Zgodnie z kalendarzem obchodzimy 27 maja Dzień Samorządności, a 4 czerwca Dzień Wolności. W inne dni obchodzimy wszystko inne, w tym konstytucję, byle jak i z daleka. Obchodzić możemy wszystko, zwłaszcza pod hasłem: „a co to nas g..o obchodzi”. Można wyobrazić sobie zawody pływackie na Saharze, może też być Dzień Wolności w obecnej Polsce.
Milicja (przepraszam policja) leje pałami protestujących, wywozi za miasto, gazuje, wykręca ręce, w trybie „urzędowym” przywala im grzywny w drakońskiej wysokości. Ja to znam, ja to już widziałem, dla mnie to kiepski „remake” starego filmu. Powtórką, amatorską rekonstrukcją, są słowa, że biją i karzą grzywnami w imię ochrony nas przed koronowirusem. Kiedyś takim „koronowirusem” był ustrój socjalistyczny i ochroną tegoż tworu tłumaczono uliczne chamstwo milicji, ZOMO i SB. Mózgi naszych polityków tak sformatował PRL, że owe zabawy „rekonstrukcyjne” dostrzegają jako nieodłączną kompetencję władzy. Ich władzy.
Istnieje prosta, łatwa do identyfikacji, różnica między tym co nazywamy „cywilizacją europejską” a wszelakim innym tałatajstwem i barbarzyństwem. W cywilizacji europejskiej rządzi prawo, władza może robić tylko to, na co prawo jej pozwala; obywatel może robić wszystko, czego mu prawo nie zabrania. Prawo do zgromadzeń jest niezbywalnym prawem każdego człowieka, władza może je ograniczyć na podstawie ustawy w sytuacjach rzeczywiście zagrażających bezpieczeństwu innych osób. To policja interweniując powinna udowodnić zgodność z prawem swoich działań. Odwrotność tego jest rekonstrukcją PRL. Znów obywatele mogą się gromadzić tylko po to, by publicznie adorować władzę, jeśli krytykują, to ich się poucza pałką – elastycznym przedłużeniem konstytucji.
Dla mnie to nie nowość, może też dlatego moje pokolenie wydaje się bardziej przeczulone na punkcie ochrony swoich wolności. Dzisiejsze doświadczenie ma jednak walor edukacyjny. Młodych ludzi, urodzonych po 1989 r. wychowano w przekonaniu, że Polak nosi w sobie „gen wolności”. Niektórzy nawet oskarżycielskim tonem pytają: dlaczego tak mało ludzi protestowało w PRL, dlaczego tak liczni byli funkcjonariusze partii, SB i ich t.w., dlaczego tak wielu znosiło upokarzające kompromisy? Być odważnym, gdy nie ma zagrożenia, to przyjemność, jeszcze większa być surowym sędzią zachowań ludzi w innej epoce żyjących…
Życie mówi: sprawdzam. Gdzie są ci, z niesmakiem wytykający „Bolka” Wałęsie, gdzie są ci, krytykujący Frasyniuka, że się ukrywał, a nie walczył na barykadzie, gdzie są krytycy „zgniłego kompromisu okrągłego stołu”, gdzie ci wszyscy odważni szczęściem późnego urodzenia…? Zabierają wam wolność, zabierają honor, zabierają godność, plują na flagę i podcierają sobie tyłek Konstytucją… Nie udawajcie, że tego nie widać i nie czuć, nie udawajcie, że wierzycie, iż to dla waszego zdrowia i bezpieczeństwa. Życie mówi sprawdzam. „Patrioci wolności” mają rodziny, domy, samochody, raty do spłacenia, pracę, którą mogą stracić, mają mnóstwo materialnych powodów, by być rozważnym i ograniczyć „naturę buntowniczą”.
Ja to znam, ja to też pamiętam. Zatem moim młodzi koledzy, skoro was nie stać na więcej, okażcie więcej zrozumienia „tchórzliwemu” pokoleniu PRL.