Z dachu Filharmonii Częstochowskiej leje się woda. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że nowo wyremontowany budynek został oddany do użytku w październiku 2012 roku.
Kap, kap, płyną łzy… z oczu dyrektora Kozery i melomanów także. A wszystko za sprawą nieszczelnego dachu zmodernizowanego budynku filharmonii. Inwestycja pochłonęła 35 mln zł, z czego ponad 21 mln zł dołożyła Unia. Tak poważne środki finansowe wiążą się z oczywistymi wymaganiami mieszkańców, tym bardziej, że inwestor (Urząd Miasta Częstochowy) wyznaczył z magistratu własnych przedstawicieli do kontroli remontu. Dodatkowo miasto wynajęło firmę zewnętrzną, Wudimeks, która pełniła funkcję inspektora nadzoru. – Wykonawca, firma Flisbud, jest zobowiązany do napraw gwarancyjnych. Z tego, co wiem, nie był łatwym partnerem. Będziemy wymagać od niego poprawienia i uszczelnienia dachu – mówi Grzegorz Cierpiał z Wydziału Inwestycji i Zamówień Publicznych Urzędu Miasta.
Żaden z urzędników nie zająknął się na temat odbioru budynku – kto skontrolował jakość prac remontowych i kto uznał, że budynek nadaje się do użytku? – Mamy do czynienia z dwoma większymi przeciekami i dwoma mniejszymi. Martwię się tym, że pomieszczenia na najwyższym piętrze budynku zawilgotnieją, a to z kolei prowadzi do degradacji nowego przecież obiektu – mówi Ireneusz Kozera, dyrektor filharmonii.
Na korytarzach przybytku sztuki trudno znaleźć miłośników muzyki, natomiast z pewnością można się natknąć na wiaderka i miski z wodą.
Wielką zagadką pozostaje realizacja wszystkich zaplanowanych przedsięwzięć artystycznych, do których zobowiązaliśmy się, sięgając po środki unijne. Dziś sytuacja wygląda następująco: dach przecieka, filharmonia tonie w wodzie i odwoływanych jest część koncertów. A urzędnicy bezradnie rozkładają ręce. I tak jak zwykle – nie ma winnego.
2 komentarzy
Autorka notatki pisze w zakończeniu: „A urzędnicy bezradnie rozkładają ręce. I tak jak zwykle – nie ma winnego”. To nieprawda. Jeśli podane fakty są prawdziwe – dach przecieka – to wielka granda. I winni są. I trzeba wdrożyć postępowanie i pociągnąć ich do odpowiedzialności i przykładnie ukarać. Może tym sposobem „następcy” się choć trochę opamiętają. Pierwszy winny Matyjaszczyk bo to jednak nadzorca nadzorców. Kolejny Soborak, vice odpowiedzialny za miejskie inwestycje – za co bierze kasę? A w kolejności: firma Wudimex Sp. z o.o. – prezes Jan Wieczorek – tzw. Inżynier Kontraktu; zakres zamówionej usługi: pełna obsługa inwestycyjna Projektu, monitoring finansowy inwestycji, zarządzanie realizacją inwestycji, nadzór inwestorski, odbiór i rozliczenie przedsięwzięcia. Okres realizacji inwestycji: styczeń 2010 – grudzień 2011. Reszta współodpowiedzialnych to urzędnicza drobnica – m.in. po to wynajmuje się „Inżyniera Kontraktu” i solidnie mu się płaci (w tym projekcie: co najmniej 533 772 zł.- cena oferty brutto wg ogłoszenia o wyborze najkorzystniejszej oferty), by obsługą i nadzorem inwestycji nie zajmowali się urzędnicy.
Autorka notatki pisze w zakończeniu: „A urzędnicy bezradnie rozkładają ręce. I tak jak zwykle – nie ma winnego”. To nieprawda. Jeśli podane fakty są prawdziwe – dach przecieka – to wielka granda. I winni są. I trzeba wdrożyć postępowanie i pociągnąć ich do odpowiedzialności i przykładnie ukarać. Może tym sposobem „następcy” się choć trochę opamiętają. Pierwszy winny Matyjaszczyk bo to jednak nadzorca nadzorców. Kolejny Soborak, vice odpowiedzialny za miejskie inwestycje – za co bierze kasę? A w kolejności: firma Wudimex Sp. z o.o. – prezes Jan Wieczorek – tzw. Inżynier Kontraktu; zakres zamówionej usługi: pełna obsługa inwestycyjna Projektu, monitoring finansowy inwestycji, zarządzanie realizacją inwestycji, nadzór inwestorski, odbiór i rozliczenie przedsięwzięcia. Okres realizacji inwestycji: styczeń 2010 – grudzień 2011. Reszta współodpowiedzialnych to urzędnicza drobnica – m.in. po to wynajmuje się „Inżyniera Kontraktu” i solidnie mu się płaci (w tym projekcie: co najmniej 533 772 zł.- cena oferty brutto wg ogłoszenia o wyborze najkorzystniejszej oferty), by obsługą i nadzorem inwestycji nie zajmowali się urzędnicy.
Moja propozycja:
Wszystkie osoby które były odpowiedzialne za nadzór oddają kasę, którą wzięły za nadzorowanie. Oczywiście wykonawca robót też dał ciała wiec naprawia za friko, na gwarancji.
Moja propozycja:
Wszystkie osoby które były odpowiedzialne za nadzór oddają kasę, którą wzięły za nadzorowanie. Oczywiście wykonawca robót też dał ciała wiec naprawia za friko, na gwarancji.