„Byłem zdrowym, wesołym mężczyzną. Spełniałem marzenia, wszystko się układało, przynajmniej tak wtedy czułem. Mam na imię Paweł i mam 53 lata. Jak to mawiają: za stary, by żyć, za młody, by umrzeć… Najpierw w 2009 roku miałem udar niedokrwienny mózgu. Na szczęście, po krótkiej rehabilitacji wróciłem do normalnego życia.Potem przyszło o wiele gorsze – czerwiec 2013 rok i kolejny udar, a w lipcu diagnoza: stwardnienie rozsiane. Mój świat zawalił się, rozpadł na tysiące kawałków.Sierpień przyniósł rzut choroby – prawostronny, duży niedowład kończyn. Rehabilitacja jest długotrwała i nie zawsze prowadzi do całkowitej sprawności. Ponadto, czas oczekiwania na przyjęcie do ośrodka niweczy często…