Robiła pod siebie pod nosem opiekunki z MOPS-uKażdemu, zwłaszcza osobom młodym, trudno przewidzieć, jaka będzie starość. To może i dobrze, że nie wiemy… Historia pani Krystyny z Częstochowy, prócz gęsiej skórki przyprawia o refleksję: oby na starość nie być zdanym na łaskę instytucji miejskich…
Pani Krystyna (88 lat), mieszkanka bloku przy ul. Słowackiego 8 i lokatorka ładnego ponad 80-metrowego mieszkania, w oczach sąsiadów od zawsze uchodziła za osobę światową, wykształconą, majętną.
– Z tego co wiem, kiedyś pracowała w handlu zagranicznym. Bardzo dystyngowana kobieta. Żyła swoim życiem. Z biegiem lat jednak widywaliśmy ją coraz rzadziej, a z czasem przestała w ogóle opuszczać mieszkanie – mówi jedna z lokatorek bloku przy Słowackiego.
Pierwsze niepokojące sygnały, że z sąsiadką dzieje się coś złego, pojawiły się kilka lat temu.
– Wielokrotnie rozmawialiśmy o sytuacji pani Krystyny na zebraniach Wspólnoty Mieszkaniowej. Nikt jednak nie chciał mieszać się w jej życie prywatne, do czasu, gdy sąsiedztwo z tą starszą panią stało się dla nas uciążliwe – mówią sąsiedzi.
Blokiem przy ul. Słowackiego 8 zarządzają dwa podmioty: Wspólnota Mieszkaniowa (mieszkania własnościowe) oraz ZGM TBS (mieszkania komunalne). To właśnie w jednym z lokali komunalnych mieszka starsza kobieta.
– Pani Krysia od dawna nikogo nie wpuszczała do mieszkania. Być może to kwestia jej problemów psychicznych, nasilających się z wiekiem. Jako Wspólnota nie mogliśmy więc przeprowadzić obowiązkowych przeglądów kominiarskich, gazowych, instalacji wodno-kanalizacyjnej. I jeszcze ten przeszywający fetor, wydobywający się z jej lokalu na całą klatkę schodową… – opowiada członkini Wspólnoty.
Poruszyli niebo i ziemię
Sąsiedzi, sami w podeszłym wieku i nieraz potrzebujący pomocy, zaalarmowali więc instytucje miejskie, najpierw ZGM, a potem prezydenta Matyjaszczyka.
W licznych pismach czytamy:
1. „(…) Lokatorka tego mieszkania załatwia swoje potrzeby fizjologiczne na gazety oraz do słoików. W związku z wysokimi temperaturami smród roznosi się po klatce i budynku. (…) Wspólnota domaga się natychmiastowego działania ze strony ZGM TBS sp. z o.o.”,
2. „(…) W trakcie częściowego przeglądu lokalu [w 2012 r. lokatorka nie udostępniła kuchni i pokoi – przyp. red.] stwierdzono, że odcięta jest instalacja gazowa i brak jest instalacji C.O. W jaki sposób ogrzewane jest powyższe mieszkanie i jak lokatorka przyrządza posiłki? (…) Domagamy się interwencji ZGM-u”,
3. „(…) W sierpniu 2013 roku w mieszkaniu pani Krystyny wybuchł pożar. Do jakiego nieszczęścia musi dojść, aby ZGM TBS sp. z o.o. zajął się ww. lokalem? (…)”,
4. „(…) W styczniu 2014 roku pani Krystyna wyszła ze swojego mieszkania i to co zobaczyliśmy było przerażające. Lokatorka była blada, zziębnięta, miała gołe nogi, była brudna, z nóg sączyła się ropa, spódnica przyklejała się do otwartych ran (…) W mieszkaniu szyby zasłonięte są dyktą, drzwi do dwóch pokoi są zabite gwoździami, brud i smród. W lokalu brak jest grzejników, brak jest również innego źródła ciepła. Pytamy więc, jak starsza osoba może funkcjonować w zimnym mieszkaniu? Nie ma także żadnego urządzenia, na którym można by zagrzać chociaż szklankę wody. Stan lokalu będącego własnością Gminy Częstochowa jest sprzeczny z informacjami, jakie Wspólnota otrzymuje od ZGM. Mieszkańcy budynku domagają się natychmiastowego działania służb podległych P. Prezydentowi. (…)”.
O reakcji urzędników Krzysztofa Matyjaszczyka na korespondencję od sąsiadów pani Krystyny, ich zdaniem lepiej nawet nie wspominać.
– Nie sposób tego nazwać… Nic nie dały nasze pisma do wielu instytucji pomocowych. Byliśmy bezsilni… z nami nie chciała rozmawiać, a służby prezydenta, które mogły coś zrobić, nie były w ogóle zainteresowane sprawą – żalą się zbulwersowani lokatorzy.
Jak dobrze mieć sąsiada
Styczniowy incydent, gdy pani Krystyna opuściła mieszkanie, zakończył się wizytą pogotowia ratunkowego i policji. Sprawa wywołała lawinę kolejnych zdarzeń.
– Nasz blok ma 60 lat. Większość lokatorów to ludzie starsi, mają dużo czasu, wiele obserwują i wiedzą o swym podwórku wszystko. Pani Krystyna, po zabraniu przez pogotowie trafiła do szpitala w Rybniku, a w jej mieszkaniu zaczęły tymczasem dziać się dziwne rzeczy. Wyrzucono jej meble, w tym meble tapicerowane, mieszkanie splądrowano, wypruto z kanap, foteli i krzeseł bebechy, tak jakby ktoś czegoś szukał… Poza tym część przedmiotów należących do sąsiadki zabrały prywatnym samochodem nieznane nam osoby – opowiada sąsiadka z bloku przy Słowackiego.
Zdumieni i zaniepokojeni sąsiedzi w kwietniu tego roku ponownie więc napisali pismo do prezydenta Matyjaszczyka:
„(…) w lokalu pojawiają się coraz to inne osoby, również w godzinach wieczornych i nocnych. Widzimy w oknach palące się światło. Do południa w lokalu przebywają firmy wykonujące roboty remontowe. Chcemy wiedzieć, kto zlecił te roboty i jaki jest ich zakres z uwagi na to, że Wspólnota odpowiada za części wspólne nieruchomości. Z tego co nam wiadomo pani Krystyna nie jest ubezwłasnowolniona i nie ma opiekuna prawnego. Pytamy, dlaczego ktoś przegląda, wyrzuca i niszczy przedmioty osobiste oraz dokumenty lokatorki. Informujemy Pana Prezydenta, że lokal ma powierzchnię ok. 82 m kw. i jest atrakcyjny pod względem lokalizacji i metrażu. Wiemy również, że przejęciem tego lokalu zainteresowane są osoby odwiedzające to mieszkanie w różnych porach dnia. (…)”.
Odpowiedź przyszła…, a jakże, a nawet dwie. Naczelnik Wydziału Promocji Zatrudnienia i Spraw Społecznych Adrian Staroniek pisze: „Z dokonanych przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Częstochowie ustaleń wynika, że mieszkanie Pani Krystyny jest aktualnie remontowane i trwają w nim prace porządkowe umożliwiające ww. ponowne w nim zamieszkanie”.
W kolejnej odpowiedzi, tym razem od Hieronima Kuczyńskiego, zastępcy naczelnika Wydziału Komunalnego czytamy, że: „(…) prace remontowo-porządkowe prowadzone są przez opiekuna p. Krystyny za jej zgodą”. (?)
Ponieważ Wspólnota Mieszkaniowa bloku przy ul. Słowackiego 8 nie otrzymała jednoznacznych odpowiedzi na nurtujące jej członków pytania od urzędników Matyjaszczyka, Tygodnik „7 dni” zadał je ponownie Miejskiemu Ośrodkowi Pomocy Społecznej.
Rzecznik prasowy MOPS-u Maciej Hasik wybrał sobie pytania, na które chce, a na które nie chce odpowiedzieć, zasłaniając się „naruszeniem prywatności osoby fizycznej”. Innymi słowy odmówił udzielenia wyczerpujących informacji. W lakonicznej odpowiedzi stwierdził jedynie: „Informujemy, że osoba jest objęta pomocą częstochowskiego MOPS od października 2012 roku (pomoc m.in. w postaci usług opiekuńczych)”.
To nie jedyna rozbieżność między wypowiedziami urzędników, a obserwowaną przez sąsiadów rzeczywistością. Zdaniem Macieja Hasika pani Krystyna: „(…) nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować w środowisku zamieszkania, dlatego też MOPS wystąpił do Sądu Rejonowego w Częstochowie o umieszczenie osoby w Domu Pomocy Społecznej”. Z wypowiedzi naczelnika Starońka i zastępcy naczelnika Kuczyńskiego wynika natomiast, że schorowana kobieta do mieszkania wraca.
Co zatem wiemy?… Przez lata starsza kobieta w samotności podupadała na zdrowiu i zatracała się w obłędzie. Mieszkała w lokalu nieogrzewanym, pozbawionym gazu i urządzeń np. junkersa czy kuchenki do gotowania. Potrzeby fizjologiczne załatwiała do słoików lub na podłogę. Jej wychudzenie, wycieńczenie, zaropiałe nogi, oraz skandaliczne zaniedbanie i brud nie pozostawiają najmniejszych wątpliwości, że nikt kobietą się nie zajmował. Nie wiadomo więc co należało do obowiązków przydzielonego przez MOPS pracownika socjalnego i jak często je wykonywał, bo nigdy żaden z sąsiadów takiego kogoś nie widział. Samotna – bez rodziny i znajomych – ponad 80-letnia kobieta nie została sądownie ubezwłasnowolniona i nie miała opiekuna prawnego, a o to należało wystąpić w pierwszej kolejności, jeszcze wiele lat temu, a zwłaszcza przed wywiezieniem lokatorki do szpitala i opróżnieniem jej mieszkania z dorobku życia bez jej zgody, czy nakazu sądu. Temat rozpala niezdrowe emocje wśród sąsiadów, a to zwłaszcza za sprawą tajemniczości urzędników.
– Losy tego mieszkania są już raczej przesądzone, ciekawe kim będzie nowy lokator? Chcielibyśmy natomiast wiedzieć, co stanie się z naszą sąsiadką, która z pewnością sama mieszkać nie może – mówią mieszkańcy bloku przy ul. Słowackiego 8.
I oto mamy nowe „życzenia po częstochowsku”. Nie stu lat życia, nie szczęścia, nie sukcesów, nie pieniędzy, tylko: obyś na starość nie był zdany na łaskę instytucji miejskich w Częstochowie.
1 Komentarz
Hieny komunalne…
Bez kompetencji, bez wrażliwości społecznej… urzędnicza sitwa spychotechników… pod nadzorem Matyjaszczyka.
Hieny komunalne…
Bez kompetencji, bez wrażliwości społecznej… urzędnicza sitwa spychotechników… pod nadzorem Matyjaszczyka.