Ponad piętnaście lat temu nie było w Częstochowie ważniejszego tematu, jak ratowanie Huty „Częstochowa”. W listopadzie 2002 r. huta zmuszona była złożyć wniosek o upadłość, skutki społeczne spowodowały ogólną mobilizację, wymusiły współpracę władz miasta i związków zawodowych, polityków z lewicy i prawicy, parlamentarzystów wszystkich opcji, aż po bezpośrednie zaangażowanie rządu RP i stworzenie kierowanego przez wicepremiera Hausnera zespołu ds. restrukturyzacji huty.
Teraz także zmuszona sytuacją huta złożyła wniosek o upadłość. Blisko 1 200 pracowników od czerwca nie dostaje pełnych wynagrodzeń. I nikogo to, poza tymi pracownikami, nie obchodzi. Politycy unikają tego tematu jak ognia, Rada Miasta milczy wymownie, centrale związkowe ogniskują się na organizacji przedwyborczych festynów. Pan Premier ze swym planem otwiera nowe boisko w Truskolasach i obiecuje cudowności w Siemianowicach. Pan Wojewoda do dziś nie kojarzy jak dojechać na Raków. A lud częstochowski wypoczywa na plażach. Problemem jest brak pracowników, więc utrata pracy przez tysiąc osób nie wpłynie na poziom bezrobocia. Obroty w sklepach i galeriach zależne są od 500+ i transferów z pracy na saksach, braku pieniędzy hutniczych nie odczuje rynek.
Podniecają nas marsze LGBT i zmiany klimatyczne, temat huty nie jest na fali.
Ponieważ z domu jestem huciany, a z rakowskim kombinatem życie mnie powiązało licznymi więzami, dla mnie to dramat, poczucie utraty czegoś bliskiego, bez czego Częstochowa nie będzie Częstochową. Ale może to tylko starcza nostalgia, może powinienem wtopić się w powszechną obojętność. Może czas przyjąć do wiadomości, że dla hutnictwa w Polsce miejsca już nie ma. W Krakowie też Mittal zwija była hutę im. Lenina, niepewna jest nawet przyszłość b. huty „Katowice”. Premier jest od sukcesów, więc umiejętnie omija hutnicze problemy. Obiecywał kiedyś reindustrializację, brzmiało to ładnie. Tylko potem jak z tym ceprem stojącym nad przepaścią, którego góral ostrzegał: kierunek słuszny, tylko droga nie ta. Reindustrializacja nie polega na ładowaniu pieniędzy publicznych w marzenia o elektrycznych samochodach, czy odbudowywaniu stoczni państwowych przez święcenie stępki. Huta w Częstochowie mogła być udanym przykładem reindustrializacji, dysponowała nowatorskimi technologiami pozwalającymi wytwarzać „pod wymiar” konstrukcje stalowe (w tym: blachy dla kontenerowców, rury dla gazociągów, maszty dla elektrowni wiatrowych, mosty typu warszawskiego Świętokrzyskiego). Są to produkty takiej jakości, że wchłonięte powinny być przez inwestujące w rozwój państwo. Jakość jednak przygrywać może na rynku jeśli mierzy się z importowanym tańszym towarem. A w cenie gotowego wyrobu stalowego znajdują się koszty zakupu surowca, koszty potrzebnej do produkcji energii, koszty transportu surowców i produktów, koszty tzw robocizny… Rząd chroni „polski rynek” producentów energii i operatorów linii transportowych. Skutkiem tego wysoka cena energii, wysokie koszty transportu, efekt: niekonkurencyjność polskiego hutnictwa.
Coś za coś. Przyszłość elektrowni Ostrołęka jest dla Premiera ważniejsza od teraźniejszości huty „Częstochowa”. Może zatem przemilczać temat otwierając nowe boisko czy bawiąc się hula-gula w reindustrializację.
5 komentarzy
Może Hausner z Janikową pomogą 😀
Może Hausner z Janikową pomogą 😀
Gdzie jest Giżyński, gdzie jest Leszczyna, gdzie jest Balt, gdzie jest Matyjaszczyk? Wszyscy mają problem huty gdzieś.
Gdzie jest Giżyński, gdzie jest Leszczyna, gdzie jest Balt, gdzie jest Matyjaszczyk? Wszyscy mają problem huty gdzieś.
i szarawarski
i szarawarski
Kto ma się zająć ratowaniem huty i miejsc pracy dla 1200 pracowników,jak wszyscy tacy zapracowani.Szymon naczelny agronom Polski wysiewa czterolistną koniczynę i w marzeniach reaktywuje województwo częstochowskie,premier – Mateusz bez ziemi jest zajęty kampanią wyborczą i opowiadaniem bajek jak to gospodarka w Polsce kwitnie a wszyscy są szczęśliwi i bogaci.Matyjaszczyk dopieszcza emerytów i podsuwa im cukiereczki, huta go nie interesuje,bo czasy kiedy komuchy czerpały całymi garściami z hutniczej kasy bezpowrotnie już minęły.A los ludzi to im wisi i powiewa. Dziękuję panie Kapsa.
Kto ma się zająć ratowaniem huty i miejsc pracy dla 1200 pracowników,jak wszyscy tacy zapracowani.Szymon naczelny agronom Polski wysiewa czterolistną koniczynę i w marzeniach reaktywuje województwo częstochowskie,premier – Mateusz bez ziemi jest zajęty kampanią wyborczą i opowiadaniem bajek jak to gospodarka w Polsce kwitnie a wszyscy są szczęśliwi i bogaci.Matyjaszczyk dopieszcza emerytów i podsuwa im cukiereczki, huta go nie interesuje,bo czasy kiedy komuchy czerpały całymi garściami z hutniczej kasy bezpowrotnie już minęły.A los ludzi to im wisi i powiewa. Dziękuję panie Kapsa.
Może Tusk sławne ,,Słońce Peru,,i mąż opatrznościowy lemingów. Wszak wiadomo że jak oni wrócą to dopiero pokażą jak gospodarka rozkwitnie … oj pokażą
Może Tusk sławne ,,Słońce Peru,,i mąż opatrznościowy lemingów. Wszak wiadomo że jak oni wrócą to dopiero pokażą jak gospodarka rozkwitnie … oj pokażą