestników oraz puste miejsca w autokarze. Z mediów ogólnokrajowych zjawiła się telewizyjna dwójka, a 15-osobowy bus z Warszawy przywiózł zaledwie 6 osób. Do tej pory w mediach regionalnych pojawiły się jedynie informacje w formie newsów, a media branżowe milczą, więc na razie nie wiadomo, czy dziennikarzy udało się przekonać, że Częstochowa to „miejsce magiczne” i „rozpoznawalne w kraju i na świecie”. W wydarzeniu – oprócz mediów lokalnych – wzięli udział przedstawiciele redakcji: Forum Biznesu Dziennika Gazeta Prawna, Forum Samorządowego, Europejskiego Doradcy Samorządowego, kwartalnika Finansowanie Nieruchomości, portalu Tereny Inwestycyjne i Portalu Samorządowego. Czy frekwencja gości zadowoliła organizatorów? – Możemy się cieszyć z tego, że przyjechali do nas przedstawiciele mediów, zarówno z Warszawy, z Katowic, jak i z Częstochowy. Dotarli do nas także przedsiębiorcy z naszego terenu [TRW, Guardian, Stolzle, CF Gomma, Fortum, GST Automotive oraz przedstawiciele organizacji pracodawców: Business Centre Club, Reg. Izba Przemysłowo-Handlowa, Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych “Lewiatan” – red.], z miasta – żeby porozmawiać z przedstawicielami mediów i władzami samorządowymi – podsumowuje dyrektor Strategii FM.
Wydarzenie „Road Show” to dopiero wstęp do projektu „Zainwestuj w Częstochowie” – podobne imprezy odbędą się także w innych miastach. Przedsięwzięcie zakłada także udział przedstawicieli miasta w targach inwestycyjnych w Europie (Monachium, Barcelona, Cannes). Prezydent Matyjaszczyk zaznacza, że realizowany program nie jest nowatorski, ponieważ wpisuje się w cykl przedsięwzięć marketingowych: – Obecnie kontynuujemy i potwierdzamy wartości z poprzednich projektów promocyjnych miasta. Sam osobiście byłem i w Chinach, i w Stanach Zjednoczonych, i w różnych miejscach Europy. Teraz przedstawiciele miasta planują wybrać się nie tylko do miejscowości europejskich, także do krajów arabskich, na Daleki Wschód i do Stanów – zachwala przyszłe i dawne dokonania magistratu prezydent Częstochowy.
Kolejnym punktem projektu jest spotkanie studyjne, które odbędzie się w Katowicach najprawdopodobniej 19 listopada: – To jest termin wstępny, myślę, że się potwierdzi w ciągu najbliższych dni – zapowiada dyrektorka Strategii FM.
Na zdjęciu: Dyskusja dziennikarzy z przedstawicielami najważniejszych inwestorów działających na terenie miasta i organizacji okołobiznesowych działających w regionie.
Fot. Marek Dziurkowski
2 komentarzy
Marketing marketingiem, PR „pijarem”, ale bez jaj panowie, bez jaj, może czas skończyć z tą mentalną wiochą i pitoleniem trzy po trzy… Od samego zaklinania rzeczywistości: „Częstochowa ma potencjał” i widoku/fotografii miasta z lotu ptaka, niczego nie przybywa – koń jaki jest, każdy widzi… stagnacja i dryf rozwojowy, kompletny zanik długofalowego programowania rozwoju uwzględniającego zagrożenia i realne potencjały rozwojowe miasta. Potencjalni inwestorzy czy nowi osiedleńcy potrafią kalkulować i mają swoje analizy atrakcyjności lokalizacji swoich przedsięwzięć czy zamieszkania. Potrafią sprawdzić każdą ściemę lokalnych „promotorów”. Nie ma co się sadzić na „big idea” – submetropolia północy województwa śląskiego, i… wizerunkowy onanizm – łgarstwo o rzekomo najwyższym w Polsce wskaźniku nasłonecznienia, czy 8. „uczelniach wyższych”…, odbierające wiarygodność całej „ofercie”, międlonej od kilkunastu lat: „Bałtyk”, Cepelia, Dom Księcia, tereny Operatora – za pieniądze Unii Europejskiej, które w części są też pieniędzmi polskiego podatnika… Ale zabawa ma trwać, w majestacie etc., w klimacie tandetnej reklamy płynu do zmywania zachwalanego przez komiwojażera swojskiego chowu niejakiego Irka Bieleninika. To ściema – PR prezydenta miasta i jednoosobowej agencji PR „Strategia FM” – przy akompaniamencie wąskiej grupki, tych samych od lat, klakierów „władzy”, dajmy na to taki Jadczyk Dariusz od „pracodawców” wychwalający „dobre i autentyczne partnerstwo z władzami miasta” – tylko w jakiej sprawie, w jakim celu i jakie są konkretne efekty owego „partnerstwa”?
Dupa blada. Bicie piany.
Ważne, jak to na prowincji, że są gadżety: długopisy, pendrive’y… są loty balonem albo inną maszyną latającą, są hotele, jest catering i zbijanie bąków… a wszystko w dobie komunikacji internetowej (z nieograniczonymi praktycznie zasobami ofert inwestycyjnych, prezentacji i kontaktów), zaawansowanych systemów informacji geograficznej/terenu GIS etc.
Teraz będzie kilka „laurek” skreślonych ręką zaproszonych dziennikarzy i się kręci… i do następnego „roadshow”… aż do wyczerpania kasy.
A tak na marginesie kiedy poznamy konkretne efekty dotychczasowych kampanii promocyjnych miasta oraz efekty wyjazdów na imprezy targowe: Cannes, Barcelona, Berlin, Monachium… liczbę spotkań biznesowych, liczbę nawiązanych kontaktów handlowych i zawartych kontraktów, liczbę nowych inwestycji etc? Analizę poniesionych kosztów i korzyści…?
Słowem promocja tak – zwłaszcza efektywna internetowa promocja marki miasta zgodnie z opracowaną wcześniej przemyślaną i spójną strategią promocji miasta, a nie imprezy „oderwane” od celów i oczekiwanych efektów – bo przecież celem kampanii nie mogą być „laurki” sprowadzonych czy zaproszonych dziennikarzy…
Marketing marketingiem, PR „pijarem”, ale bez jaj panowie, bez jaj, może czas skończyć z tą mentalną wiochą i pitoleniem trzy po trzy… Od samego zaklinania rzeczywistości: „Częstochowa ma potencjał” i widoku/fotografii miasta z lotu ptaka, niczego nie przybywa – koń jaki jest, każdy widzi… stagnacja i dryf rozwojowy, kompletny zanik długofalowego programowania rozwoju uwzględniającego zagrożenia i realne potencjały rozwojowe miasta. Potencjalni inwestorzy czy nowi osiedleńcy potrafią kalkulować i mają swoje analizy atrakcyjności lokalizacji swoich przedsięwzięć czy zamieszkania. Potrafią sprawdzić każdą ściemę lokalnych „promotorów”. Nie ma co się sadzić na „big idea” – submetropolia północy województwa śląskiego, i… wizerunkowy onanizm – łgarstwo o rzekomo najwyższym w Polsce wskaźniku nasłonecznienia, czy 8. „uczelniach wyższych”…, odbierające wiarygodność całej „ofercie”, międlonej od kilkunastu lat: „Bałtyk”, Cepelia, Dom Księcia, tereny Operatora – za pieniądze Unii Europejskiej, które w części są też pieniędzmi polskiego podatnika… Ale zabawa ma trwać, w majestacie etc., w klimacie tandetnej reklamy płynu do zmywania zachwalanego przez komiwojażera swojskiego chowu niejakiego Irka Bieleninika. To ściema – PR prezydenta miasta i jednoosobowej agencji PR „Strategia FM” – przy akompaniamencie wąskiej grupki, tych samych od lat, klakierów „władzy”, dajmy na to taki Jadczyk Dariusz od „pracodawców” wychwalający „dobre i autentyczne partnerstwo z władzami miasta” – tylko w jakiej sprawie, w jakim celu i jakie są konkretne efekty owego „partnerstwa”?
Dupa blada. Bicie piany.
Ważne, jak to na prowincji, że są gadżety: długopisy, pendrive’y… są loty balonem albo inną maszyną latającą, są hotele, jest catering i zbijanie bąków… a wszystko w dobie komunikacji internetowej (z nieograniczonymi praktycznie zasobami ofert inwestycyjnych, prezentacji i kontaktów), zaawansowanych systemów informacji geograficznej/terenu GIS etc.
Teraz będzie kilka „laurek” skreślonych ręką zaproszonych dziennikarzy i się kręci… i do następnego „roadshow”… aż do wyczerpania kasy.
A tak na marginesie kiedy poznamy konkretne efekty dotychczasowych kampanii promocyjnych miasta oraz efekty wyjazdów na imprezy targowe: Cannes, Barcelona, Berlin, Monachium… liczbę spotkań biznesowych, liczbę nawiązanych kontaktów handlowych i zawartych kontraktów, liczbę nowych inwestycji etc? Analizę poniesionych kosztów i korzyści…?
Słowem promocja tak – zwłaszcza efektywna internetowa promocja marki miasta zgodnie z opracowaną wcześniej przemyślaną i spójną strategią promocji miasta, a nie imprezy „oderwane” od celów i oczekiwanych efektów – bo przecież celem kampanii nie mogą być „laurki” sprowadzonych czy zaproszonych dziennikarzy…