Jak to zazwyczaj bywa, finały są najciekawsze. Nie inaczej było na grudniowym Salonie .Uczestnicy spotkania zaczęli od krytyki urzędników prezydenta Matyjaszczyka.
– W urzędach pracują niekompetentni ludzie. Bardzo często wprowadzają interesantów w błąd. Niedawno, gdybym posłuchała tego co radziła mi jedna z urzędniczek w ZGM, popadłabym w ogromne kłopoty. Dlatego chciałabym wiedzieć, jakie wykształcenie i kompetencje mają osoby, które pracują w częstochowskich urzędach. Ponadto, dlaczego przychodzą do pracy na godzinę 8.00 skoro teoretycznie jest on czynny dla petentów od godziny 7.00? – pyta mieszkanka Częstochowy.
Kolejny poruszony na salonie temat, to temat rzeka.
– Byłem ostatnio w kilku polskich miastach. I z przerażeniem stwierdziłem, że podczas gdy tam jest życie, w Częstochowie go kompletnie nie ma. Te miasta się rozwijają, powstają w nich nowe instytucje, kwitnie życie kulturalne itd. Nasze miasto wygląda, jakby było „upośledzone”. Niestety to jest nasza mieszkańców wina, że tak jest, bo cały czas głosujemy na tych samych ludzi i w związku z tym cały czas są te same problemy w mieście i mówiąc brzydko – „wszystko leży”. Codziennie Częstochowę opuszcza 12 osób. To bardzo złe prognozy na dalsze lata. Osoby odwiedzające Częstochowę tak naprawdę interesuje tylko Jasna Góra, nie idą w miasto, więc nie zostawiają tu swoich pieniędzy, zatem Częstochowa na turystach nie zarabia wcale. A mogłaby.
Martwi mnie też kwestia Ukraińców. Podobno już co czwarty mieszkaniec Częstochowy to obywatel Ukrainy. Przyjeżdżają do nas masowo i zabierają pracę Polakom. Podobno nawet zarabiają więcej od Polaków, bo takie są przepisy, które nakazują pracodawcom płacić obcokrajowcom konkretne kwoty. Mam prośbę, czy redakcja mogłaby sprawdzić, czy to prawda że przedsiębiorcy dostają ponoć dofinansowanie od państwa za zatrudnianie Ukraińców. Uważam, że byłoby to niesprawiedliwe względem polskich pracowników. Powinno się to ukrócić, bo niedługo okaże się, że w Częstochowie jest więcej Ukraińców niż nas rodowitych Polaków. A co jeśli kiedyś upomną się o swoje prawa i zaczną pukać do naszych mieszkań? Każdy zna historię Wołynia i wie jak to się skończyło – straszną wizję przedstawia jedne z uczestników Salonu.
Po dość zażartej dyskusji na temat obcokrajowców uczestnicy Podziemnego Salonu Prasowego 7 dni przeszli na tematy miejskiej infrastruktury.
– Kolejna kwestia, która powinna zostać w Częstochowie poddana pod dyskusję to sprawa reprywatyzacji kamienic. Szkoda, że minister Ziobro powołał komisję reprywatyzacyjną tylko w Warszawie. Takie komisje powinny być w wielu miastach, także w naszym. Mieszkańcy dowiedzieliby się w końcu o wszystkich nieprawidłowościach i uchybieniach. Spraw jest tak dużo, że komisja ta miałaby co robić przez wiele lat – kwituje częstochowianka.
– Ulica Piłsudskiego w Częstochowie powinna być przechrzczona na inną nazwę i powinna nazywać się „ulica Wstydu”, bo jest w tak opłakanym stanie. I nie chodzi o wymianę obecnych „kocich łbów” na asfalt – one mają swój urok – ale o porządny remont. Od wielu lat, mnóstwo osób zwraca uwagę prezydenta Matyjaszczyka na stan nawierzchni jezdni i okolicznych chodników i nic się nie dzieje. A przecież na tę ulicę wychodzi duża część osób przyjeżdżających do Częstochowy pociągiem. Może w końcu teraz, gdy ma tam powstać centrum przesiadkowe, coś się zmieni. Liczę na to – stwierdza mieszkaniec Częstochowy.
Rozwijając wątek ulicy Piłsudskiego, uczestnicy spotkania nawiązali też do budowanego właśnie obiektu w miejsce dawnego Kaca.
– Nowo powstały budynek handlowo-usługowy na rogu ulicy Piłsudskiego i I Alei, w miejscu dawnego KACA, nie pasuje kompletnie do otoczenia. Jak można było wydać zgodę na ustawienie tego szklanego klunkra w sąsiedztwie zabytkowych kamienic, w tym kamienicy Frankego? W żadnym innym mieście nie byłoby to możliwe – twierdzi oburzony mieszkaniec.
Głos w dyskusji zabrał sędziwy mężczyzna.
– Kiedyś, kilkadziesiąt lat temu, bylem pracownikiem Urzędu Miasta. I trzeba powiedzieć, że Częstochowa jest miastem bardzo trudnym do zarządzania. A to wynika z naszej częstochowskiej mentalności i braku poczucia odpowiedzialności i przynależności do naszej małej ojczyzny. Ludzie zrobili się bardzo wygodni i leniwi. Nie chcą się angażować w sprawy miasta. Oczekują, że ich problemy ktoś załatwi za nich. Przywykliśmy do dziadostwa, bałaganu i cwaniactwa. Poza tym łatwo nas omamić bezsensownymi prezentami, np. kawą za 1 zł dla seniorów, czy organizacją pikników osiedlowych, gdzie można zjeść darmową kiełbasę z grilla. To niestety świadczy źle o nas częstochowianach. A w wyborach wybieramy ludzi jakimi sami jesteśmy. W radzie miasta i samorządzie powinni zasiadać ludzie z powołaniem i bezpartyjni, nie związani z żadną opcją, żeby nie musieli się do nikogo naginać – mówi uczestnik Salonu.
W odpowiedzi usłyszał.
– Społeczeństwo obywatelskie trzeba budować od najmłodszych lat, wtedy jest szansa, że w przyszłości nie będziemy narodem egoistów, samolubów i będziemy żyć bardziej świadomie i dokonywać mądrych wyborów. Ostatnio będąc na cmentarzu Kule zwróciłem uwagę, na malutką doniczkę z kwiatami ustawioną na jednym z grobów żołnierzy. Była do niej dołączona karteczka „Przedszkolaki z Wręczycy”. To jest idealny przykład budowania społeczeństwa obywatelskiego.