„Już za parę dni, za dni parę” – tuż po zimie – będziemy świadkami wielkiego „wernisażu” portretów. Na każdym słupie, znaku drogowym, w każdej skrzynce na listy (a nawet w lodówce), oblicza prezentować będą kandydaci na prezydenta Częstochowy i do Rady Miasta. Mało kto jednak – prócz samych zainteresowanych – zastanawia się nad kosztami wszechobecnej kampanii wyborczej. Tysiące plakatów i ulotek, setki bilbordów, mobilnych reklam na samochodach, gadżetów z podobiznami kandydatów, rozdawanych na dziesiątkach spotkań – to wszystko kosztuje. W powszechnej opinii pokutuje błędne przekonanie, że lokalne kampanie wyborcze opłacają partie polityczne, czyli ci „z góry”. Rzeczywiście od 2001 roku…