Odmieniona drużyna AZS-u Częstochowa chce w tym sezonie zawojować siatkarskie parkiety Plus Ligi. W piątek podopiecznych Michała Bąkiewicza czeka pierwszy, bardzo poważny i trudny sprawdzian. AZS w Hali Sportowej Częstochowa podejmie aktualnego mistrza kraju, Asseco Resovię Reszów.
Poprzedni sezon był dla Akademików pasmem porażek. AZS zajął czternaste, ostatnie miejsce w lidze i utrzymał się właściwie tylko dzięki temu, że przed sezonem ustalono, że nie spadnie żadna drużyna. Działacze AZS-u, na czele z dyrektorem sportowym Ryszardem Boskiem, zaraz po zakończeniu rozgrywek zapowiedzieli, że zespół czeka rewolucja. I jak powiedzieli, tak zrobili. Największe zmiany zaprowadzono w składzie. Z drużyną dowodzoną przez Michała Bąkiewicza pożegnali się niemal wszyscy siatkarze, którzy występowali w AZS-ie w poprzednim sezonie. „Głowę” zachował trener Bąkiewicz, a także dwóch zawodników – reprezentant Polski juniorów Rafał Szymura i doświadczony libero Adrian Stańczak. Włodarze chcieli zatrzymać w Częstochowie jeszcze atakującego Bartosza Janeczka, ale ta sztuka im się nie udała. 28-latek podpisał kontrakt z ligowym rywalem AZS-u – BBTS Bielsko-Biała.
Pierwsze nowe „twarze”, które pojawiły w klubie spod Jasnej Góry, częstochowskich fanów siatkówki na kolana nie rzuciły. Łukasz Polański (środkowy), Bartłomiej Lipiński (atakujący), Tomasz Kowalski (rozgrywający), Stanisław Wawrzyńczyk (przyjmujący) – to siatkarze, o których przeciętny kibic raczej nie wie zbyt wiele. Pierwsza transferowa „bomba” została odpalona na początku lipca. Kontrakt z Akademikami podpisał 35-letni rozgrywający Rafael Redwitz. To zawodnik, który z niejednego siatkarskiego pieca chleb jadł. Mierzący 191 centymetrów były reprezentant „Trójkolorowych” większość kariery spędził w lidze francuskiej. Ma też epizod w Plus Lidze – pięć lat temu występował w Resovii Rzeszów. Piątkowy pojedynek będzie zatem dla niego okazją do „utarcia nosa” swojej byłej drużynie. Redwitz w sparingach pokazywał, że chce być mentalnym liderem AZS-u – dał się poznać jako siatkarz pełen energii, niemal po każdej akcji poklepywał kolegów, zachęcając ich do lepszej gry, a kibiców „nakręcał” do dopingowania. Francuz ma też zadatki, by być liderem sportowym. Atutów sportowych nie brakuje też Brazylijczykowi Felipe Airtonowi Bandero. To nowy atakujący w talii trenera Bąkiewicza. 27-latek w poprzednim sezonie był drugim najlepiej punktującym drugiej ligi włoskiej. W 114 setach zdobył 594 punkty (średnio 19,2 na mecz), zapisując na swoim koncie m.in. 47 asów serwisowych i 51 bloków. Trzecim zagranicznym siatkarzem, który latem trafił do Częstochowy, jest Słowak Matej Patak, który w AZS-ie ma zadbać o odpowiedni poziom w przyjęciu. 25-latek wystąpił ze swoją reprezentacją na niedawno zakończonych Mistrzostwach Europy, zebrał dobre recenzje za swoją grę, ale mimo wszystko nie zaliczy turnieju do udanych, bo Słowacy po trzech porażkach odpadli w fazie grupowej.
Częstochowscy akademicy są teraz na etapie zgrywania i docierania się. W pierwszych sparingach dyspozycja podopiecznych Bąkiewicza była daleka od optymalnej, ale z każdym kolejnym meczem było tylko lepiej. AZS gry kontrolne zaczął od pojedynków z pierwszoligowcami: Stalą Nysa (wygrana 3:1) i AGH Kraków (remis 2:2). Później przyszła pora na sprawdzenie się w starciach z rywalami z Plus Ligi. Częstochowianie przegrali 1:3 w Będzinie, ale zrewanżowali się MKS-owi niespełna dwa tygodnie później, wygrywając 3:2. AZS pokonał także grającą w rezerwowym składzie, bez kadrowiczów Skrę Bełchatów 3:1 oraz BBTS Bielsko Biała 3:1, a przygotowania Akademików zwieńczył udział w Memoriale Arkadiusza Gołasia – wychowanka AZS-u, który zginął tragicznie dziesięć lat temu w wieku zaledwie 24 lat. W półfinale częstochowscy siatkarze rozprawili się z Treflem Gdańsk (3:1), ale w finale niejako na ziemię sprowadził ich Jastrzębski Węgiel, który wygrał 3:0, będąc wyraźnie lepszym w każdym z trzech setów (do 19, 16 i 19).
Nie ma co ukrywać, że także i w piątkowym starciu z Resovią Rzeszów, AZS nie będzie faworytem, nawet pomimo autu własnej hali. Za każdą postawioną złotówkę na zwycięstwo AZS-u, bukmacherzy płacą 5 złotych. Mistrzowie Polski „na papierze” wyglądają dużo lepiej. W składzie Resovii aż roi się od gwiazd: Bartosz Kurek (o jego pozyskanie starał się też AZS), Piotr Nowakowski, Fabian Drzyzga, Krzysztof Ignaczak, Jochen Schops, Nikolay Penchev, Thomas Jaeschke, Julien Lyneel – wszyscy to reprezentanci swoich krajów. Dwaj ostatni zmagają się kontuzjami i trener Andrzej Kowal prawdopodobnie nie będzie mógł z nich skorzystać w inauguracyjnej ligowej kolejce. A ten sezon Plus Ligi, z racji przyszłorocznych Igrzysk Olimpijskich, będzie wyjątkowo krótki. Zrezygnowano z rozbudowanej fazy play-off, która potrwa bardzo krótko – drużyny z sąsiednich miejsc, np. 1-2, 3-4 itd. zagrają o ostateczne pozycje w tabeli. W rywalizacji o medale gra będzie toczyć się do trzech zwycięstw, natomiast w pozostałych – do dwóch.
Poważni sponsorzy, nowy skład z kilkoma znanymi nazwiskami, efektowna prezentacja drużyny – działacze AZS-u robią co mogą, by wywrzeć dobre wrażenie przed sezonem. Prawdziwa weryfikacja wartości zespołu nastąpi na parkiecie. Mecz AZS Częstochowa – Resovia Rzeszów w piątek o 18:00 w hali przy ul. Żużlowej w Częstochowie. Ruszyła już sprzedaż biletów na to spotkanie. Wejściówki można kupić online, w siedzibie klubu, wybranych punktach na terenie Częstochowy, a w dniu meczu w kasach biletowych (cennik: 25 i 20 zł normalny oraz 15 zł ulgowy). Mecz będzie można obejrzeć także na żywo w Polsacie Sport.