Pisaliśmy tydzień temu o proponowanym przez firmę „Fortum” promocyjnym doprowadzaniu centralnej ciepłej wody do mieszkań należących do spółdzielni „Metalurg”. W blokach, w których większa liczba mieszkańców będzie chciała mieć centralną ciepłą wodę, „Fortum” pokryje koszt remontów, montażu urządzeń i wymiany rur. W Częstochowie już 400 mieszkań ma centralną ciepła wodę, a zdania jej użytkowników są podzielone – można znaleźć i entuzjastów tego rozwiązania, jak i zażartych krytyków. Miesięczne koszty użytkowania ciepłej wody wzrastają wprawdzie o kilka, czy kilkanaście złotych, ale oszczędza się na gazie. Dziś spróbujemy przyjrzeć się temu problemowi z punktu widzenia kogoś planującego remont łazienki. Po zakończeniu okresu promocyjnego „Fortum” już nikomu nie dopłaci i samemu trzeba będzie pokryć koszty przeróbki. Z jakimi kosztami należałoby więc porównać cenę przyłączenia centralnej ciepłej wody?
Niska cena to nie oszczędność
Dobre piecyki kosztują powyżej jednego tysiąca złotych, a ich montaż to wydatek 150 zł – informuje Andrzej Królak, właściciel firmy Perfect Market zajmującej się zarówno montażem, jak i serwisowaniem piecyków. Najtańsze polecane przez naszego rozmówcę są po około 1125 zł. Taniochy z marketowych promocji i wyprzedaży jego zdaniem wcale nie warto kupować. Piecyki za 700, czy 800 złotych to utrapienie instalatorów.
– Klienci, którzy sami przecież wybierali sobie takie piecyki, mają z reguły pretensje do firmy, która je montowała – relacjonuje Andrzej Królak. – Dzwoniąc z reklamacjami żalą się, że nowe piecyki bardzo hałasują, że pracują nierówno, że nagle bardzo wzrosły rachunki za gaz… Niestety takie objawy to skutek zakupu najtańszego piecyka – kwituje Królak i dodaje, że specjalistyczne sklepy w ogóle nie mają takich „okazji” w ofercie. Ich właściciele muszą bowiem dbać o opinię, od której zależy istnienie firmy. Sieciowe markety mogą sobie natomiast pozwolić na sprzedawanie towaru gorszej jakości, bo nie zależy im tak bardzo na opinii klientów. Na rynku piecyków sytuacja jest przy tym specyficzna. Z produktów kilkunastu obecnych na częstochowskim rynku marek można wybrać czterech wiodących producentów, których urządzenia są w dłuższej perspektywie bezawaryjne i oszczędne. Nawet jednak ci najlepsi mają w ofercie urządzenia z najniższej półki cenowej. Logo renomowanego producenta nie gwarantuje w tych przypadkach dobrej jakości.
Zadbany starczy na dłużej
Serwisant zwraca też uwagę na fakt, że żywotność tanich piecyków jest relatywnie krótka.
– Piecyk za 700 złotych powinien wytrzymać jakieś pięć lat, ale jeśli ktoś ma pecha, to może trafić na lichy egzemplarz, który zużyje się nawet po trzech, czy czterech latach – ostrzega fachowiec. – Droższy piecyk. Taki za 1100, czy 1200 zł. będzie pracował nawet przez 15 lat, jeśli będzie właściwie konserwowany.
Mało kto o tym pamięta, ale wielu użytkowników piecyków na własne życzenie skraca ich żywotność zaniedbując przeglądy. Piecyk jednak wymaga okresowego czyszczenia.
– Średnio wystarcza przeczyścić piecyk raz na półtora roku – informuje nasz rozmówca i dodaje, że jednorazowy koszt konserwacji waha się między 60 a 80 zł. Do tego należy doliczyć baterie. Najtańsze starczą na kilka miesięcy, a solidne, alkaliczne powinny wytrzymać od przeglądu do przeglądu. Para dobrych baterii to koszt nieco ponad 10 zł.
– Oszczędność na tanich piecykach jest pozorna ze względu na ich krótką żywotność – podsumowuje właściciel firmy Perfect Market. Warto więc dłużej zastanowić się przed zakupem i odłożyć trochę więcej na piecyk.
– Pomijając już fakt, że lepszy piecyk jest tylko o połowę droższy, a za to trzy razy bardziej wytrzymały, oszczędności na zużyciu gazy zamortyzują zakup droższego w ciągu pierwszych kilku, czy kilkunastu miesięcy – dodaje Andrzej Królak i wyjaśnia, że droższe piecyki same dostosowują ciśnienie gazu do strumienia wody pozwalając na odkręcenie cienkiego strumyka wody i grzanie go maleńkim płomykiem.
– W starego typu piecykach gaz dalej palił się dużym płomieniem, woda zaczynała parzyć, a straty na gazie były ogromne. Teraz starego typu piecyki odchodzą w zapomnienie, na rynku już ich nie ma od pięciu lat.
Nasz rozmówca cieszy się z ich wycofania również z powodu bezpieczeństwa. Opowiada o systemach zabezpieczających wbudowanych w nowoczesne piecyki. Wykrywają ulatniający się gaz, tlenek węgla popularnie zwany czadem, mają także zabezpieczenia przed przegrzaniem. Nowe, ale najtańsze piecyki, niestety nie potrafią rozsądnie gospodarować gazem i stąd wysokie koszty ich eksploatacji.
Trudny wybór
Podsumujmy więc wydatki na instalację grzejącą wodę gazem. Nowy piecyk wraz z montażem to jakieś 1350 zł, załóżmy, że starczy nam na 15 lat, czyli 180 miesięcy. W tym czasie zafundujemy mu 9 przeglądów po 80 zł, wliczając baterie. Wydamy na to 720 zł. Na zakup piecyka, montaż, przeglądy i baterie wydamy więc łącznie 2070 zł, czyli 11,50 zł miesięcznie. Tyle trzeba dodać do comiesięcznych kosztów zimnej wody i gazu. Dotychczasowi użytkownicy centralnej ciepłej wody mówią, że jej użytkowanie wiąże się z nieco większymi rachunkami, niż używanie wody grzanej gazem w piecyku. Różnica wynosi od kilku do kilkunastu złotych, w zależności od ilości domowników. Nasze mocno przybliżone i orientacyjne rachunki pokazują, że (w skali 15 lat) koszt utrzymania piecyka mieści się w tych samych widełkach. Za zamontowaniem centralnej ciepłej wody przemawiają więc takie argumenty, jak dodatkowe miejsce po zlikwidowanym piecyku w łazience oraz pozbycie się hałasu, i ewentualnego ryzyka zatrucia gazem lub spalinami. Przeciwnicy centralnej ciepłej wody obawiają się przerw w jej dostawach spowodowanych awariami pomp i ewentualnymi brakami prądu zasilającego te pompy. Na osiedlach z centralną ciepła wodą pompy po kilku latach względnie bezawaryjnego działania zaczynają szwankować i mieszkańcy narzekają na coraz częstsze „przerwy techniczne”. Lokatorzy wyższych pięter pierwsi dostrzegają niższe ciśnienie ciepłej wody, Trzeba remontować umieszczone w piwnicach urządzenia. Zwolennicy i przeciwnicy obu rozwiązań są w stanie podać wiele innych argumentów, ale my poprzestaniemy na tych najczęściej powtarzanych.
Z punktu widzenia lokatora planującego remont łazienki rozważenie wymiany piecyka grzejącego wodę na dodatkowe rury doprowadzające ciepła wodę może być więc zasadne. Każdy musi dokonać obliczeń właściwych dla swojego gospodarstwa domowego. Jeśli ktoś jednak niedawno położył w łazience nowe kafelki, wtedy jedyną opłacalną formą przejścia na centralne ogrzewanie wody może się okazać wzięcie udziału w promocji.
Ile kosztuje ciepła woda?
Całkowity koszt korzystania z ciepłej wody to suma ceny za wodę zimną i ceny podgrzania tej wody. Trzeba tez dodać cenę odprowadzenia ścieków. Do tego należy dodać amortyzację urządzenia podgrzewającego. Jeśli jednak chcielibyśmy wyodrębnić cenę samego podgrzania jednego metra sześciennego wody (do 55 stopni Celsjusza), to najdrożej, bo ponad 22 zł kosztuje użycie przepływowego podgrzewacza elektrycznego. Nieco taniej jest podgrzewać wodę olejem opałowym – 21 zł, a gazem ziemnym – około 17 zł. Użycie gazu z butli jest tylko minimalnie tańsze. Korzystanie z przestarzałego, ale wciąż popularnego bojlera gazowego to koszt 16 zł, a użycie nowoczesnego kotła gazowego – 11 zł. Kominek z płaszczem wodnym podgrzeje tonę wody za 7,50 zł, a podgrzanie wody węglem kosztuje tylko nieco ponad 6 zł.
Średni koszt systemowego podgrzewania wody w skali kraju to około 15 zł za 1 metr sześcienny, ale wahania są bardzo duże.
– Zależy to w dużej mierze od zapotrzebowania na wodę w skali bloku – mówi Leszek Wiesiołek, zastępca prezesa spółdzielni „Metalurg”. – Sumaryczny koszt doprowadzenia wody, podgrzania jej i odprowadzenia ścieków waha się pomiędzy dwudziestoma kilkoma, a trzydziestoma kilkoma złotymi. Tam gdzie na nowy sposób podgrzewania zdecydowało się kilkadziesiąt rodzin, oszczędności są widoczne wcześniej. Dobrze, gdy w bloku są wygodne przestrzenie w pionach z innymi rurami i kablami. Gdy nie ma projektanci muszą się zastanowić jak trafić z rurami w odpowiednie miejsca. Gdy nie wszyscy lokatorzy chcą przeróbki, wtedy dodatkowo trzeba się zastanawiać jak ominąć ich mieszkania, albo prosić ich o pozwolenie na przeciągnięcie rur – uzupełnia prezes Wiesiołek. To już jednak jest zmartwienie projektantów.