Ech, przeczytajcie sobie poemat alkoholicznym Jerofiejewa ”Moskwa – Pietuszki”. Może zrozumiecie sens postępu cywilizacyjnego. Bo mówią: stadion, jeden, drugi, Euro, takie i siakie, skok cywilizacyjny, kraj wielkiej budowy – W Moskwu bywali, Kremla nie uwidili…
Stadion kosztuje nas, podatników, około 2 mld zł. Dla porównania z budżetu na naukę i badania naukowe wydaliśmy w 2008 roku 4 mld, w tym 2,3 mld na uczelnie i jednostki naukowe. I to porównanie powinno kończyć dyskusje o skoku cywilizacyjnym. W liczbie opatentowanych wynalazków w odniesieniu do wielkości populacji, wspólnie z Litwą stanowimy ogon UE. W udziale w PKB wydatków na BiR (badania i rozwój) my, ze swoimi 0,5 proc. nawet nie próbujemy zmierzyć się ze średnią UE – 1 proc., a tym bardziej OECD -2,86 proc. Są kraje twórcze i odtwórcze; bogactwo należne jest tym pierwszym. Kraje twórcze mogą budować, utrzymywać i zapełniać wielkie stadiony; kraje odtwórcze płyną jak Grecja i Portugalia. Jeśli mnie pamięć nie myli, były wielkie wydarzenia sportowe w Sarajewie i Meksyku. Czy ktoś tam coś mówi o owocach wielkiego skoku cywilizacyjnego?
Mówicie, dzięki Euro autostrady, bo bez Euro dróżki polne by nam wystarczyły. Przez setki lat tranzyt ze Skandynawii na południe Europy prowadził przez Polskę; dziś jeździ się przez Niemcy, bo przez 20 lat nie zdołaliśmy połączyć Gdańska z Bramą Morawską. Geografia ustawiła nas na linii tranzytu wschód- zachód; więc czemu i to nas omija. Czy nie dlatego, że przewóz koleją towarów przez Polskę jest droższy i trwa dłużej, niż transport koleją transsyberyjską przez całą Azję? Czy Polsce brak, przede wszystkim, stadionów, czy może mostów na Wiśle, rzece wyznaczającej granicę rozwoju kraju?
Od rządów w naszej demokracji oczekujemy tyle, ile od kelnerów w restauracji. Mają nas zadowolić atrakcyjnymi potrawami i nie zanudzać wysokimi rachunkami. Piłkarskie Euro to ozdoba tegorocznej karty dań. Zyska to danie większy smak, gdy nasza, wyszkolona w niemieckich, angielskich, tureckich, francuskich, rosyjskich klubach, reprezentacja wygra kilka meczów. Tylko co po zjedzeniu? Nakarmiony luksusowo Aborygen stanie się Europejczykiem?
Czasy, gdy więcej wydajemy na stadiony niż na badania naukowe, porównać można z jednym pięknym okresem: z panowaniem Sasów. Wówczas budowaliśmy przepiękne pałace i bajkowe kościoły. Oszczędzaliśmy na armii, więc nam owe pałace i kościoły spalili, cudne bibeloty zabrali a mądrujące się sejmy i sejmiki rozpędzili. W imię wolności broniliśmy niegdyś liberum weto; pewnie słusznie, bo to najlepszy mechanizm chroniący prawa mniejszości przed dyktatem większości. Więc i dziś w modzie jest bronić liberum weto.
Wszak o nas świadczy nawet żywiołowy bunt przeciw ACTA. Państwa, które dostrzegły, że wynalazczość i kreatywność są źródłem bogactwa większym niż zasoby ropy, gazu czy platyny, chronią prawa do czerpania zysków z własności owoców intelektu. Społeczności, które same nie myślą, nie uznają takowej własności. Skoro bardziej przeżywamy dalekie miejsce Polski w rankingu reprezentacji piłkarskich, niż jeszcze niższe miejsce w innowacyjności gospodarki, to suma sumarum grupujemy się w stadzie niemyślących społeczności.
I tego stada się trzymajmy.
