Skontaktuj się z nami!

Reklama

To jest miejsce na Twoją reklamę

Kontakt

Tygodnik Regionalny 7 dni

Al. Wolności 22 lok. 12
42-217 Częstochowa

Redakcja

tel. 34 374 05 02
redakcja@7dni.com.pl
redakcja7dni@interia.pl

Biuro reklamy

tel. 34 374 05 02
kom. 512 044 894
marketing7dni@gmail.com
redakcja7dni@interia.pl

Edit Template

Życie na 35 metrach

Świąteczny szał ogarnął większość polskich rodzin. Gotowanie, strojenie mieszkania, ostatnie zakupy – słowem czas intensywnego opróżniania portfeli. Nie we wszystkich rodzinach Święta Bożego Narodzenia zapowiadają się jednak wesoło.Jarek, Marta i ich trójka małych dzieci mają tylko jedno marzenie – pod choinkę chcieliby dostać większe mieszkanie, bo w 35-metrowej kawalerce, pięcioosobowej rodzinie trudno jest żyć.

– Tylko się nie przestrasz – ostrzega z rozbrajającą szczerością Jarek. Kiedy to mówi, dochodzimy do klatki bloku, w którym mieszka. Jesteśmy w dzielnicy Trzech Wieszczów – osiedlu, jakich w Częstochowie wiele. Otaczający krajobraz nie nastraja pozytywnie, jest szaro i ponuro. Blok przy bloku. Między nimi mały sieciowy sklep spożywczy. Po drodze minęliśmy supermarket, niedaleko jest kolejny pawilon handlowy. Sam blok z zewnątrz i w środku też nie różni się od typowych bloków mieszkalnych, które pamiętają jeszcze zamierzchłe czasy poprzedniego systemu. Po przekroczeniu progu drzwi mieszkania Jarka uzmysłowiłem sobie, że w jego przestrodze, żebym się nie przestraszył, nie było przesady.
Pierwszą rzeczą, która przykuwa uwagę po wejściu do mieszkania jest lodówka stojąca w wąskim i krótkim korytarzu. Obok ustawione są dwie duże szafy. Korytarz to istne składowisko. Znajdują się w nim rzeczy, których miejsce powinno być gdzie indziej. W kuchni i łazience jest bardzo ciasno, dopiero w pokoju można bez skrępowania rozprostować kości. Jedna osoba, na przykład student, takie warunki byłaby w stanie zaakceptować. Ale 33-letni Jarek nie mieszka sam. Jest głową pięcioosobowej rodziny. Po kawalerce biega dwójka wesołych maluchów – 5-letnia Paulinka i 9-letni Mateusz, w łóżeczku smacznie śpi kilkumiesięczna Wiktoria, a nad tą gromadką czuwa Marta, żona Jarka.

Śpią na podłodze
– Mieszkanie dostaliśmy po babci, która zmarła dwa lata temu. Kuchnię i łazienkę mamy malutką, korytarz to składowisko, bo nie mamy gdzie trzymać rzeczy. W dużym pokoju na jednym łóżku śpi córka Paulinka, na drugim syn Mateusz. W małym pokoiku jest łóżeczko małej Wiktorii. Tak właśnie mieszkamy na tych niespełna 35 metrach kwadratowych – opowiada Jarek oprowadzając po ich czterech kątach.
Od razu na myśl przychodzi pytanie, gdzie śpią rodzice?
– Nasz kąt to podłoga. Tutaj śpimy. Rozwijamy koce, mamy też kołdrę. Nie jest wygodnie, ale co zrobić. Wolimy spać na podłodze, niż dzieciaki miałyby się gnieździć w jednym łóżku – wyznaje spokojnym głosem Marta.

Rodzina bezskutecznie stara się o zamianę mieszkania na większe – Pisaliśmy już niedawno pismo do Urzędu Miasta i Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej, ale wielkiego odzewu nie ma. ZGM odpowiedział, że muszę szukać na własną rękę. Dowiedziałem się, że niedaleko mnie są dwa wolne mieszkania. Stoją puste… A jak powiedziałem w ZGM-ie, że znalazłem wolne mieszkanie, to usłyszałem, że „nasz kochany pan prezydent nie wyraża zgody na to, byśmy się tam wprowadzili”. Pisałem też do samego prezydenta Matyjaszczyka, do tej pory nic mi nie odpisał – mówi ojciec rodziny.
Jarek ma wyraźny żal do władz miasta.
– Chciałem porozmawiać z prezydentem, opowiedzieć mu o mojej sytuacji, tak po ludzku. Usłyszałem tylko, że do pana Matyjaszczyka nie ma dostępu. To po co on jest prezydentem miasta? Po co był wybierany? Żeby za nasze pieniądze jeździł wszędzie? Tylko się pokazuje publicznie, jaki to jest wspaniały, a z mieszkańcami nie ma czasu porozmawiać o ich problemach? – pyta wyraźnie podniesionym głosem Jarek.
– Nam chodzi tylko o to większe mieszkanie. Dzieci są coraz starsze, chcą mieć swój kąt. Mamy naprawdę trudną sytuację finansową – dodaje już ze spokojem żona Jarka.

Liczą każdy grosz
– Często mam taką sytuację, że zastanawiam się, co mogę jeszcze kupić za 10 zł, które mi zostało – takimi słowami rozmowę o domowym budżecie rozpoczyna Marta, wyjmując jednocześnie z barku stos dokumentów.
– Czynsz w części opłaca nam miasto. Ale dochodzą do tego opłaty za gaz, prąd. Dostajemy też rodzinne na dzieci. Razem na trójkę mamy ponad 400 złotych. Do tego dochodzi raz w roku po 100 zł dla Pauliny i Mateusza na wyprawkę szkolną. Te pieniądze przeznaczamy wyłącznie na potrzeby dzieci. Na całe szczęście co miesiąc dostajemy jedzenie z Banku Żywności. Gdyby nie te dary żywnościowe, to nie mielibyśmy co jeść. Co prawda nudzi nam się jeść co tydzień to samo, ale lepsze to, niż głodowanie – mówi młoda mama.
Sytuacja finansowa tej rodziny nie byłaby tak dramatyczna, gdyby nie długi. Marta na co dzień zajmuje się dziećmi, ale Jarek pracuje jako ochroniarz, jednak jak twierdzi całą wypłatę przeznacza na spłatę zadłużenia.
– Moja wypłata, prawie 1000 zł, co miesiąc idzie na spłatę różnych rat, kredytów, zadłużeń. Byłem głupi, pomagałem rodzinie, mojej siostrze i bratu. Ci tak się odwdzięczyli, że nie płacili rat. Ja brałem kredyty na siebie, a oni z nich korzystali. Odsetki rosły. W sumie miałem prawie 30 tysięcy zadłużenia. Połowę już spłaciłem. Mam też rentę, ale co z tego, skoro komornik ją zajmuje i co miesiąc po 450 zł zabiera mi z konta – mówi Jarek.
Mimo niewesołej sytuacji, ojciec trójki dzieci nie załamuje rąk, tylko szuka dodatkowych dochodów, które pozwolą jego rodzinie na przeżycie.
– Wstyd mi się przyznać, ale zbieram makulaturę, złom, żeby mieć kilka dodatkowych złotych, za które możemy kupić podstawowe produkty. Pomaga nam też sąsiadka z dołu, która od czasu do czasu daje nam ubranka dla dzieci – wyznaje 33-latek.

Ciężkie święta
Na pytanie o to jak zapowiadają się Święta Bożego Narodzenia w pięcioosobowej rodzinie zapada wymowna cisza. Przerwał ją dopiero 9-letni Mateusz, chwaląc się upominkami, które 6 grudnia dostał od Mikołaja.
– Spójrz, mam karabin i to maszynowy. Najczęściej strzelam w tatę, jak przychodzi z pracy. Raz go zaskoczyłem – mówi zadowolony. Jego siostra Paulina też chce się pochwalić.
– A ja dostałam lalę, karty Piotruś Pan i puzzle – mówi 5-latka.
– To od cioci – dodaje po cichu mama.

Mimo wszystkich problemów, Jarek, Marta i ich trójka dzieci sprawiają wrażenie szczęśliwej, kochającej się rodziny. Maluchy zarażają radością. Mają swoją maskotkę – domowego królika Gacka. Paulinka chwali się rysunkami, Mateusz mówi o ulubionym klubie piłkarskim – Realu Madryt. Jarek opowiada o pasji – pociągach, na których zna się naprawdę dobrze.
– Znam wszystkie elektrowozy, jakie byś mi nie pokazał, to ci powiem jaki to jest – mówi tata.

W międzyczasie Marta sprawdza, czy na konto wpłynęła już wypłata Jarka, po czym wypełnia blankiet przelewu na kolejną opłatę zaległych rat.
Całą rodziną idą na spacer, mając zamiar po drodze odwiedzić pocztę…

Udostępnij:

5 komentarzy

  • michało1982@wp.pl

    Żeś Panie Jarku się sfrajerował to teraz nie obarczaj winą innych. Miasto już płaci za czynsz z tego co piszą i dostajecie zapomogi co jeszcze ? Raty spłacić z kredytu ? Ehhh człowieku, Ogólnie artykuł mocno naciągany!!!

  • michało1982@wp.pl

    Żeś Panie Jarku się sfrajerował to teraz nie obarczaj winą innych. Miasto już płaci za czynsz z tego co piszą i dostajecie zapomogi co jeszcze ? Raty spłacić z kredytu ? Ehhh człowieku, Ogólnie artykuł mocno naciągany!!!

  • Anonim

    Oświećcie tych ludzi, że prezydent nie czyta pism od jakiegoś tam Jarka. Pismo rozpatruje urzędnik i odpisuje, a prezydent nawet na oczy nie widzi takiego pisma. Jedyna rada, to umówić się w Biurze Obsługi Interesanta na przyjęcia interesantów u Matyjaszczyka – raz w miesiącu. Trzeba iść i się zapisać.

  • Anonim

    Oświećcie tych ludzi, że prezydent nie czyta pism od jakiegoś tam Jarka. Pismo rozpatruje urzędnik i odpisuje, a prezydent nawet na oczy nie widzi takiego pisma. Jedyna rada, to umówić się w Biurze Obsługi Interesanta na przyjęcia interesantów u Matyjaszczyka – raz w miesiącu. Trzeba iść i się zapisać.

  • dr23@op.pl

    i co z tego z tego wynika. Czy ta sytuacja to wina Matyjaszczyka. Czy nie zAstanowiliscie sie nad sytuacja ludzi ktorzy we wlasnym zakresie zadbali o kat dla siebie zaciagajac kredyt na kilka pokolen. A moze to wina TUska lub kogos innego.

  • dr23@op.pl

    i co z tego z tego wynika. Czy ta sytuacja to wina Matyjaszczyka. Czy nie zAstanowiliscie sie nad sytuacja ludzi ktorzy we wlasnym zakresie zadbali o kat dla siebie zaciagajac kredyt na kilka pokolen. A moze to wina TUska lub kogos innego.

  • dr23@op.pl

    I co z tego. Mieszkanie pewnie otrzyane z miasta.

  • dr23@op.pl

    I co z tego. Mieszkanie pewnie otrzyane z miasta.

  • obserwator

    Panie Jarku gdybyś był związkowcem
    i to w randze przewodniczącego,
    miałbyś szanse na mieszkanie od prezydenta Matyjaszczyka – trzy pokoje z kuchnią.

  • obserwator

    Panie Jarku gdybyś był związkowcem
    i to w randze przewodniczącego,
    miałbyś szanse na mieszkanie od prezydenta Matyjaszczyka – trzy pokoje z kuchnią.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dołącz do nas!

Zapisz się do Newsletera

Udało się zasubskrybować! Ups! Coś poszło nie tak...
Archiwum gazety
Edit Template
Materiały audio
Materiały wideo

Kontakt

Tygodnik Regionalny 7 dni

Al. Wolności 22 lok. 12
42-200 Częstochowa

Biuro reklamy

tel. 34 374 05 02
kom. 512 044 894
e-mail: marketing7dni@gmail.com
e-mail: redakcja7dni@interia.pl

 
Redakcja

tel. 34 374 05 02
e-mail: redakcja@7dni.com.pl
e-mail: redakcja7dni@interia.pl

Wydawca 7 dni

NEWS PRESS RENATA KLUCZNA
Al. Wolności 22 lok. 12
42-200 Częstochowa
NIP: 949-163-85-14
tel. 34/374-05-02
mail: redakcja@7dni.com.pl

Media społecznościowe

© 2023 Tygodnik Regionalny 7 dni
Skip to content