Z przedwojennego „Gońca Częstochowskiego”: „Skarżył się mieszkaniec centrum właścicielowi sklepu: – Ten wieczny hałas, samochody, patefony, ryczenie pijackich przyśpiewek pod oknem; marzę, by trafić na odludzie, żadnego człowieka nie oglądać. A na to właściciel sklepu: – Odludzie, żadnego człowieka? Nie ma problemu – wejdź Pan jako wspólnik do mego interesu!”.
Żywcem można to przenieść do współczesności. Ot, choćby tak: skarży się mieszkaniec domu koło pl. Biegańskiego właścicielowi sklepu w II Alei: – Na Bieganie ryki i głośniki, w sklepie jak w ścisłym rezerwacie przyrody. Wszystko dla ludzi. Tylko co niektórzy z nich marzą, by było odwrotnie: w sklepie ruch, obrót, zysk, a na placu cień i spokój. Ale takich się zgromi jako malkontentów, nie doceniających gestu decydentów. Najważniejsze są potrzeby młodych, czas obudzić ich energię, dając disko i klepisko. Dzięki temu przeżywają miraż, stają się bardziej światowi i wielkomiejscy.
A poza tym, skoro jesteśmy przekonani (albo przekonywani) o niesprawiedliwości niewidzialnej ręki rynku, to godzimy się na zastąpienie jej widzialną ręką urzędnika. Sądzimy, że na widzialną rękę można wpływać przez wyrażanie opinii, dialog społeczny, partycypacje w decyzjach itp. modne duperele społeczeństwa obywatelskiego. Ale żeby owe duperele były realnymi narzędziami, to jeszcze w społeczeństwie potrzebni są obywatele; a takowych w ostatnich latach w naszym regionie widziano jedynie w śladowych ilościach w Zrębicach. W Częstochowie to gatunek rzadszy niż rosiczki i – niestety – w odróżnieniu od tego mięsożernego kwiatka nie podlegający ochronie. Istnieje (istniało, będzie istnieć lub zaistniało) co,ś co się nazywa stowarzyszeniem „Aleje”, głośno, z przytupem i głośnikami wyrażające swoje opinie, gdy komuś zależało na referendum. Teraz, gdy cel referendalny został osiągnięty, stowarzyszenie zanikło. Szkoda, bo właśnie dziś przydałby się silny i wiarygodny partner, reprezentant mieszkańców i przedsiębiorców z Alei. Partner, który prowadziłby rzeczywisty dialog z urzędnikami, pozwalający określać kompromis w zakresie umeblowania i zagospodarowania wyremontowanych Alei; szukałby optymalnych form takiej realizacji przebudowy, by możliwie najmniej ucierpiały interesy kupieckie.
Halo, halo, hej, hej, Panowie Alejarze! Pokażcie, że potraficie coś więcej robić, niż rebelie, referenda, anonimowe bluzgi i gołosłowne pomówienia!
Wrócę jeszcze do obywatelskości. W Arabii Saudyjskiej wybudowano ośnieżony stok do szusowania na nartach, więc i Częstochowa, pokazując iż nie jest gorsza, uruchomiła Akademię Obywatelską. Zgodnie z nazwą Akademia służy pouczaniu Obywateli. Dawniej czyniła to w ramach obowiązków służbowych Milicja Obywatelska, dziś mamy nowe zastępy ochotnicze. Poseł Stefan Niesiołowski pouczał, by grzecznie traktować kobiety, minister Kosiniak-Kamysz gromił nepotyzm, tłumacząc, że każdy równo i ciężko będzie pracował do zgonu. Czekamy na przyjazd pana Grada (110 tys pensji miesięcznie), by pouczył nas o konieczności zaciskania pasa w dobie kryzysu. Przydałby się także Minister Zdrowia, albo chociaż prezes wiadomego funduszu, uświadomić nas, byśmy w chorobie nie zawracali głowy lekarzom, bo nie za to im wiadomy fundusz płaci: przecież w nazwie ma Narodowy Fundusz Zdrowych (Pięknych, Bogatych i Ustosunkowanych). Nie ma to jak edukacja i kultura dla ludu…