Skontaktuj się z nami!

Reklama

To jest miejsce na Twoją reklamę

Kontakt

Tygodnik Regionalny 7 dni

Al. Wolności 22 lok. 12
42-217 Częstochowa

Redakcja

tel. 34 374 05 02
redakcja@7dni.com.pl
redakcja7dni@interia.pl

Biuro reklamy

tel. 34 374 05 02
kom. 512 044 894
marketing7dni@gmail.com
redakcja7dni@interia.pl

Edit Template

Twarda droga młodego talentu

Niezależnie od tego, czy na co dzień jesteśmy kibicami czy też nie, gdy częstochowianin odnosi sukcesy rozpiera nas duma. Znawcy lokalnego sportu, dostrzegli nowy talent… w boksie. Są nawet tacy, co upatrują w młodziutkim pięściarzu następcę Jerzego Kuleja.Przybliżamy naszym Czytelnikom postać 24-letniego Roberta Parzęczewskiego.

– Dlaczego boks, a nie na przykład siatkówka, koszykówka, jest Pan przecież wysoki…?
– Grałem w młodości w sporty zespołowe: piłkę nożną, koszykówkę, ale one mnie nie cieszyły. Wygrywała i przegrywała cała drużyna, więc nawet jak człowiek się starał i wypadł dobrze – nie miało to znaczenia, gdy reszta drużyny zawaliła. Amatorsko, boks zacząłem uprawiać w wieku 13 lat. Gdy skończyłem 18-stkę przeszedłem na zawodowstwo.  

– Ale są inne dyscypliny indywidualne…

– Od dziecka mam ciężki charakter, nie dałem sobie w kaszę dmuchać, zawsze walczyłem o swoje. I stąd się zaczęła przygoda z boksem. W gimnazjum kolega zwrócił uwagę na to, że dobrze sobie radzę w tym boksowaniu i skontaktował mnie z trenerem Grzegorzem Krawczykiem, z którym współpracuję do dzisiaj. Poszedłem do niego, no i się zaczęło…

– To znaczy co…?
– Z Grzegorzem Krawczykiem trenowałem rok czy dwa lata. Na początku trener nie miał jeszcze wszystkich pozwoleń trenerskich, więc wysłał mnie do klubu KS START Częstochowa. Tam zrobiłem dwuletnią karierę amatorską – stoczyłem prawie 30 walk. Przede wszystkim chciałem boksować, a finansów na wyjazdy podobno w klubie nie było. Razem z trenerem znaleźliśmy sami sponsora, zareklamowałem pewną firmę i za to zostałem zawieszony na dwa lata. Po tym czasie stwierdziłem, że skoro mnie zawiesili, to już nie wrócę do amatorskiego boksowania i idę na zawodowstwo.

– Czego pan oczekiwał?
– Jako młody chłopak myślałem, że będę z tego żył. Będę robił to co kocham, czyli boksował i z tego będą pieniądze. A okazało się, że początki były bardzo ciężkie. Nikt mnie nie znał, nikt o mnie nie słyszał. Sam chodziłem po firmach i szukałem sponsorów. Sam dzwoniłem do promotorów z telewizji i prosiłem, by pozwolili mi wystąpić na danej gali, gdzie sam opłacałem swojego przeciwnika, swoje przygotowanie i walczyłem za darmo. I tak zrobiłem sześć pierwszych walk zawodowych. By na to zarobić, stałem na bramkach w klubach, pracowałem na budowie, roznosiłem ulotki – chwytałem się każdej możliwej pracy, żeby móc robić to, co lubię. Boks zawsze był moim hobby i pasją, zawsze mi bardzo na tym zależało. Poświęcałem mnóstwo czasu i zarywałem noce, żeby móc boksować.

– Na czym polega zawodowstwo w boksie?
– Krótko mówiąc polega na szukaniu życzliwych ludzi i sponsorów, którzy chcą pomóc, bym ja mógł trenować. Nawet ścisła dieta, bo przecież nie mogę sobie na wszystko pozwolić, kosztuje niemało. Poza tym nie mogę sobie pozwolić na treningi grupowe, gdzie trener ma pod sobą 20 osób, ja potrzebuje treningów indywidualnych. Od wszystkiego: trenera odpowiedzialnego za motorykę, trenera od kondycji, trenera od boksowania. To wszystko jest bardzo kosztowne. Do tego zdarzają się przecież kontuzje, więc konieczna jest odnowa biologiczna, masaże, fizjoterapeuci, odżywki. Przed walką najważniejszy jest okres przygotowawczy, czyli sparingi. Żeby ktoś przyjechał do mnie sparować, to ja mu muszę zapłacić. To są zawodnicy z Polski albo z zagranicy i to też jest niemały koszt.

– Skoro jesteśmy przy finansach. Czy teraz już żyje Pan z boksu?
– Tak, od dwóch lat dzięki życzliwości ludzi i sponsorom żyję tylko i wyłącznie z boksu. Sam sobie opłacam przygotowania, ale już nie muszę nigdzie dodatkowo pracować, starcza mi na życie od pierwszego do pierwszego. Po sześciu walkach, które sam sobie zorganizowałem, dostałem kontrakt zawodowy od grupy promocyjnej Tymex Boxing Promotion Mariusza Grabowskiego. Z tą stajnią się związałem. Ona umożliwia mi występy cztery razy w roku na antenie Polsatu. Dla mnie to jest możliwość pokazania się i odwdzięczenia się sponsorom jednocześnie. Dzięki temu też łatwiej o nowych sponsorów, bo kontrakt przewiduje pokazywanie moich walk w telewizji, więc więcej osób może mnie dostrzec.

– Jak wygląda proces poszukiwania przeciwników do walk?

– Mój promotor ma swoją stajnię, swoich zawodników, sama grupa organizuje gale dzięki pomocy Polsatu. Ja jestem zawodnikiem promotora, a on szuka i opłaca mi przeciwników. Na mojej głowie leży cały okres przygotowawczy, czyli znalezienie sponsorów, opłacenie trenerów, diety itd.

– Czy w Polsce jest wystarczająca liczba zawodników, by organizować duże gale bokserskie?
– W Polsce jest mnóstwo zawodników, ale jednocześnie moda na walki polsko-polskie. Promotorzy chcą krzyżować swoich podopiecznych z podopiecznymi konkurencji, więc mało który Polak chce pomagać. Trzeba szukać zawodników amatorskich. Ja znalazłem i zawsze mogę liczyć na jego pomoc sparingową. Jest także kilku innych chłopaków z niższych czy wyższych wag, gdzie mogę liczyć na ich pomoc. A do ostatniej walki sprowadziłem sobie Rosjanina.

– Czy Rosjanie rzeczywiście są tacy twardzi?
– Tak, są tacy. Rosjanin, z którym ja walczyłem ma na koncie 300 walk amatorskich, wygrywał z mistrzami świata i Europy. Ja i trener jesteśmy z tego sparingu bardzo zadowoleni. To mnie bardzo podbudowało, że jeżeli robię takie dobre walki sparingowe, z tak dobrym zawodnikiem, to dalej może być tylko lepiej.

– Porozmawiajmy o Pana sukcesach w zawodowstwie? Jaki jest bilans do tej pory?
– Odkąd związałem się z Grupą Tymex Boxing Promotion stoczyłem 18 walk zawodowych (17-1). 
Jestem Międzynarodowym Młodzieżowym Mistrzem Polski w wadze superśredniej, Międzynarodowym Mistrzem Świata federacji WBF w wadze półciężkiej, Międzynarodowym Mistrzem Polski w wadze półciężkiej – zdobytym w ostatniej walce z Czechem Tomasem Adamkiem, podczas której doznałem kontuzji rozcięcia głowy. W maju tego roku w Częstochowie zdobyłem pas Młodzieżowego Mistrza Świata WBO, no i teraz szykuję się do walki na 18 listopada w Częstochowie.

– A kolejne wyzwania?
– Przede wszystkim walka 18 listopada z doświadczonym zawodnikiem Saidem Mbelwą, który ma na koncie ponad 70 walk zawodowych, 43 walki wygrane, 28 wygranych przed czasem. Niewygodny czarnoskóry zawodnik. Trzeba wyjść do ringu i wygrać.

– Który ze znanych pięściarzy jest dla Pana wzorem?

– Na pewno czerpię i podpatruję różnych zawodników, z różnych wag i różnej narodowości. Z polskich zawodników jest to na pewno Tomasz Adamek, który będzie walczył w walce wieczoru 18 listopada. Poza tym Krzysztof Głowacki, Krzysztof Włodarczyk, Dariusz Michalczewski, czyli nasi polscy mistrzowie świata. Z trenerem dążymy do tego, by wypracować swój własny styl walki, ale podpatrujemy innych zawodników, i to co pasuje pode mnie staramy się wypróbować na treningach i realizować.
Wiadomo, że każdy zawodnik myśli o najwyższych laurach. O mistrzostwie świata w jednej z najbardziej prestiżowych federacji. Nie ukrywam, że też o tym marzę, ale do tego jeszcze długa i ciężka droga. Na razie trzeba się skupić na dniu dzisiejszym.

– Ma Pan już swój styl?

– Pięściarzy można podzielić na ofensywnych i defensywnych. Ja staram się łączyć te dwie cechy. Choć lepiej mi wychodzi i lepiej się czuję, jak jestem bardziej agresywny i idę do przodu. Choć trzeba tę agresję kontrolować, by była to tylko złość sportowa. Nie wolno się ponieść zbytnio emocjom, bo jest bardzo cienka granica między pressingiem, punktowaniem, a agresją niekontrolowaną. Nie wolno się spinać, bo na siłę nic nie wychodzi.

– Są ludzie, którzy uważają, że przed panem wielka kariera sportowa…

– To miłe, że ludzie tak mówią. Ale wiele zależy od ciężkiej pracy i szczęścia. Ja cały czas ciężko pracuję nad tym, by mieć coraz lepszych sparingpartnerów, by się rozwijać i powoli dążyć do swoich celów. Moje hobby to mój zawód jednocześnie. Rano muszę zrobić dwugodzinny trening, odpowiednio zjeść, być w stałym kontakcie ze sponsorami, mediami, i wieczorem znowu zrobić trening. Doba jest za krótka, by trenować, zregenerować się i spotkać z każdy, z którym wypadałoby się spotkać. 

– Liczymy, że wkrótce będziemy mieć mistrza w Częstochowie…
– Będę się bardzo starał.

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dołącz do nas!

Zapisz się do Newsletera

Udało się zasubskrybować! Ups! Coś poszło nie tak...
Archiwum gazety
Edit Template
Materiały audio
Materiały wideo

Kontakt

Tygodnik Regionalny 7 dni

Al. Wolności 22 lok. 12
42-200 Częstochowa

Biuro reklamy

tel. 34 374 05 02
kom. 512 044 894
e-mail: marketing7dni@gmail.com
e-mail: redakcja7dni@interia.pl

 
Redakcja

tel. 34 374 05 02
e-mail: redakcja@7dni.com.pl
e-mail: redakcja7dni@interia.pl

Wydawca 7 dni

NEWS PRESS RENATA KLUCZNA
Al. Wolności 22 lok. 12
42-200 Częstochowa
NIP: 949-163-85-14
tel. 34/374-05-02
mail: redakcja@7dni.com.pl

Media społecznościowe

© 2023 Tygodnik Regionalny 7 dni
Skip to content