Tak, tak… wcale to nie jest niemożliwe. I nie za sprawą rozczarowanego rządami prezydenta Częstochowy społeczeństwa, w tym nauczycieli, pracowników pomocy społecznej i ogólnie budżetówki, środowiska biznesu, bezrobotnych, działaczy sportowych, zasadniczo wszystkich częstochowianin młodych i starych, ale dzięki radnym. Tak, tak…
Czy władza może nas mieć w nosie?
Każdy wie: Rada Miasta – uchwala, prezydent – wykonuje to, co radni uchwalili, ze szczególnym respektowaniem ustalonego budżetu. Po zakończeniu roku obrotowego radni mają obowiązek sprawdzić, czy to, co zaplanowali i zapisali w uchwale budżetowej, prezydent zrealizował w wyznaczonym czasie. Jeśli Matyjaszczyk, w porywie tworzenia stołków dla partyjnych kolegów ze Śląska i między pakowaniem walizek do Chin a Turcji, nie wykona wszystkich zaleceń, radni nie mogą udzielić prezydentowi absolutorium. I co dalej…? Ustawa o samorządzie daje odpowiedź: „nieudzielenia absolutorium jest równoznaczne z podjęciem inicjatywy przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania prezydenta”.
Ale, ale…, nie tak szybko i nie dla zadomowionej nomenklatury SLD, która zadbała o wzajemną ochronę. Prezydenta asekurują sami radni. Błąd włodarza w realizacji budżetu naprawiają nowymi uchwałami – wycofują się ze wcześniejszych planów lub przesuwają środki finansowe na rok następny. Jałowe wydają się więc wszystkie decyzje radnych zapisane w uchwałach, gdyż każdą z nich, w zależności od potrzeb politycznych lub prezydenta, można zmienić.
Maszynka do świerkania
Jaskółką, która absolutorium i referendum uczynić może, jest niewcielona przez Matyjaszczyka w życie uchwała o zakupie „elektronicznego systemu imiennego głosowania”. Rada miasta (ciało nakazujące działania prezydentowi) uchwaliła wydatek 40 tys. zł z budżetu miasta na zakup urządzenia do liczenia głosów radnych. W ten sposób mieszkańcy dowiedzieliby się nareszcie, jak reprezentanci dzielnic głosują w Radzie w sprawach własnego elektoratu. Dziś nie wiemy. Radni podnoszą bezwładnie ręce, sekretarze liczą i podają wyniki. Znana jest jedynie ogólna liczba głosujących radnych.
Prezydent Matyjaszczyk (ciało wykonujące polecania Rady) na mocy uchwały zobowiązany jest maszynki do liczenia zakupić – jak podaje ustawa o samorządzie, przy braku terminu – niezwłocznie. Czyli kiedy? Już wiemy! Od stycznia do września najwyraźniej dla Matyjaszczyka jest niezwłocznie (zasada nie dotyczy wypłaty prezydenta). Mimo upływu dziewięciu miesięcy urządzenia nadal nie ma, a rok kalendarzowy, w tym budżetowy, dobiega końca. Prezydent twierdzi, że to wina radnych, bo nie potrafią zdecydować się na żadnego z trzech zaproponowanych producentów. Radni natomiast, że prezydent nie przedstawił specyfikacji, czyli nie wymusił na radnych zgodnego wyboru, bo w tej sprawie dogadać się im trudno. Spór wśród radnych toczy się o to, czy sprzęt ma być urządzeniem mobilnym (niczym pilot do telewizora) czy stacjonarnym (konsola przytwierdzona do stolika radnego). Mobilność pozwoli rajcy podczas głosowania spożywać posiłek w miejskim barze bądź raczyć się kawą u sympatycznej pani Krysi gdzieś w urzędzie, nie wyklucza również zmagań z jelitówką. Stacjonarny sprzęt udaremnia możliwość przebywania podczas głosowania w innym miejscu niż sala sesyjna.
W banalnej sprawie wyboru maszynki do głosowania radni udają konflikt i tylko co odważniejsi przyznają: „urządzenia nie ma i nigdy nie będzie, bo nie jest w naszym interesie publicznie ujawniać zawiłe decyzje i koalicje”.
Radni Częstochowy zespołowo chronią nietykalność prezydenta. Obserwatorzy lokalnej areny politycznej już dawno twierdzili – w co aż trudno uwierzyć – że w naszym mieście nie istnieje opozycja do obecnej władzy i opcji lewicowej. Wyskoki Filipa z konopi pseudo-opozycyjnych radnych w błahych dla mieszkańców sprawach, są żenujące i bawią znawców tematu do łez. Nie ma sensu wróżyć z fusów, wiadomo bowiem, że tak w kwestii maszynek do głosowania, jaki w każdym innym defekcie budżetowym prezydenta, radni podejmą uchwały ratunkowe, zmieniające wcześniejsze postanowienia. Rada Miasta niczym panna na wydaniu, raz decyzje uchwałą zatwierdza, potem się wycofuje, raz maszynki chce, a za chwilę już nie.
Radni zwalniają w ten sposób Matyjaszczyka z odpowiedzialności za realizację uchwały budżetowej, w kłopotliwych punktach.
No chyba, że ktoś coś przeoczy… Wówczas, żegnaj absolutorium, witaj referendum i tak staniemy się świadkami kolejnego w Częstochowie przewrotu.
Absolutorium – akt prawny, który dokonywany jest poprzez organ uprawniony (np. Rady Miasta) na podstawie przedstawionego sprawozdania rachunkowego. Udzielenie absolutorium oznacza stwierdzenie prawidłowości działania finansowego organu wykonawczego (w tym przypadku prezydenta miasta) w określonym przedziale czasowym. Należy przyjąć, że absolutorium jest jedną z postaci odpowiedzialności radnych. Istotą bowiem jest brak zastrzeżeń do prowadzonej przez władze miejskie gospodarki finansowej. Nieudzielania absolutorium dla władzy wykonawczej jest jednoznaczne z podjęciem inicjatywy przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania prezydenta.
1 Komentarz
1. Pan Matyjaszczyk – po blisko dwuletnich rządach – okazuje się zwyczajnym prostaczkiem bez klasy, zaledwie administrującym miejskim folwarkiem, i którego głównym narzędziem “panowania” jest nepotyzm i klientelizm, niezwykle skuteczne instrumentarium wśród łasych na kasę, zdemoralizowanych osobników.
2. Nasi waleczni radni – ostatnio niejaki Krawczyk w pocie czoła “walczy z nielegalnymi ulotkami na latarniach” – “dopasowali się” do poziomu organu wykonawczego i dzielnie trwają, kierując się prywatno-partyjnym interesem, w sitwiarskim układzie, dającym szansę na “korzystne” i spokojne przetrwanie kadencji http://czestochowa.gazeta.pl/czestochowa/1,35271,12570839,Jak_radny_Jacek_Krawczyk_walczy_z_nielegalnymi_ulotkami.html
3. Radni jacy są każdy zainteresowany widzi… dominuje miernota… polecam felieton i komentarze do niego http://czestochowa.gazeta.pl/czestochowa/1,48725,12568011,Felieton__Czego_boja_sie_czestochowscy_radni__Bo_Ryszard.html
4. To wszystko szalenie zasmucające…
1. Pan Matyjaszczyk – po blisko dwuletnich rządach – okazuje się zwyczajnym prostaczkiem bez klasy, zaledwie administrującym miejskim folwarkiem, i którego głównym narzędziem “panowania” jest nepotyzm i klientelizm, niezwykle skuteczne instrumentarium wśród łasych na kasę, zdemoralizowanych osobników.
2. Nasi waleczni radni – ostatnio niejaki Krawczyk w pocie czoła “walczy z nielegalnymi ulotkami na latarniach” – “dopasowali się” do poziomu organu wykonawczego i dzielnie trwają, kierując się prywatno-partyjnym interesem, w sitwiarskim układzie, dającym szansę na “korzystne” i spokojne przetrwanie kadencji http://czestochowa.gazeta.pl/czestochowa/1,35271,12570839,Jak_radny_Jacek_Krawczyk_walczy_z_nielegalnymi_ulotkami.html
3. Radni jacy są każdy zainteresowany widzi… dominuje miernota… polecam felieton i komentarze do niego http://czestochowa.gazeta.pl/czestochowa/1,48725,12568011,Felieton__Czego_boja_sie_czestochowscy_radni__Bo_Ryszard.html
4. To wszystko szalenie zasmucające…