Smutny, przygnębiający obrazek: powalone, sprzętem budowlanym dorodne drzewa; zasypany gruzem i ziemią rów melioracyjny; zamiast bujnej trawy latem z ziemi „wyrastają” betonowe płyty itd. Ten opis to nie obraz chronionego pasa wzdłuż wałów przeciwpowodziowych rzeki Stradomki – chociaż nim jest, a raczej plac budowy. Jak to możliwe, że mimo ingerencji wielu służb miejskich, w tym straży miejskiej, na gruncie sąsiadującym z wałami rzeki doszło co całkowitej dewastacji terenów zielonych?
Sprzątanie miejskiego gruntu przy ulicy Broni w Częstochowie (w kierunku wałów przeciwpowodziowych rzeki Stradomki) nie miało nic wspólnego ze świątecznymi porządkami. Na dzień przed kolejną wizytą staży miejskiej z placu zniknął wrak samochodu, kontenery ze śmieciami, uprzątnięto też część składowanych tam materiałów budowlanych. Niestety pozostał szlaban i niepodłączony słup energetyczny, które to „instalacje” utrudnią dostęp do cieku wodnego. Co więcej, metalowa zapora blokuje spacerowiczom przejście w okolice wałów rzeki Stradomki. Słusznym więc wydaje się pytanie: jak to się stało, że na gruncie miejskim, ale też na działkach osób prywatnych i skarbu państwa, ktoś urządził sobie składowisko materiałów budowlanych i wysypisko śmieci?
Do tematu powrócimy w najbliższym numerze Tygodnika 7 dni.
1 Komentarz
Tak się dzieje również na terenie byłego poligonu, między Kusocińskiego i Grzybowską. Jedna wielka wycinka drzew jakoś Unii to nie przeszkadza ani .. walecznym.. gdzie indziej ekologom oraz tony śmieci.
Tak się dzieje również na terenie byłego poligonu, między Kusocińskiego i Grzybowską. Jedna wielka wycinka drzew jakoś Unii to nie przeszkadza ani .. walecznym.. gdzie indziej ekologom oraz tony śmieci.