No i znowu radny Danek nawarzył piwa. Podczas jednego z wywiadów powiedział: – Szpital miejski przyjmuje wszystkich, nie ujmując nikomu, szmondków i takich… I się zaczęło…
Niemała grupa częstochowian poczuła się dotknięta, bo rzecz jasna nasuwa się mnóstwo pytań, kto szmondakiem jest i co to w ogóle znaczy. Bo może szmondak w nowomowie radnego to po prostu częstochowianin, a może to nowa nazwa pacjenta? I najważniejsze – dobrze szmondakiem być czy też nie? Nie ma co zachodzić w głowę – pytamy radnego.
– A co to? Gdzie to było? Aaa… To nie była autoryzowana wypowiedź. To było na żywo filmowane. Szmondek? Ja wiem… Szmondek? To wszyscy ci, którzy są bezdomni, którzy nie mają domu, nie mają ubezpieczenia, nie opłacają ZUS-u, którymi też się miasto musi zaopiekować. Szpital miejski to nie jest miejsce, które musi zarabiać. Problem jest ogólny, służba zdrowia jest chora – tłumaczy Janusz Danek.
Po wysłuchaniu definicji radnego, sięgnęliśmy do słowników i „szmondak” encyklopedycznie nie wypada najlepiej. To „slangowe i wulgarne słowo używane na określenie człowieka niewiele wartego (najbliższy synonim to „dupek”)”. W innym opracowaniu czytamy, że to „łajdak” i „pętak”.
Nie urażając radnego i vice versa, nie pozostaje nic innego, jak życzyć wszystkim szmondakom szybkiego powrotu do zdrowia, by zbędnie nie obciążali umysłu radnego (od niedawna nowego szefa Komisji Zdrowia), co prowadzi do natręctw słowotwórczych. Od dziś chorującym szmondakom – łajdakom mówimy stanowcze – NIE!
1 Komentarz
Ten rad. Danek winien połknąć własny ozór i popić piwem własnej roboty.
Tacy goście radnymi… rozpaczliwa degrengolada. Fircykowata niemota.
Ten rad. Danek winien połknąć własny ozór i popić piwem własnej roboty.
Tacy goście radnymi… rozpaczliwa degrengolada. Fircykowata niemota.