Trzeba o tym napisać, bo sprawa jest nie tylko ciekawa, ale także ważna. Kilka dni temu pojawił się bowiem w internecie krótki, zaledwie trzy i pół minutowy film o Polsce i Polakach, zrealizowany w celu lepszego uświadomienia Brytyjczyków. Innymi słowy taka kawa na ławę. Film, a właściwie filmik, nosi tytuł „From Poland With Love. For Great Britain”. Można go obejrzeć na You Tube, ale widać gołym okiem, że rekordów oglądalności nie bije. W sumie szkoda, bo obejrzeć warto, choć z zastrzeżeniami.
Nie czepiam się, wskazuję jedynie pewne niedociągnięcia. Główny motyw tego filmu jest taki, że lubimy być pierwsi. I bardzo słusznie podkreślono, że jako pierwsi w Europie uchwaliliśmy Konstytucję. Generalnie trzeba powiedzieć jednak rzecz taką: film, choć zrealizowany dla Brytyjczyków, zrozumiały jest wyłącznie dla Polaków. I to jest jego największa słabość. Dla przykładu: mowa jest o tym, że polscy sportowcy należą do najsilniejszych na świecie. Pojawiają się obrazki Tomasza Majewskiego i Piotra Małachowskiego. Już mniejsza z tym, że przy zdjęciu Małachowskiego napisano, że jest mistrzem Europy, a przy zdjęciu Majewskiego nie napisano nic (!), choć to przecież dwukrotny złoty medalista olimpijski (z Pekinu i Londynu). Mniejsza, powiadam, z tym. Ale gdzie jest Pudzianowski? Anglicy lubują się w różnych dziwnych sportach, pasjami więc oglądają programy o strongmenach, emitowane kiedyś dwa razy w tygodniu, obecnie rzadziej, ale także obecne w różnych telewizjach. Pudzianowski jest w Anglii znany, bo zanim zajął się rozrywką był przecież najlepszym na świecie strongmenem. A po ulicach wszystkich bez wyjątku miast na Wyspach chodzą tysiące Pudzianopodobnych Polaków. Anglicy nie wiedzą dlaczego, a okazja, by im to powiedzieć lekkomyślnie przepadła.
By pozostać przy sporcie: mowa jest o tym, że Polacy to znakomici kierowcy rajdowi, ale zdjęcia konkretnego brak, jedynie jakieś migawki. A co z Robertem Kubicą? Jedynym – czy to się komuś podoba czy nie – rozpoznawalnym polskim kierowcą rajdowym, w Anglii bardzo popularnym i cenionym. No i drobiazg, jeżdżącym obecnie w angielskim zespole.
Inny przykład. Muzykę ilustrują zdjęcia Krzysztofa Pendereckiego, Jana Kaczmarka i Włodka Pawlika. Można to zrozumieć, wszystko jasne. Niestety, wyłącznie dla nas. Penderecki – wiadomo, Kaczmarek – Oscar, Pawlik – Grammy. Nie chcę nawet pytać, gdzie jest Chopin. W Polsce zdobycie Oscara, czy Grammy, raz na sto lat, przez jakiegoś artystę jest niemal świętem narodowym. Ale Anglikom tym imponować? Oni każdego roku mają naręcza takich wyróżnień.
Na koniec parę słów o początku. Tytuł „From Poland With Love” nawiązuje oczywiście do Bonda („From Russia With Love”) i można było oczekiwać, że autorzy filmu pociągną ten wątek, bo wydawało się to oczywiste w reklamówce wychwalającej Polaków. Najpewniej jednak nie wiedzieli, że należało wręcz wspomnieć o Krystynie Skarbek, najsłynniejszej agentce z czasów II wojny światowej, doskonale znanej na Wyspach, opisanej przez Brytyjczyków w kilku książkach. Powszechnie uważa się, że twórca Jamesa Bonda, Ian Fleming, w swojej pierwszej książce o agencie 007 – „Casino Royale” – postać Vesper Lynd oparł na biografii Krystyny Skarbek. Mało tego, także w powieści „From Russia With Love” elementy jej dziejów posłużyły podobno do stworzenia postaci Tatiany Romanowej.
Autorzy filmu zachęcają, by pokazywać go znajomym Anglikom. Pokazałem. Wstrząśnięci nie byli. Może warto by taki film nakręcić jeszcze raz?