Częstochowianie domagają się rozliczenia prezydenta Częstochowy Krzysztofa Matyjaszczyka. A co na ten temat mówią statystyki?
–Minęło półtora roku od przejęcia władzy przez nowego prezydenta. Wielkimi krokami zbliżamy się więc do połowy sprezentowanego mu przez nas czasu, a tu nic. Częstochowa potrzebuje szybkich, radykalnych działań, zresztą Matyjaszczyk obiecywał je podczas kampanii wyborczej – mówi Mateusz Mucha, mieszkaniec Częstochowy.
Liczby mówią o Częstochowie
To tu, to tam słychać coraz ostrzejsze głosy krytyki pod adresem obecnej władzy. Media lokalne, fora internetowe, spotkania mniej lub bardziej oficjalne nawołują do rozliczeń i coraz agresywniej żądają efektów poczynań prezydenta Matyjaszczyka. To, co mówią lokalni politycy, urzędnicy, a nawet i sami mieszkańcy weryfikuje statystyka. Liczby nie kłamią, z nich wyłania się obecny obraz naszego miasta.
Bezrobocie rośnie w mieście czy maleje?
Obecnie bezrobotnych mieszkańców regionu częstochowskiego mamy aż ponad 23 tysiące. W porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego bezrobotnych mieliśmy o jeden tysiąc mniej. Ci, którzy spodziewali się, że rozpoczęcie sezonu w budownictwie i drogownictwie poprawi sytuację na rynku pracy, poważnie się pomylili. W lutym tego roku w PUP Częstochowa zarejestrowanych było 24 tysiące bezrobotnych. Pracę w okresie od lutego do marca znalazło zaledwie około 400 osób.
Jaki jest produkt PKB dla częstochowian i dla porównania dla katowiczan?
A co to jest PKB? Produkt Krajowy Brutto, czyli suma wszystkich dóbr i usług wytworzonych i sprzedanych przez wszystkie podmioty działające na terenie danego miasta w ciągu roku. GUS posiada ostatnie dane z roku 2009 (i dobrze, bo im bliżej bieżącego roku, tym wypadamy gorzej). Na jednego częstochowianina przypada 29.026 złotych PKB. Mieszkaniec Katowic pochwalić się może prawie dwu krotnością tej kwoty – 51.771 złotych.
Miasto wymiera, notuje się więcej urodzeń czy zgonów?
W roku 2009 urodziło się nas 4.427 osób, w 2010 – 4.288, a w 2011 już tylko 4.044. Niestety też nas ubywa z powodu zgonów. 2009 – 3.533, 2010 – 3.604, 2011 – 3.482.
Częstochowianie niechętnie rodzą dzieci, być może dlatego, że również niechętnie zawierają związki małżeńskie. W 2009 roku obrączki założyło 1.880 par, w 2010 – 1.656, by w 2011 spaść do poziomu zaledwo 1.484 związków.
Ludzie sprowadzają się do Częstochowy czy z niej uciekają?
Częstochowa kurczy się w zastraszającym tempie. Aż dziw, że lokalne władze nie obawiają się nieuchronnej degradacji miasta, w tym własnych stanowisk. Niebawem nie będziemy wybierać prezydenta lecz wójta a może nawet sołtysa.
Spis powszechny w 2002 roku policzył nas częstochowian, co do sztuki. Równe 10 lat temu w Częstochowie mieszkało 250.862 mieszkańców. W roku 2011 było nas już tylko 229.609. Innymi słowy miasto opuściło ponad 20 tysięcy częstochowian. Tak słaby wynik liczby mieszkańców mieliśmy w 1978 roku, gdy Częstochowa liczyła zaledwie 228 tysięcy obywateli.
Wszystkie miasta w Polsce borykają się z problemem zmniejszającej się liczby mieszkańców. Według prognoz GUS-u Częstochowa jest jedynym z niewielu miast, w którym tempo wyludniania jest tak duże, iż można powiedzieć: Częstochowa „umiera”. Dziś pytania do władz miasta nie powinny dotyczyć drogi, kanalizacji czy drobnych inwestycji, lecz zdecydowanych działań dla ratowania miasta w agonii, chyba że pomysłem jest dobicie konającego, a wtedy – co wcale nie jest niemożliwe – Częstochowa zniknie z mapy Polski.