Przyzwolenie na niepłacenie alimentów to mit. Osoby, które nie płacą na utrzymanie własnego dziecka, negatywnie ocenia niemal 90 proc. Polaków. Gotowi jesteśmy zmusić niesolidnych alimenciarzy do prac społecznych i objąć ich dozorem elektronicznym, który sprawdziłby, czy nie oszukują dzieci i państwa pracując na czarno. Za nic nie pożyczylibyśmy im pieniędzy i wolelibyśmy nie mieć ich wśród znajomych. Tak przynajmniej wynika z badania „Nastawienie Polaków do dłużników alimentacyjnych”.
Opinie badanych nie pozostawiają wątpliwości – dla dłużników alimentacyjnych najlepiej byłoby, gdyby ukryli się przed społeczeństwem, tak jak w szarej strefie ukrywają dochody przed dziećmi. Zdecydowana większość społeczeństwa nie ma dla nich zrozumienia.
Siedmiu na dziesięciu Polaków kategorycznie potępia osoby, które nie chcą płacić na utrzymanie własnego dziecka. Łącznie negatywnie ocenia ich 86 proc. ankietowanych.
Roboty publiczne, dozór i więzienie dla dłużników alimentacyjnych
Negatywny stosunek do osób, które nie chcą utrzymywać swoich dzieci sprawia, że Polacy są skłonni sięgnąć po drastyczne metody zwiększenia skuteczności egzekucji alimentów. Najwięcej zwolenników zyskał przymus odrabiania długów alimentacyjnych w pracach publicznych. Na drugim miejscu znalazło się objęcie dłużników dozorem elektronicznym. Dozór pozwoliłby zdemaskować skalę zatrudnienia niesolidnych alimenciarzy w szarej strefie, ustalić czy dłużnik mimo deklaracji braku zatrudnienia regularnie wychodzi z domu do pracy.
Polacy są też gotowi zaostrzyć prawo pozwalające karać niesolidnych alimenciarzy więzieniem. Zdaniem badanych, za kraty rodzice powinni trafiać już wtedy, gdy płacą mniej niż połowę zasądzonych alimentów, a nie jak jest to obecnie, gdy uporczywie uchylają się od płacenia i niewielkie sumy przekazane raz na kilka miesięcy pozwalają uniknąć sankcji wynikających z kodeksu karnego. Równie chętnie badani opowiadają się za dużo częstszym niż obecnie odbieraniem prawa jazdy. Nie brakuje również zwolenników wprowadzenia możliwości licytacji dóbr gospodarstwa domowego, w którym dłużnik alimentacyjny aktualnie przebywa, nawet jeśli majątek formalnie do niego nie należy, lecz jest własnością obecnej partnerki/partnera czy rodziców. Zdaniem ankietowanych konieczna jest też kampania społeczna – piętnująca i uświadamiająca dłużników alimentacyjnych.
Z opinii Polaków wynika, że chcieliby oni w tej kwestii znacznie surowszych przepisów prawnych, niż te, które obowiązują obecnie.
Nie płacą, bo nie chcą
Bezkompromisowe pomysły na zwiększenie skuteczności egzekucji alimentów mają swoje uzasadnienie. Aż 44 proc. ankietowanych ma wśród znajomych osobę unikającą łożenia na dziecko. 7 na 10 ankietowanych przekonanych jest, że rodzic celowo nie płaci na dziecko. Szczególnie dużą skłonność do uchylania się od utrzymywania dzieci widać w grupie osób w wieku 25-34 lata. Tutaj aż 74 proc. ankietowanych, stwierdziło, że znajomy nie płaci, bo po prostu nie chce, a nie dlatego, że nie może. Wyniki badania pokazują tym samym, że zdecydowana mniejszość, bo ok. 30 proc. z miliona niealimentowanych dzieci, nie dostaje finansowego wsparcia od jednego z rodziców, dlatego, że go nie stać.
Choć w zdecydowanej większości ankietowani potępiają niepłacących na dzieci, to jednak gotowi są ich też usprawiedliwić. Co piąta osoba uważa, że na unikanie alimentacji nie ma żadnego wytłumaczenia, a dwie trzecie, że jest. Co może usprawiedliwić niepłacenie? Przede wszystkim utrata stałego źródła dochodów, pogorszenie się sytuacji materialnej i zbyt małe dochody w stosunku do zasądzonych alimentów. Ale już z pewnością nie narodziny dziecka w nowym związku.
Wszyscy płacimy za długi alimenciarzy
Prawdopodobnie opinie na temat unikających płacenia alimentów byłyby jeszcze bardziej radykalne, gdyby tylko ankietowani mieli świadomość na jaką liczbę dzieci rodzice nie płacą alimentów i ile w konsekwencji państwo – czyli my wszyscy – wydaje na ten problem. Tymczasem, jak pokazuje badanie, nie mają o tym pojęcia. Na liczbę ok. 1 miliona niealimentowanych dzieci wskazuje zaledwie 14 proc. ankietowanych. Większość badanych myśli, że dzieci jest mniej, a ponad 40 proc. od razu przyznaje, że się nie orientuje. 17 proc. wie, że państwo pomaga jednej trzeciej niealimentowanych dzieci. Większość ankietowanych jest przekonanych, że państwo nieskutecznie wspiera niealimentowane dzieci. Jeszcze większy odsetek ankietowanych (70 proc.) uważa, że państwo nie potrafi skutecznie egzekwować alimentów. Rzeczywistość potwierdza opinie badanych, ponieważ egzekucja alimentów faktycznie wygląda w Polsce źle. Ściągalność długów alimentacyjnych z dłużników, których wyręcza Fundusz, wynosi ok. 14 proc., a ogólnie – jak szacują to organizacje kobiece – jest to ok. 17 procent.
Państwo polskie rokrocznie z Funduszu Alimentacyjnego wydaje na świadczenia alimentacyjne ok. 1,5 mld zł, do tego dochodzi niecałe 200 mln zł na koszty obsługi Funduszu. Trzeba przy tym zaznaczyć, że kryteria wypłat z Funduszu sprawiają, że z kwoty 1,5 mld zł korzysta jedynie ok. 330 tys. dzieci. Pozostałe ponad 600 tys. niealimentowanych dzieci nie otrzymuje pomocy państwa. Na dodatek ich niesolidni rodzice sporadycznie trafiają do rejestru dłużników BIG, bo opiekunowie dzieci nie mają świadomości, że mogą ich tam wpisać. Podczas, gdy gminy wyręczające rodzica w wypłacie świadczenia z Funduszu Alimentacyjnego są zobowiązane zgłosić rodzica dłużnika do wszystkich Biur Informacji Gospodarczej w kraju.
Eksperci zwracają uwagę, że dziś państwo łoży na utrzymanie dzieci rodziców, którzy nie płacą alimentów i ukrywają dochody zatrudniając się na czarno. Za kilkanaście, czy kilkadziesiąt lat ci sami ludzie znów wyciągną rękę po pieniądze do państwa, bo nie będę mieli z czego żyć na emeryturze.
3 komentarzy
Najsłynniejszy alimenciarz w Polsce,maszeruje w KODzie,dostał za to nagrodę od urzędasów europejskich.
Dzieci mu państwo utrzymuje,a obibok
łazi po ulicach i drze ryja,że nie ma demokracji.
Najsłynniejszy alimenciarz w Polsce,maszeruje w KODzie,dostał za to nagrodę od urzędasów europejskich.
Dzieci mu państwo utrzymuje,a obibok
łazi po ulicach i drze ryja,że nie ma demokracji.
Roboty publiczne dobry i słuszny pomysł,pomarańczowa kamizelka z napisem alimenciarz,szczota, kubeł z wodą i szorować ulice.W wiezieniu będą się byczyć za nasze pieniądze.
Roboty publiczne dobry i słuszny pomysł,pomarańczowa kamizelka z napisem alimenciarz,szczota, kubeł z wodą i szorować ulice.W wiezieniu będą się byczyć za nasze pieniądze.
Nie płacą, bo nie chcą,bo takie mamy
koślawe prawo.Ale jak dzieci dorosną.to stary łajdus alimenciarz idzie do sądu i domaga się alimentów od dzieci.A ci debile w togach wydają wyroki na korzyść tych łajdusów.To jest Polska i sądownicza sprawiedliwość.
Nie płacą, bo nie chcą,bo takie mamy
koślawe prawo.Ale jak dzieci dorosną.to stary łajdus alimenciarz idzie do sądu i domaga się alimentów od dzieci.A ci debile w togach wydają wyroki na korzyść tych łajdusów.To jest Polska i sądownicza sprawiedliwość.