Muzeum Produkcji Zapałek w Częstochowie cieszy się sławą poza granicami naszego kraju. Niestety jak to często bywa, na lokalnym podwórku pozostaje niedocenione. Od kilku lat dyrekcja muzeum walczy o jego przetrwanie… z częstochowskim magistratem.
Skąd ten impas?
Częstochowska zapałczarnia znajduje się w czołówce zabytków europejskich. Powstało na jej temat wiele opracowań naukowych. Mimo że jest jedną z atrakcji Szlaku Zabytków Techniki Województwa Śląskiego, nie została wpisana na listę instytucji kulturalnych miasta. Trzy lata temu, jeszcze za kadencji prezydenta Tadeusza Wrony powstał projekt przekształcenia zabytkowej części zapałczarni w instytucję kulturalną. Przedsięwzięcie to miało kosztować 60 tys. zł. Miało – bo nie zostało zrealizowane. Gdyby udało się zrealizować plan w części obiektu powstałaby sala widowiskowo-konferencyjna z widokiem na halę produkcyjną. Dzięki temu goście i zwiedzający mieliby możliwość obserwowania pracy załogi przy zabytkowych maszynach. Według specjalistów do celów kulturalnych doskonale sprawdziłaby się również kotłowania. Żadnego z założeń nie udało się jednak zrealizować.
Jest potencjał
Eugeniusz Kałamarz, dyrektor częstochowskich Zakładów Przemysłu Zapałczanego ubolewa, że lokalne władze nie doceniają wartości, jaką przedstawia jedyna w Europie zapałczarnia. Zdaniem Kałamarza zabytki techniki to doskonały materiał do stworzenia szlaku przemysłowego, a sama fabryka stwarza doskonałe możliwości nauki przedmiotów technicznych. Stąd pomysł na współpracę z Akademią Jana Długosza. AJD podpisała z Częstochowskimi Zakładami Przemysłu Zapałczanego porozumienie o współpracy, na mocy którego od przyszłego roku akademickiego w zabytkowej zapałczarni będą się odbywać zajęcia ze studentami. Wybór nie jest przypadkowy, bowiem w ramach współpracy na AJD powstanie nowy kierunek – edukacja techniczna i informatyka specjalności konserwacja obiektów zabytkowych.
Przetrwa?
Dyrekcja wciąż liczy, że uda się dojść do porozumienia z magistratem i ZUS-em, które zamienią zadłużenie w udziały, by ta mogła je wykupić. A mowa tu o milionie złotych.
Przed pięcioma laty przedsiębiorca z Krakowa chciał zainwestować w fabrykę kilkadziesiąt milionów złotych. Planował także stworzenie części hotelowej. Nie zyskał jednak uznania miasta, które tłumaczyło, że potrzebuje terenu przy zapałczarni do budowy przedłużenia ul. Sobieskiego z ul. Krakowską, a docelowo z trasą DK-1. Wstecznie z planów tych zrezygnował.
Niezrozumiałe jest, dlaczego magistrat promuje Muzeum Produkcji Zapałek jako jedną z atrakcji turystycznych miasta, a nie chce przekształcić w instytucję kulturalną i pozwolić, by Częstochowa zasłynęła w szerokim świecie nie tylko Jasną Górą.
1 Komentarz
Ja wiem czemu nie zgadzają się przekształcenie? Wiecie czemu?
Bo NIE 😛