Powracamy do tematu konfliktu pomiędzy rolnikami spod Częstochowy a spółką Skarbu Państwa Jurajskim Agro Fresh Parkiem (JAFP). Okoliczni rolnicy mają pretensje do JAFP-u (o czym pisaliśmy w poprzednim numerze – „Zrobieni w… pszenicę i rzepak”), że ten oddał dzierżawione przez nich wcześniej grunty innemu dzierżawcy, gdy na polach wciąż rosły posiane przez nich rzepak i pszenica. Spółka odebrała rolnikom dzierżawione pola, nim lokalni farmerzy zdążyli zebrać plony. Nowy dzierżawca spod Wielunia rzepak zaorał i zasadził kukurydzę, na użyźnionej przez poprzednika glebie. Po roku ponownie doszło do zmiany dzierżawcy. Obecnie jest nim przedsiębiorca z Częstochowy, który ma firmę handlującą zbożem, nieprzetworzonym tytoniem, nasionami, paszą dla zwierząt oraz wynajmuje i zarządza nieruchomościami. Od wielu miesięcy lokalni rolnicy domagają się od JAFP-u zwrotu wydatkowanych przez nich nakładów pieniężnych. Farmerzy ponieśli koszty czynszu dzierżawnego, nawozów, materiałów siewnych, ochrony i oczywiście robocizny oraz paliwa. Nikt do dziś nie wypłacił rekompensaty, której żądają rolnicy. Czas na stanowisko instytucji państwowych. Zaczynamy od Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa.
Krótkie przypomnienie
Spółka Skarbu Państwa Regionalny Fundusz Gospodarczy (RFG) w Częstochowie utworzyła pod koniec 2020 roku spółkę zależną o nazwie Jurajski Agro Fresh Park (JAFP). Głównym celem nowego podmiotu, dysponującego 300-hektarowym gruntem ma być stworzenie specjalnej giełdy owocowo-warzywnej w okolicach gminy Rędziny pod Częstochową. Mają powstać 4 nowoczesne hale, o powierzchni 10.000 mkw. każda, w których przestrzenie handlowe udostępniane będą producentom i hurtownikom rolnym, ogrodniczym, warzywniczym i sadowniczym. Koszt gigantycznej inwestycji ma wynieść około 400-500 milionów złotych.
Mimo zastrzeżeń wobec pomysłu handlu owocami i warzywami na terenie zdominowanym przez siew zbóż, kukurydzy i rzepaku, rodzimi rolnicy liczyli na ścisłą współpracę z JAFP-em. Nic z tego, współpracy – przynajmniej na razie – nie będzie. Jedyne co się rozpocznie to proces sądowy z powództwa rolników przeciwko JAFP.
W tej sprawie już nie dziennikarzom oceniać, czy niuanse prawne zawartej pomiędzy rolnikami a JAFP-em umowy, przemawiają na korzyść którejkolwiek ze stron. Machina sądownicza ruszyła, więc to sąd rozstrzygnie, kto ma rację. Ten prawny wątek nie jest jednak kluczowy, a przynajmniej być nie powinien. Bo po jednej stronie mamy Goliata, za którym stoi cały aparat państwa ukierunkowany na obronę interesu, w tym wizerunku podmiotu państwowego, utrzymywanego z publicznych pieniędzy, a po drugiej Dawida z rękami jak bochny chleba, ze zgiętym karkiem i przebarwioną od słońca skórą. Cokolwiek, wymuskany pan w garniturze czy pani na szpileczkach nie powiedzieliby dziś, to dla skonfliktowanych ze spółką rolników spod Częstochowy i pozostałych gospodarstw rolnych, JAFP własne zapisy prawne łamie. W liście intencyjnym, w statucie, a nawet w filmie promocyjnym czy w reklamach mowa jest o fundamentalnej intencji powołania JAFP-u: wsparcie i rozwój rodzimego rolnictwa.
Na pytanie redakcji o współpracę spółki z lokalnymi rolnikami, zarząd JAFP-u w osobach: Karolina Kowalska, prezes; Monika Pohorecka, wiceprezes (jednocześnie radna miasta Częstochowy – PiS) i Robert Leciński, wiceprezes – odpowiada:
– Polityka JAFP S.A. jest w całości ukierunkowana na rodzimych lokalnych rolników. Spółka będzie odgrywać wiodącą rolę integratora rynku. (…) Efektem podejmowanych przez JAFP S.A. działań będzie wzmocnienie pozycji rynkowej podmiotów działających w sektorze rolniczym i ogrodniczym dzięki integracji producentów rolnych i ogrodniczych oraz przetwórców, zapewnieniu odbiorcom szerokiej oferty wysokiej jakości produktów żywnościowych, świeżych i przetworzonych oraz osiągnięciu przewag konkurencyjnych dzięki zrównoważonemu rozwojowi pod względem ekonomicznym, społecznym i środowiskowym.
Publikacja artykułu „Zrobieni w…” wywołała lawinę komentarzy i sporo emocji. Wśród pytań pojawia się sugestia, że jakoby Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (KOWR) nie powinien był przekazywać gruntów rolnych innemu podmiotowi – spółce skarbu państwa, która samodzielnie nie zajmuje się uprawą roli.
Komu wobec tego KOWR grunty może wydzierżawić, przekazywać, sprzedawać?
Odpowiada dyrektor Konrad Jarzyński, Oddział Terenowy w Częstochowie Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (jednocześnie radny miasta Częstochowy – PiS):
– Zgodnie z ustawą o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa, Krajowy Ośrodek gospodaruje Zasobem w drodze w pierwszej kolejności wydzierżawienia albo sprzedaży nieruchomości rolnych na powiększenie lub utworzenie gospodarstw rodzinnych. O gospodarowanie gruntem Skarbu Państwa mogą ubiegać się wyłącznie rolnicy indywidualni, którzy muszą spełnić łącznie kilka warunków:
* są właścicielami lub dzierżawcami nieruchomości rolnych, których łączna powierzchnia nie przekracza 300 ha;
* posiadają kwalifikacje rolnicze;
* co najmniej od 5 lat zamieszkują w gminie, na obszarze której jest położona nieruchomość;
* prowadzą przez okres co najmniej od 5 lat osobiście to gospodarstwo.
Słusznym więc wydaje się kolejne pytanie: jak to się stało, że grunty, których zadaniem jest tworzenie i powiększenie gospodarstw rodzinnych trafiły do podmiotu państwowego, nie zajmującego się działalnością rolną?
– Zgodnie z ustawą o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi za zgodą ministra właściwego do spraw rozwoju wsi, Krajowy Ośrodek może przekazać nieruchomości na wyposażenie lub doposażenie państwowej osoby prawnej lub państwowej jednostki organizacyjnej.
Co więcej.
– Krajowy Ośrodek, za zgodą ministra właściwego do spraw aktywów państwowych, może tworzyć lub przystępować do spółki prawa handlowego oraz posiadać, obejmować lub nabywać akcje lub udziały w spółkach.
Aż strach wypowiedzieć na głos konkluzję. Podobno KOWR ma stać na straży interesów rodzinnych gospodarstw rolnych. Stworzono jednak wytrych, który łamie ustalone zasady. Chłop, by wydzierżawić lub kupić pole z myślą o uprawie, musi spełnić szereg wymagań, które nie obowiązują spółek skarbu państwa zainteresowanych dokładnie tym samym kawałkiem ziemi, choć wcale nie zamierzają go uprawiać. Wystarczy, by jakiś minister uznał wyższość spółki państwowej nad mieszkańcem z gminu i obrona interesów rodzinnych gospodarstw rolnych obraca się wniwecz. Tak stało się w Rędzinach pod Częstochową.
Z chwilą utworzenia spółki JAFP (listopad 2020 roku) wniesione zostały do niej w formie aportu grunty zarówno stanowiące własność Regionalnego Funduszu Gospodarczego S.A., jak i Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. Zarówno RFG, jak i KOWR są akcjonariuszami JAFP-u. Od daty wniesienia gruntów, spółka JAFP stała się wyłącznym właścicielem przekazanych nieruchomości.
W kolejnym numerze przedstawimy stanowisko spółki Skarbu Państwa Jurajskiego Agro Fresh Parku.
1 Komentarz
Kluczowym pytaniem jest to : kim jest obecny dzierżawca w/w gruntu, który min. zajmuje się obrotem nieruchościami. Kluczowe mogą okazać się jego powiązania towarzyskie,co mogłoby-być może – otworzyć oczy i uszy innym 3 literowym instytucjom Państwa, jeśli rzeczywiście są niezależne i działają zgodnie z właściwą im ustawą …
Kluczowym pytaniem jest to : kim jest obecny dzierżawca w/w gruntu, który min. zajmuje się obrotem nieruchościami. Kluczowe mogą okazać się jego powiązania towarzyskie,co mogłoby-być może – otworzyć oczy i uszy innym 3 literowym instytucjom Państwa, jeśli rzeczywiście są niezależne i działają zgodnie z właściwą im ustawą …