– Przez 17 lat prowadziłem walkę z Instytutem Pamięci Narodowej o prawdę. IPN zamiast mnie nagradzać za moją działalność opozycyjną w czasach PRL, wbrew faktom historycznym i dowodom – zniszczył moje życie. IPN twierdził, że byłem tajnym współpracownikiem PRL, a to nieprawda, co potwierdza kolejny raz niedawno ogłoszony wyrok Sądu Okręgowego w Częstochowie. Prowadziłem z IPN-em walkę o to, by zaprzestano mnie szkalować swoimi insynuacjami – mówi Janusz Sperka.
W 2001 roku Janusz Sperka zwrócił się do Instytutu Pamięci Narodowej z wnioskiem o udzielenie mu informacji, czy przypadkiem w zbiorze dokumentów nie istnieje jego teczka. Przez 11 lat – niestety dla wnioskodawcy – IPN udzielał mu na ten temat mylnych informacji. Dopiero w 2012 roku Sperce udostępniono teczkę z jego nazwiskiem. Okazało się, że w dokumentach figuruje jako tajny współpracownik o pseudonimie „Doradca”. Sperka złożył wtedy wniosek do prokuratury o ukaranie funkcjonariuszy SB, którzy bez jego wiedzy i zgody założyli mu owe teczki. Zarówno prokuratura, jak i sąd potwierdziły wówczas, że Sperka nie był agentem SB, ale ze względu na przedawnienie nie było możliwe ukaranie owych funkcjonariuszy. Sperka poddał się więc lustracji – i jak w 2014 roku stwierdził Sąd Okręgowy w Gliwicach Wydział Karny: „Janusz Sperka złożył zgodne z prawdą oświadczenie, że nie pracował, nie pełnił służby ani nie był współpracownikiem organów bezpieczeństwa państwa w latach 1944 – 1990.” Sperce oraz jego bliskim wydawało się, że sprawa jest zamknięta.
Mimo wyroku lustracyjnego w lutym 2017 roku na stronach internetowych IPN-u pojawiła się informacja, sugerująca jego współpracę z służbami PRL-u. W tym samym roku Janusz Sperka złożył przeciwko Skarbowi Państwa Instytutowi Pamięci Narodowej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie pozew o ochronę dóbr osobistych do Sądu Okręgowego w Częstochowie. A to po tym, gdy Sperka zaczął spotykać się z zarzutami współpracy zarówno w relacjach prywatnych, jak i w miejscach publicznych. Do takiej sytuacji doszło na sesji rady miasta, gdzie ktoś publicznie oświadczył, że nie będzie dyskutował z Januszem Sperką ponieważ był on tajnym współpracownikiem. Informacja ta dość szybko rozpowszechniła się w środowisku Sperki i wpłynęła negatywnie na odbiór jego osoby w środowisku – tak przynajmniej wynika z uzasadnienia do wyroku.
W ocenie częstochowskiego sądu, działania IPN, który zamieścił na stronie internetowej wyłącznie informacje o istnieniu teczki bez upublicznienia wyroku sądu w Gliwicach, który z kolei informował o niewinności Sperki – realizowane były automatycznie, bezkrytycznie i bezrefleksyjnie, co mogło wywołać skutek odwrotny, gdyż zainteresowana osoba postronna, wchodząc na strony internetowe uzyskiwała wyłącznie szkic archiwalny IPN, więc informację niepełną, a w efekcie nieprawdziwą. Działanie to – zdaniem sądu – miało znamiona bezprawnego i naruszało dobre imię Janusza Sperki. Ponadto, zaistniała sytuacja nie budziła wątpliwości sądu, że Sperce wyrządzona została krzywda.
Sąd Okręgowy w Częstochowie w sentencji wyroku nakazał Skarbowi Państwa – Instytutowi Pamięci Narodowej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie usunąć skutki naruszeń dóbr osobistych Janusza Sperki, poprzez uzupełnienie informacji o treść: „złożono zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, że Janusz Sperka nie był współpracownikiem organów bezpieczeństwa w latach 1944 – 1990”. Ponadto sąd zasądził od Skarbu Państwa na rzecz Janusza Sperki 10 tysięcy złotych zadośćuczynienia.
Instytucja państwowa, a taką jest IPN, która z założenia powinna dbać o prawdę historyczną, w sprawie Janusza Sperki z Częstochowy kompletnie zawiodła.