Kilka tygodni temu w Górnośląskim Tygodniku Echo i w Śląskim Cajtungu ukazały się publikacje na temat przeniesienia instytucji obsługującej rolników z terenu całego województwa śląskiego – do Częstochowy. Z naszego punktu widzenia, wiceminister i poseł Szymon Giżyński (PiS) dokonał rzeczy, jak najbardziej chwalebnej. Jednak innego zdania są rolnicy spoza regionu częstochowskiego.
Śląski Cajtung pisze: „Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (KOWR) to instytucja powstała z połączenia Agencji Nieruchomości Rolnych i po części Agencji Rynku Rolnego. KOWR prócz obsługi rolników zajmuje się też rynkami zbytu, giełdami rolniczymi, prowadzi akcje „Owoce i warzywa w szkole”, „Mleko w szkole” oraz zajmuje się promocją rolnictwa. W przypadku akcji, ich uczestnikami są w przeważającej większości szkoły z południowej części województwa śląskiego, aż 83 proc. Oprócz centrali KOWR, utworzono delegatury w każdym województwie. U nas jej siedziba znalazła się w Mikołowie. Ministerstwo Mikołów wybrało nie przypadkowo, bowiem Mikołów leży niemal w samym centrum województwa śląskiego, co pozwalało na optymalizację dojazdu do siedziby KOWR-u rolnikom zarówno z części południowej województwa, jak i z części północnej.
Ministerstwo rok temu pisało, uzasadniając swoją decyzję lokalizacji KOWR-u w Mikołowie: „ponoszenie kosztów wynajmu w sytuacji, gdy KOWR będzie dysponować własnym budynkiem w Mikołowie byłoby jawną niegospodarnością.” I rzeczywiście Skarb Państwa jest w posiadaniu w Mikołowie własnej kamienicy o powierzchni ponad 1.500 m kw. W ciągu ostatniego roku delegatura KOWR-u w remonty i adaptacje swojej mikołowskiej siedziby wsadziła 1 milion złotych. Teraz okazuje się, że na próżno, bo nagle [w połowie 2018 roku – przyp. red.] wiceministrem rolnictwa został poseł Szymon Giżyński z Częstochowy. Ponieważ KOWR podlega Giżyńskiemu, zabrał się on błyskawicznie za przeniesienie instytucji z Mikołowa do Częstochowy. Resort w ciągu roku zmienił zdanie i teraz twierdzi: „proponowana zmiana usprawni dostępność usług świadczonych dla mieszkańców województwa śląskiego z uwagi na korzystniejsze położenie infrastrukturalne – szeroka dostępność do środków komunikacji masowej, bliskość różnych urzędów publicznych”. Innego zdania niż wiceminister Giżyński są sami zainteresowani.
„Rolnicy są wkurzeni. Trudno im się dziwić. Rolnik z Pszczyny, Rybnika, Bierunia docierał do Mikołowa w pół godziny i za kolejną godzinę pracował już na swoim polu. Teraz wyjazd do Częstochowy – a ma w KOWR-ze sporo spraw do załatwienia – to dla niego cała dniówka. O rolniku z Żywca czy spod Cieszyna nawet wspominać nie warto. Nawet rolnik z Tarnowskich Gór, leżących znacznie dalej na północ, jest dzięki autostradzie A-4, w Mikołowie znacznie szybciej niż w Częstochowie.”
„Częstochowa, co wie każdy podróżujący czasem autem w tamtą stronę, ma za to wieczne korki na niewydolnej „Gierkówce”, która drogą ekspresową jest tylko z nazwy – bo co to za droga ekspresowa, jeśli co 3 kilometry są światła? Poza tym żadne porządne drogi do jasnogórskiego miasta nie prowadzą.”
Na koniec, argument nie do odparcia. „Ilość wniosków o dopłaty do materiału siewnego i sadzeniowego w 81,34 proc. złożone były przez rolników zamieszkujących południową i centralną część województwa śląskiego. Mikołów obsługiwał sprzedaż i dzierżawę prawie 24 tysięcy hektarów, a delegatura w Częstochowie niewiele ponad 10 tysięcy.”
Tyle opinii śląskich mediów. Mieszkańcy też nie są zadowoleni.
Oto list Czytelnika:
„Szanowna Redakcjo
Piszemy do Was, aby przedstawić nasze zaniepokojenie o pieniądze oraz sztuczną troskę o rolników z północnej części województwa śląskiego i przedstawiamy następującą sprawę:
– decyzją władz centralnych, został przeniesiony Oddział Terenowy Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR) z Mikołowa do Częstochowy z argumentem, że tam jest więcej dobrych rolników.
Po pierwsze: więcej dobrych rolników jest w powiatach pszczyńskim, raciborskim, cieszyńskim czy gliwickim. Teraz Ci dobrzy rolnicy będą musieli jeździć w ważnych sprawach do Częstochowy.
Po drugie: siedziba KOWR w Mikołowie stanowiła własność tej instytucji i była gotowa technicznie do obsługi rolników z całego województwa. Siedzibę w Częstochowie trzeba na koszt środków publicznych wyremontować i płacić czynsz na wynajem. Sprawę powinny skontrolować odpowiednie instytucje, jak NIK czy UKS!
Po trzecie: nigdy w Częstochowie nie było poprzedniczek KOWR, tj. Agencji Rynku Rolnego (była w Katowicach) czy Agencji Nieruchomości Rolnych (była w Opolu). Wobec tego argumentacja powrotu do Częstochowy tej instytucji jest nieprawdziwa.
Po czwarte: filia dotychczasowa KOWR była wystarczająca do obsługi rolników z rejonu Częstochowy, bez ponoszenia wielkich kosztów na nową siedzibę.
Liczymy na zainteresowanie sprawą opinii publicznej.
Z poważaniem
Czytelnicy ze Śląska”.