„Brzydzę się nepotyzmem”– twierdziła wielokrotnie podczas mniej lub bardziej oficjalnych spotkań obecna minister zdrowia i posłanka Platformy Obywatelskiej ziemi częstochowskiej Izabela Leszczyna. Do słynnych wypowiedzi Leszczyny zalicza się jeszcze aforyzm o tym, że w finansach mniej to więcej, i że „500 plus nie poprawiło jakości życia”. I choć sama wielokrotnie krzyczała o nominatach politycznych w spółkach Skarbu Państwa za rządów PiS, dziś w tych samych butach kroczy po ministerialnych korytarzach.
Media krajowe – nie bez powodu – coraz częściej rozpisują się o nieudanych posunięciach minister zdrowia Izabeli Leszczyny z Częstochowy, a w komentarzach internauci pytają o jej kwalifikacje.
Voila [włala]. Izabela Leszczyna w latach 90-tych pracowała jako nauczycielka języka polskiego w szkole podstawowej, była konsultantką w Regionalnym Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli w Częstochowie. Przez rok sprawowała mandat radnej naszego miasta, zrezygnowała z niego po wyborze na posła w 2007 roku. W 2010 bez sukcesu kandydowała na urząd prezydenta miasta Częstochowa, stając w szranki z kandydatem SLD – Krzysztofem Matyjaszczykiem. Skonfliktowała się wówczas z częstochowską lewicą, która upokorzyła ją publicznie w akcji bilbordowej, wyśmiewając Leszczynę z powodu nadmiernej otyłości i wyglądu przypominającego Fionę z filmu „Shrek”.
Posłanka najwyraźniej pamiętliwa nie jest, bo 4 lata później (2014) Platforma, z Leszczyną na czele, poparła kandydata lewicy na prezydenta Częstochowy, ponownie kandydującego Krzysztofa Matyjaszczyka, z powodzeniem. PO podpisała układ koalicyjny z SLD, który trwa do dziś i od tamtej pory wspólnie rządzą Częstochową.
Gdy w 2011 roku pomiędzy posłankami Haliną Rozpondek a Izabelą Leszczyną (obie z PO) doszło do konfliktu, zakończył się on podziałem lokalnych struktur na dwa koła. Między innymi ten fakt, pogłębił kryzys lokalnej Platformy, która mniej więcej od tego momentu pikowała. W ogóle PO na terenie regionu częstochowskiego była i jest prawie „martwa” i gdyby nie umowa koalicyjna z SLD z 2014 roku, która ułatwiła przetrwanie na kasowych stanowiskach zaledwie kilku działaczom Platformy (PO jest „udziałowcem mniejszościowy” w koalicji) – partii Tuska nie byłoby wcale. Nie ma w tym za grosz przesady. Nie kto inny, jak liderka PO w Częstochowie Izabela Leszczyna skopiowała model zarządzenia strukturami z lidera lokalnego PiS posła Szymona Giżyńskiego – „mierny członek nie wyrośnie ponad pryncypała”. Dziś PO, podobnie jak częstochowski PiS, ma problemy kadrowe.
W latach 2013-2015 Izabela Leszczyna została sekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów, dzięki sympatii i poparciu Jacka Rostowskiego, ówczesnego ministra. Wytykano jej wtedy: „Jak polonistka może być wiceministrem finansów?” Ludzie gadali, a Izabela Leszczyna brylowała na warszawskich salonach. Tematyka krajowa tak ją absorbowała, że zapominała, skąd pochodzi jej suweren – przypominała sobie dopiero przed wyborami.
Przy ostatnich wyborach do Parlamentu (jesień 2023) posłanka Leszczyna nie napracowała się w ogóle – ani przez 4 lata jako reprezentantka interesów mieszkańców częstochowskiego w Sejmie , ani przy kampanii wyborczej, której w zasadzie nie miała. Całą robotę wykonał za nią Donald Tusk. To nadzieja na zmianę rządów w Polsce popchnęła lokalny elektorat do oddania głosów na KO. Gdyby zamiast Leszczyny wstawiono kogokolwiek, zgarnął by zbliżoną liczbę głosów. Wyborcy przede wszystkim głosowali na partię, automatycznie zakreślając Leszczynę, przy czym lista 14 kandydatów KO na posłów była tak słaba, że nikt nawet nie zbliżył się do wyniku „jedynki”.
Zorientowani w temacie częstochowianie do dziś nie mogą wyjść z podziwu nad decyzją premiera Tuska w sprawie nominacji Izabeli Leszczyny na minister zdrowia. Poglądy wielu są zbieżne z oceną prof. Andrzeja Zybały, kierownika Katedry Polityki Publicznej Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, który nie pozostawił na Leszczynie w TOK FM suchej nitki.
„Duża część ministrów, szczególnie tych, którzy pochodzą z Koalicji Obywatelskiej to dyletanci w tym, czym się zajmują. I to nie jest kwestia mojej oceny, to kwestia faktów. Proszę mi powiedzieć, jaki był dorobek pani Leszczyny przed objęciem urzędu? Zaczyna mianować na różne ważne stanowiska różnych swoich pociotków, którzy z systemem zdrowia zupełnie nie mają do czynienia, natomiast są dobrzy w marketingu BMW czy innych marek luksusowych, w biznesie. To jest po prostu porażające” – stwierdził prof. Zybała.
Eksperci z ochrony zdrowia zastanawiają się dokąd doprowadzić ma „eksperyment” premiera z Leszczyną i jej ludźmi. Twierdzą, że nominacje, których dokonuje Leszczyna, „świadczą właśnie o jej potężnej niekompetencji”.
„To osoby, które uczą się kosztem ludzkiego życia i cierpienia. Bo w systemie zdrowia to przecież oznacza, że ludzie będą więcej cierpieli, umierali” – mówił kierownik Katedry Polityki Publicznej SGH.
Przejdźmy do „pociotków”
Nowa minister zdrowia Izabela Leszczyna zaprosiła na warszawskie salony znajomych z Częstochowy. I nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby osoby te najpierw osiągały sukcesy lokalnie – miały kompetencje, wiedzę i dorobek. Ale nie, ich dokonania zaczynają się i kończą na koligacjach z Izabelą Leszczyną.
Zacznijmy od Marka Augustyna, nowego wiceprezesa NFZ i przede wszystkim męża przyjaciółki Izabeli Leszczyny z Częstochowy – Małgorzaty Puchały-Augustyn. Jak podaje Gazeta Wyborcza, Fundusz od początku zatajał informacje o Augustynie. Nie wiadomo było nawet, jakie skończył studia. Wiadomo natomiast, że wybitnym menadżerem nie był, bo nie wiodło mu się jako dyrektorowi kolejnych lecznic. W Szpitalu Powiatowym w Lublińcu wręcz porzucił stanowisko, i to zaledwie trzy miesiące po podpisaniu sześcioletniego kontraktu. Ostatnio był wicedyrektorem ds. administracyjnych w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Częstochowie. „Awansem do władz NFZ pochwalił się sam. Było to na spotkaniu opłatkowym dyrektorów należących do Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego już w połowie grudnia, czyli w tym samym czasie, kiedy Izabela Leszczyna obejmowała resort zdrowia. Sama minister potwierdziła to zresztą zaraz na pierwszym spotkaniu z dyrektorami departamentów” – czytamy.
Jak to możliwe? – nikogo z władz PO nie zaniepokoił fakt, że Augustyn był pewien, iż zostanie wiceprezesem NFZ przed rozstrzygnięciem konkursu na to stanowisko. Dopiero kilka tygodni później Narodowy Fundusz Zdrowia ogłosił konkurs i oczywiście wygrał go Marek Augustyn.
Przyjaciółki nigdy o sobie nie zapominają i choć Małgorzata Puchała-Augustyn do Warszawy nie pojechała, to odziedziczyła po mężu (Marku Augustynie), fotel wicedyrektora ds. administracyjnych w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Częstochowie. Stanowisko bez konkursu objęła 1 marca. Przyjaciółka minister Leszczyny jest z wykształcenia pielęgniarką. Pracowała w Zespole Opieki Zdrowotnej w Kłobucku i była szefową delegatury śląskiego oddziału NFZ w Częstochowie. Podczas wiosennych wyborów samorządowych ubiegała się o mandat radnej powiatu kłobuckiego z listy Koalicji Obywatelskiej, z powodzeniem. Obecnie w radzie jest jej wiceprzewodniczącą.
Tajemnicą powiało przy kolejnej osobie z Częstochowy – Agnieszce Sanojcy. Mało znana lokalnie postać wskoczyła na stanowisko dyrektorki biura minister Izabeli Leszczyny oraz do składu Komisji Ekonomicznej, która zajmuje się negocjacjami z firmami farmaceutycznymi o wpisanie lub pozostawienie ich leków na liście refundacyjnej. Sanojca podaje, że ukończyła zarządzanie i marketing na Politechnice Częstochowskiej. Nowa dyrektorka dotychczas nie potrafiła zbyt długo zagrzać miejsca w firmach, które ją zatrudniały w promocji i marketingu. Najdłużej, bo ponad 9 lat Sanojca przepracowała w wydawnictwie Edycja Świętego Pawła w Częstochowie. Przez 2 lata była też podinspektorem w urzędzie miasta Częstochowy i kilka miesięcy pełniła funkcję rzeczniczki prasowej Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie. Jak pisze Gazeta Wyborcza „dla pracowników ministerstwa jest jasne, że dostała miejsce w komisji, żeby dodatkowo zarobić. Za udział w jej posiedzeniach można otrzymać miesięcznie do 23 tysięcy złotych.”
Młodziutki Damian Węgrzyński to kolejna osoba z Częstochowy, którą Izabela Leszczyna przeniosła do Warszawy i tym samym zasiliła ministerialne kadry. Awans Węgrzyńskiego wydaje się być oczywisty – minister zabrała ze sobą swojego pracownika biura poselskiego w Częstochowie. Młody asystent został pełnomocnikiem minister zdrowia ds. profilaktyki. Jak podaje Wyborcza, do jego zadań należy teraz m.in.: „inicjowanie zmian w profilaktyce”, „upowszechnianie osiągnięć naukowych i praktycznych w zakresie profilaktyki zdrowotnej”, „koordynacja projektów aktów prawnych dotyczących profilaktyki zdrowotnej”, „monitorowanie i ocena programów profilaktycznych” oraz „wsparcie koordynacji wdrażania Narodowego Programu Zdrowia”. Dodać wypada, że Węgrzyński nigdy wcześniej nie zajmował się tematyką ochrony zdrowia. Wyjazd do Warszawy był mu z pewnością na rękę z powodów osobistych.
***
Nobilitacja z rąk samego premiera Donalda Tuska, w postaci stanowiska ministry zdrowia umocniło – pozornie – Izabelę Leszczynę w lokalnych strukturach PO. Obowiązki ministerialne i poselskie< które łączy, wymusiły na Leszczynie namaszczenie kogoś spośród częstochowskich członków Platformy na jej reprezentanta w macierzy. Wybrała, Bartłomieja S.
To właśnie ten człowiek został prawą ręką Izabeli Leszczyny, drugi po niej w regionie częstochowskim, a nawet pierwszym, bo jej tu nie ma.
Zacznijmy od pamiętnej sprawy z 2011 roku, gdy podczas kampanii wyborczej do Parlamentu, w internecie pojawiły się obelżywe wpisy na temat lokalnych liderów Platformy, w tym Izabeli Leszczyny. Prokuratura wówczas ustaliła, że wulgarne wpisy pochodzą z komputera należącego do Bartłomieja S., który był w tym czasie radnym miejskim. Przez partyjnych kolegów S. został zawieszony w prawach członka PO na półtora roku – za styl prowadzenia kampanii wyborczej do Sejmu, bo sam również kandydował.
Kolejna kompromitacja w wykonaniu Bartłomieja S. związana jest z powiatem kłobuckim. To tam S. miał za zadanie powołać struktury Platformy. Plany były ambitne i jak to się potocznie mówi: „pewne na bank” – silne struktury, a S. wicestarostą. Finał: całkowity blamaż i żadnego mandatu, struktur też brak.
Skoro nie wicestarosta to może wiceprezydent Częstochowy? Posłanka tygodniami – pomimo sprzeciwów lokalnych działaczy PO – zabiegała o nominację dla Bartłomieja S. po odejściu z magistratu Andrzeja Szewińskiego (PO), który przeniósł się na Wiejską do Sejmu. Leszczyna wspierała S. publicznie twierdząc, że to „właściwy i najlepszy człowiek na te trudne czasy”.
I rzeczywiście…
Wynajmowane od ZGM-u w formule TBS mieszkanie, S. podnajmował i zarabiał – czego zabraniają przepisy. W Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym, w którym zasiadał w radzie społecznej wystarał się o szybki awans dla swojej 18 lat młodszej partnerki. Najpierw otrzymała posadę dietetyka w szpitalu na Parkitce, a po otwarciu poradni prehabilitacji, bez udziału środków z NFZ – stanowisko jej szefa.
Bartłomiej S. czuł za plecami ochronę swojej mentorki i wcale się z tym nie krył. Specjalnie dobrał sobie rejestrację samochodu „001CV”, aby powszechnie wiadomo było, kto jest „kadrowym” w mieście z PO.
Wyłącznie dzięki zabiegom Izabeli Leszczyny, Bartłomiej S. otrzymał stanowisko wicemarszałka województwa śląskiego. Teraz przebywa w areszcie po tym, gdy prokuratura postawiła mu zarzuty korupcyjne dotyczące pełnionej przez niego funkcji wicemarszałka przez ostatnie 4 miesiące oraz funkcji wiceprezydenta Częstochowy, którą piastował wcześniej przez 5 lat.
Łukasz Banaś
Kolejna postać ze stajni liderki lokalnej PO Izabeli Leszczyny to Łukasz Banaś. Wsławił się szumnym odejściem z Platformy w 2015 roku, podczas którego publicznie twierdził, że Izabela Leszczyna jest za stara na posłankę. Równie spektakularnie powrócił w 2017 roku. Niestety, nawet we własnych szeregach trudno mu byłoby znaleźć sprzymierzeńców, bo – jak twierdzą niektórzy – przez dłuższy czas mylnie wydawało mu się, że to on rozdaje karty. Łukasz Banaś – zresztą jak wielu polityków – najlepiej czuje się w roli urzędnika. Co prawda prowadził działalność gospodarczą, jednak nie osiągał z niej dochodów. Trudno powiedzieć, na ile wojna w Ukrainie pokrzyżowała, czy też nie, plany zawodowe Banasia. Skromne dochody polityk Koalicji Obywatelskiej szybko zamienił na posadę w ZGM, jako dyrektor do spraw windykacji z roczną pensją prawie 150 tysięcy złotych. Zatrudnienie otrzymał od częstochowskiej Lewicy, w ramach układu koalicyjnego SLD-PO z 2014 roku. Jednak tuż przed wyborami samorządowymi (wiosna 2024) Banaś przyjął inną posadę, co miało podłoże wyborcze. Nie wypada bowiem, by pracownik prezydenta Częstochowy Krzysztofa Matyjaszczyka (Lewica) krytykował go, jako jego konkurent polityczny w walce o prezydencję, o którą Banaś zabiegał. Radny dostał stanowisko w przejętym po PiS-ie przez KO Funduszu Górnośląskim S.A.
Kampania wyborcza o fotel prezydenta Częstochowy w wykonaniu Łukasza Banasia nie należała do ładnych. Obrzucanie błotem lewicy i wytykanie błędów Matyjaszczykowi było żenującym żartem, bo przecież PO wspólnie z lewicą od 10 lat rządzi miastem.
Banaś to bliski współpracownik Bartłomieja S. i Przemysława Wrony. Obecnie radny i przewodniczący rady miasta. To on zadbał o korzystny finał dla radnego Prawa i Sprawiedliwości Artura Warzochy, któremu groziła utrata mandatu z powodu wątpliwości, czy jest mieszkańcem gminy Mykanów czy Częstochowy. PiS i Warzocha mają względem Banasia wielki dług wdzięczności.
Łukasz Banaś skrywa tajemnice o współpracy z Bartłomiejem S. nad planem zagospodarowania przestrzennego w dzielnicy Mirów przy ulicy Hektarowej w Częstochowie.
Przejdźmy do faktów. Banaś mieszka przy tej ulicy w majątku żony wraz z teściami. Prócz domu nieruchomość składa się z ponad 2 ha ziemi. Dzięki zmianom w planie zagospodarowania działki zlokalizowane po jednej stronie drogi (nie wiadomo, czemu tylko te) otrzymają w kolejnej linii zabudowy status obszaru mieszkalnictwa jednorodzinnego. Ten manewr daje możliwości właścicielom tej części gruntów w Mirowie, podziału działek i ich sprzedaż po znacznie wyższej cenie niż obecnie.
Dobrze poinformowane źródła sugerują, że przychylność Bartłomieja S., odpowiedzialnego w magistracie za klasyfikację gruntów – miała podłoże polityczno-koleżeńskie, zwłaszcza że przez dziesięciolecia mieszkańcy tych terenów zabiegali o możliwość rozbudowy na posesjach – bezskutecznie.
Z niewiadomych powodów radny Banaś nie przyznał się przed pozostałymi radnymi podczas sesji rady miasta, co jest przyczyną jego „wyłączenia” się z głosowania nad przystąpieniem do sporządzenia planu zagospodarowania dla dzielnicy Mirów, chociaż na sali sesyjnej był. A mógł przecież otwarcie powiedzieć, że nie będzie uczestniczyć w decyzjach dotyczących działek jego żony i teściów. Łukasz Banaś – co podaje od lat w oświadczeniach majątkowych – nie posiada absolutnie nic. Jego centrum życiowe znajduje się w posiadłości przy ulicy… Hektarowej w dzielnicy Mirów.
Łukasz Pabiś
Młody, radosny, beztrosko niedoświadczony. Wiele lat był asystentem posłanki Izabeli Leszczyny, jak mawiają „nosił za nią teczkę”. Był także bliskim współpracownikiem Bartłomieja S.
Pabiś podmienił S. na stanowisku wiceprezydenta Częstochowy, gdy ten poszedł do urzędu marszałkowskiego. W magistracie kontynuuje pracę wydziałów, jakie mu pozostawił zatrzymany S. oraz wydziału edukacji.
Łukasz Pabiś wcześniej spełniał się w roli zastępcy dyrektora Muzeum ds. administracyjno-gospodarczych. Złośliwcy mówią: „ten od pilnowania wypchanych zwierząt”. Zapewne niesłusznie przypisuje mu się odpowiedzialność za niedopatrzenia, do których doszło podczas zalania budynku Muzeum na Starym Rynku, gdzie nie zamontowano systemu odpływu wody.
Łukasz Pabiś – podobnie jak inni politycy – dotychczasową karierę zawodową zawdzięcza „matce partii – PO” i Izabeli Leszczynie.
Joanna Rekwirewicz
Joanna Rekwirewicz jako członkini Platformy Obywatelskiej, a nawet sekretarz lokalnej PO nie wsławiła się niczym szczególnym. Dla większości sympatyków partii Donalda Tuska, Rekwirewicz jest wręcz kompletnie anonimowa. Tym bardziej nierealne wydawały się pogłoski, że jakoby Rekwirewicz miała być lokalnym odpowiednikiem ministry zdrowia i posłanki Izabeli Leszczyny, chociaż bez jej błogosławieństwa radna nie byłaby nawet tam, gdzie jest.
O Rekwirewicz wiadomo, że była prawą ręką Bartłomieja S. w magistracie. Wiadomo również, że kiedyś pracowała w biurze rady urzędu miasta Częstochowy. Obecnie zatrudniona jest w miejskiej spółce ZGM TBS, od której też wynajmuje mieszkanie, po tym gdy poprzednie, własne cztery kąty straciła w licytacji komorniczej 5 lat temu.
Rekwirewicz zakończyła właśnie długi i mozolny proces upadłości konsumenckiej. Mowa o postępowaniu wszczynanym przed sądem, którego celem jest oddłużenie bankruta, gdyż nie jest w stanie spłacić własnych zobowiązań.
Joanna Rekwirewicz do rady miasta dostała się tylko dlatego, że w kwietniowych wyborach samorządowych wystartowała z listy PO z numerem 1 (okręg wyborczy nr 1). Niewiele w tym zasługi samej Rekwirewicz, a raczej wysokich, krajowych notowań Platformy Obywatelskiej i Izabeli Leszczyny, która „jedynkę” dla Rekwirewicz zatwierdziła.
Po zawiązaniu nowej rady, gremium polityczne radnych PO wybrało Rekwirewicz na przewodniczącą klubu radnych. Zapewne koledzy partyjni nie wiedzieli o przeszłości radnej, powierzając jej tak ważną funkcję. Po prostu, pani Rekwirewicz powinna dwukrotnie przemyśleć, czy nadaje się na radną i chce być osobą publiczną, skoro ma poważne problemy finansowe i życiowe.
W ZGM Rekwirewicz pełni odpowiedzialną funkcję dyrektora… windykacji. Innymi słowy, osoba sądownie uznana za niewypłacalną, ściga w spółce miejskiej – niewypłacalnych.
Do „galerii sław” z otoczenia Izabeli Leszczyny powrócimy w kolejnym numerze 7 dni.
Renata R. Kluczna
17 komentarzy
Można napisać wiele, ale po co? Po artykule wiadomo jedno, tylko jedna osoba ponosi polityczną odpowiedzialność za tę katastrofę. Mawiali kiedyś “jaka piękna katastrofa”. To co się stało powinno być skrupulatnie rozliczone przez centralę PO. Najsmutniejsze jest to, że szeregowi członkowie PO i partyjna młodzież nie dowierza w to co się wydarzyło. Gdzie te wszystkie ideały i standardy, przywoływane nawet w chwili najcięższej próby w historii częstochowskiej PO? Sprzedały się? Platformo, potrzebna jest oddolna akcja oczyszczenia! W partyjnym mejlingu tego nie przeczytamy, a działać trzeba dziś, bo jutro PO w Częstochowie już może nie być. Niech historia Kłobucka będzie przestrogą dla nas wszystkich.
Parafrazując słowa pana przewodniczącego, który ratował sytuacje w wywiadach telewizyjnych “najwyższe standardy”. Smutek, żenada i obłuda! Platformę czeka godzina szczerości na najbliższym spotkaniu partyjnym.
Czy w tej sytuacji, Przewodniczący powinien podać się do dymisji?
Lewica tylko ręce zaciera, że tak się sprawy potoczyły. Niby współczują, niby też się boją, a śmiali się do rozpuku z krótkiej ławki Platformy. Bardzo jest im na rękę to co się stało :))))
Opinia “Chadecji” krótko i węzłowato podsumowuje sytuację.
„Mierny członek nie wyrośnie ponad pryncypała” – to zasada wszystkich tumanowatych kierowników i kierowniczek w partiach, urzędach i państwowych firmach…
Stosowana długotrwale przynosi katastrofalne rezultaty i nieuchronny uwiąd czyli nieuleczalną impotencję “kadr”.
Postulowana przez “Mieszkańca” wymiana kierownika – wobec zniszczenia podglebia i utraty zaufania do firmy – rzadko
przynosi pożądaną zmianę sytuacji.
I warto pamiętać, że tęgie ch… w otoczeniu kierownika bywają jeszcze większym problemem niż “mierne członki”.
—————
Audiencja
“Czy zastałem pana ministra?”
“Niech pan poczeka, aż się wy…”
Tadeusz Wittlin
Czytam kolejny doskonały artykuł Pani Redaktor, tylko ogarnia mnie coraz większe przerażenie, bo właściwie nie wiem dokąd zmierza Częstochowa i Polska.Czy my Polacy mamy wrodzoną mentalność do złodziejstwa, oszustwa, nepotyzmu, dorwania się do władzy i ustawienia na dobrych posadkach swoich znajomych I przyjaciół?Wygląda na to że tak, Pani minister Leszczyna wyrwała się z Częstochowy i ma się całkiem dobrze jak jej przyjaciele.Ja zapraszam kogoś z Rządu, może Pana Premiera Tuska do Częstochowy, żeby zobaczył co stało się z tym miastem, wygląda jak krajobraz po bitwie. Puste sklepy do wynajęcia, brak miejsc pracy dla ludzi po studiach ( chyba że się ma koneksje i układy z miejscowymi rządzącymi), Tak powiem to głośno Prezydent Matyjaszczyk zniszczył to miasto, tu jest układ zamknięty, nie da się żyć i obawiam się że nic się nie zmieni. Jednym słowem bardzo to smutne, frustrujące skoro dzieli się społeczeństwo tak, że jedni mają aż za dużo, a inni nie mają jak żyć? Dlaczego?……..
Kolejny naiwny/naiwna? A co Tuska obchodzi. On jest w polityce od ponad 30 lat i brał udział nie w takich ,,imprezach” vide PGR, państwowe przedsiębiorstwa, często bardzo dobre, a sprzedawane za złotówkę, a ich grunty były warte krocie. W nagrodę dostał on i nie tylko on, medale i stanowiska, które pracy nie wymagały. Cała tajemnica.
Pan Banaś przed startem wyborach na senatora kupił w Krakowie pustą spółkę z oo z zawieszoną działalnością, żeby móc wyborcom wciskać kit, że jest Dyrektorem Generalnym. Oprócz Niego Spółka nie miała żadnych pracowników wygenerowała stratę, a po wyborach Pan przewodniczący szybciutko sprzedał udziały i zrezygnował ze stanowiska Prezesa Zarządu. Dziś Spółka ma 4 kuratorów w procesach o spłatę kredytów, ciekawe kiedy kuratorzy złożą zawiadomienia do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, trzeba sprawdzić kto i kiedy wziął kredyty i na co. Warto też sprawdzić oświadczenie majątkowe Pana Banasia złożone 17 września 2018 roku w którym zapomniał że ma 40 % udziałów w spółce i że jest tam Prezesem To oświadczenie to swoiste kuriozum logiczne. To są dokumenty jawne i oeólniedostępne a wszyscy udają, że nie wiedzą. Mirów to już jazda po bandzie, mieszkańcom z drugiej strony mimo lepszych warunków odmówiono prawa zabudowy, ale prokurator powinien mieć duuuuuzo pracy
Obecnie Pan Banaś jest dyrektorem Wojewódzkiego Ośrodka ruchu Drogowego, ale mając prawo jazdy pewnie ma do tego wyjątkowe kwalifikacje. My wyborcy chcieliśmy zmian a mamy powtórkę z obsadzania stołków, nieudaczników u władzy i nepotyzm. Suń Przewodniczącego nie ukrywa znajomości z rockmenami z zespołu z Miroewa i publikuje na Facebooku zdjęcia z tych spotkań. Ciekawe czy jest to sala na Mirowie.
Warto sprawdzić i porównać wszystkie oświadczenia majątkowe Pana Łukasza Banasia, z każdym rokiem zarabia więcej , a ma coraz mniej prawie E=mc2. Cóż w razie wpadki nic nie ma i rodzinie niczego nie zabiorą.
Warto też przyjrzeć się Jego działalności we Włókniarzu, a o jego kontaktach z częstochowskim businessem mówi się głośno, pewnie po tych panów też niedługo przyjadą
Po lekturze wątku dot. planu Mirowa zastanawiam się, czy wątek ten powinien zostać zbadany przez smutnych panów z Katowic. Kto wie, być może już trwa analiza tej sprawy…
Zastanawiam się nad motywami wylansowania tego człowieka na takie stanowiska. Ani wykształcenia ani doświadczenia nie miał na tak poważne stanowiska. Mam nadzieję, że osoba, która go tak promowała weźmie to na klatę i wyjaśni to. Bo jest to kuriozalna sytuacja. Dodatkowo biorąc fakt, że partyjne szeregi biły na alarm i przestrzegały, że to zły wybór….
I feel like a fool, powiedział mój kolega który wrócił z UK. Wraca tm skąd przyjechał, w UK po takim artykule byłyby wyjaśnienia, dymisje itp, a u nas cisza. Znowu będą emigrować
“Posłanka tygodniami – pomimo sprzeciwów lokalnych działaczy PO – zabiegała o nominację dla Bartłomieja S. po odejściu z magistratu Andrzeja Szewińskiego (PO), który przeniósł się na Wiejską do Sejmu. Leszczyna wspierała S. publicznie twierdząc, że to „właściwy i najlepszy człowiek na te trudne czasy”. (…) Wyłącznie dzięki zabiegom Izabeli Leszczyny, Bartłomiej S. otrzymał stanowisko wicemarszałka województwa śląskiego.”
Ten fragment, to prawdziwa kwintesencja!
Kiedyś też było ciekawie.
https://wiadomosci.onet.pl/slask/narodowa-loteria-paragonowa-wygrana-dla-znajomej-izabeli-leszczyny/6frwh5w
Ciesz to, że wszyscy widzą problem, a teraz czas na działanie.
No to nieźle. Leszczyna ma się z pyszna.
Ciekawe czy Kierownik się wściekł…..