– Panie! Jak sobie chlapnę „małpkę” czystej przed robotą to od razu mam siłę do pracy. Aż się we mnie gotuje!
Fakty i mity na temat picia
Dla tych, którzy wciąż żyją w błogiej nieświadomości – alkohol nie dodaje sił, nie jest lekarstwem na choroby nerek i serca, a to, że nie upijasz się do nieprzytomności wcale nie oznacza, że nie jesteś alkoholikiem. Przyszła pora na rozprawienie się z mitami krążącymi wokół alkoholu
– Panie! Jak sobie chlapnę „małpkę” czystej przed robotą to od razu mam siłę do pracy. Aż się we mnie gotuje! Mało szpadla nie połamię! – mówi Ryszard (55 l.), pracownik fizyczny.
Pan Ryszard, po pierwsze, łamie podstawową zasadę mówiącą, że do pracy należy stawiać się trzeźwym i wypoczętym. Po drugie, jest w wielkim błędzie, twierdząc, że spożyty przez niego alkohol dodaje mu sił i pozwala wydajnie pracować. Wypita przez pana Ryszarda „setka” wódki i skutki jej spożycia jedynie pozornie sprawiają wrażenie pobudzenia i „rozgrzania”. Co do pierwszego „efektu”, faktycznie – alkohol może chwilowo dać złudzenie przypływu energii i pozwolić zapomnieć o zmęczeniu. Stałe picie alkoholu – a z takim mamy do czynienia w przypadku pana Ryszarda – skutkuje uszkodzeniem zarówno układu nerwowego, jak i mięśniowego, a tym samym osłabienie siły mięśniowej, a nawet zanik mięśni i niedowłady. Picie „na rozgrzewkę” to kolejny mit, nie mający nic wspólnego z rzeczywistą reakcją zachodzącą w organizmie pijącego. Przede wszystkim jest to efekt chwilowy, a krótkotrwałe poczucie ciepła i rześkości spowodowane jest napłynięciem do rozszerzonych naczyń skórnych ciepłej krwi “ze środka” organizmu. Rozszerzone naczynia krwionośne przyśpieszą wymianę ciepła z otoczeniem i tym samym jego utratę. Ochłodzona krew wraca z powrotem “do środka”, do narządów wewnętrznych, zaburzając ich funkcjonowanie. Reasumując – tego typu praktyki, jak alkoholowy „doping” są absolutnym mitem.
Słyszałem, że piwo jest dobre na nerki. Chyba nawet od lekarza słyszałem taką opinię – mówi Andrzej (45 l.), rolnik
Wprawdzie picie piwa bywa niekiedy zalecane osobom cierpiącym na kamicę nerkową (“piasek w nerkach”) ze względu na jego działanie moczopędne, jednak słysząc taką propozycję, nawet od lekarza, należy zawsze pamiętać o negatywnym wpływie alkoholu (bo piwo to przecież także alkohol) na inne układy i narządy.
Błędne jest także przekonanie o dobrym wpływie alkoholu na serce i układ krwionośny. Ewentualna poprawa samopoczucia u „sercowców” może wynikać z uspokajającego i relaksującego (chwilowego!) wpływu alkoholu na organizm. Według niektórych badań niewielka ilość alkoholu może również ochronnie wpływać na serce, ponieważ opóźnia procesy miażdżycowe i reguluje gospodarkę tłuszczową. Prawda jest jednak oczywista. Systematyczne picie ma druzgocący wpływ na serce. Pomijając kwestie zwykłego uzależnienia, alkohol w dużych, systematycznych dawkach wpływa bardzo niekorzystnie na mięsień sercowy, prowadząc do jego zwyrodnienia oraz uszkadzając śródbłonek naczyń krwionośnych, narażając je tym samym na pękniecie. A to prowadzi najczęściej do wylewu krwi do mózgu czy zawału. Dodatkowo alkohol powoduje niebezpieczne “skoki” ciśnienia tętniczego krwi, a przy dłuższym jego używaniu uszkodzenie ścianek naczyń krwionośnych. Zbawienny wpływ alkoholu na serce, nerki i inne narządy to oczywisty mit, który powinien trafić do lamusa.
– Wydaje mi się, że dopóki nie zmieszam trunków, dopóty będę czuł się nie najgorzej, a kac nie będzie taki bolesny. Z doświadczenia wiem, że chyba coś w tym jest – twierdzi ??ukasz (22 l.), student
-Na złe samopoczucie wynikające z alkoholowego zatrucia organizmu, czyli po prostu kaca nie wpływa rodzaj i konfiguracja wypijanych trunków ale jego ilość. Niezależnie od różnorodności spożytego alkoholu (w zależności od tolerancji organizmu alkoholu) skutek jest ten sam – choroba zwana potocznie kacem. Największe znaczenie stanowi ilość spożywanego alkoholu oraz to, czy wcześniej coś zjedliśmy, ponieważ jedzenie spowalnia wchłanianie i minimalizuje objawy zatrucia. Powiedzenie „piwo po whisky i ból głowy bliski” trzeba zamienić na „dużo picia to ból głowy”.
W następnym numerze zwalczymy kolejne mity związane z piciem alkoholu