Nic o nas bez nas – dlatego 15 października każdy Polak powinien wziąć udział w wyborach i tym samym wypełnić swój obywatelski obowiązek.
Na każdym kroku słyszymy, zwłaszcza z ust polityków, że mamy możliwość uczestniczenia w wyborach, bo jesteśmy krajem demokratycznym. Ale co to tak naprawdę znaczy i jakie ma to znaczenie dla przeciętnego obywatela?
Nie ma ogólnie przyjętej definicji słowa demokracja. Używane obecnie, określa nie tylko formy państwa, ale również metody sprawowania władzy i podejmowania decyzji. Prócz tego, że obywatele mają wpływ na wybór swoich przedstawicieli w Parlamencie, demokracja to szeroko rozumiana wolności, w tym wolności poglądów i słowa. Przede wszystkim jednak to prawo do głosowania, co jest jedną z naszych najważniejszych wolności obywatelskich. Natomiast jednym z najlepszych sposobów obrony demokracji jest głosowanie w wyborach.
Wielu myśli – zwłaszcza ludzi młodych – że demokracja jest nam dana na zawsze i nigdy nie przestanie w Polsce istnieć. To nieprawda, bo przecież nie zawsze tak było i nie chodzi o bardzo odległą przeszłość.
Po II wojnie światowej, komuniści przejmując władzę w Polsce nie liczyli się z opinią Polaków. Dobitnie pokazał to sposób organizacji wyborów do Sejmu w 1947 roku i w kolejnych latach. Już wówczas wiadomym było, że poza nazwą, głosowania nie miały nic wspólnego z wyborami w krajach demokratycznych.
Efekt był zatem taki sam jak w Związku Radzieckim: przed wyborcą nie stała żadna alternatywa.
W czasie poprzedzającym wybory cały kraj zalewały wydawnictwa propagandowe. Do mistrzostwa komuniści opanowali – dzięki aparatowi bezpieczeństwa publicznego – formy represje (m.in. zatrzymania na 48 godzin, przesłuchania, areszty) za „wrogie akty”, np. niszczenie plakatów wyborczych czy nieprzychylne władzom publiczne wypowiedzi.
Wypaczeń aktu wyborczego dopełniły manipulacje i fałszerstwa, których celem była jak najwyższa frekwencja, bo zwycięzca wyborów był przecież znany. Oczywiście, wyniki wyborcze z czasów słusznie minionych, nie mogą być traktowane jako wyraz rzeczywistych poglądów politycznych Polaków tamtych lat.
Dziś mamy wybór, co prawda nie zawsze w pełni satysfakcjonującą – ale jednak alternatywę. Dziś każdy Polak ma przywilej udziału w sprawowaniu władzy. Poprzez wybory, obywatele wyrażają swoje polityczne oczekiwania, jak również sprawują kontrolę nad władzą.
Frekwencja wyborcza, od lat wynosząca w Polsce (niezależnie od rodzaju wyborów) od 20% do 64%, jest policzkiem wymierzonym demokracji. A wszystko dlatego, że w Polsce obowiązuje zasada dobrowolności uczestniczenia w wyborach.
Są jednak kraje, które wprowadziły przymus wyborczy. Obecnie uczestnictwo w głosowaniu jest obowiązkowe w 29 państwach świata. Istnieje on w Singapurze, Australii i Belgii oraz we Włoszech, chociaż akurat we Włoszech przypis ten jest martwy. Najczęstszą sankcją za niepodporządkowanie się temu prawu w krajach, przymuszających swoich obywateli do głosowania, jest nierzadko wysoka grzywna / mandat.
Są też państwa, w których obywatele, sami z siebie, mają poczucie obowiązku i minimalnej troski o swój kraj, wyrażając ten stan przez udział w wyborach.
W Szwecji w 2022 roku na ponad 7 milionów 700 tysięcy uprawnionych do głosowania, w wyborach wzięło udział więcej niż 6 milionów 500 tysięcy osób, czyli frekwencja wyniosła prawie 85%. Niewiele ponad 5-milionowa Norwegia w 2021 roku zaliczyła w wyborach ponad 80% frekwencję. Finowie, mieszkańcy kolejnego kraju skandynawskiego z liczba ludności ponad 5,5 miliona, oddali przeszło 3 miliony głosów, osiągając frekwencję na poziomie 80%.
Nikt, mieszkańców tych krajów do uczestniczenia w wyborach nie przymusza. Oni wiedzą jednak, że ich zaangażowanie w życie publiczne, zapewnia im poczucie bezpośredniego wpływu na politykę państwa, stąd tak wysoka frekwencja wyborcza.
5 komentarzy
Bardzo potrzebny tekst. Tylko czy Polacy zroumieja jak ważny jest udział w wyborach? Czemu caly czas polowa doroslego społeczeństwa nie rozumie ze mozliwosc glosowania to wręcz przywilej? Ze nie prawda że jeden głos sie nie liczy… Kazdy sie liczy. W takiej Korei Północnej czy innym opresyjny państwie ludize dlai by sie pokroić za możliwość wziecia udzialu w wyborach wladzy. A u nas? Szkoda gadac… Frekwencja zawsze lediwe powyzej 50 proc. A gdzie reszta? Czy naprwde wszytsko jej jendo kto rządzi i wjkaim kraju żyje?
Bardzo potrzebny tekst. Tylko czy Polacy zroumieja jak ważny jest udział w wyborach? Czemu caly czas polowa doroslego społeczeństwa nie rozumie ze mozliwosc glosowania to wręcz przywilej? Ze nie prawda że jeden głos sie nie liczy… Kazdy sie liczy. W takiej Korei Północnej czy innym opresyjny państwie ludize dlai by sie pokroić za możliwość wziecia udzialu w wyborach wladzy. A u nas? Szkoda gadac… Frekwencja zawsze lediwe powyzej 50 proc. A gdzie reszta? Czy naprwde wszytsko jej jendo kto rządzi i wjkaim kraju żyje?
To wszystko pozory, bo kto inny zawiaduje tym “bajzlem”, a nieme społeczeństwo jest tego świadome, tak że w poniedziałek po wyborach jest kolejny dzień pracy, jeśli ktoś ją ma …
To wszystko pozory, bo kto inny zawiaduje tym “bajzlem”, a nieme społeczeństwo jest tego świadome, tak że w poniedziałek po wyborach jest kolejny dzień pracy, jeśli ktoś ją ma …
Każdy kto chce, ma dziś pracę. To nie czasy Tuska, kiedy można było powiedzieć “jeśli ktoś ją ma”. Po co ta lewacka, prostacka narracja?
Każdy kto chce, ma dziś pracę. To nie czasy Tuska, kiedy można było powiedzieć “jeśli ktoś ją ma”. Po co ta lewacka, prostacka narracja?
Jakim “bajzlem” i czego jest świadome “nieme społeczeństwo”? Warto czytać swoje posty przed publikacją, myśleć samodzielnie albo mniej pić.
Jakim “bajzlem” i czego jest świadome “nieme społeczeństwo”? Warto czytać swoje posty przed publikacją, myśleć samodzielnie albo mniej pić.
Pis musi wygrać w Częstochowie
Pis musi wygrać w Częstochowie