Marcin Skalik to bohater podniebnych lotów ostatnich tygodni. Częstochowianin, który dopiero rozpoczyna rywalizację w klasie seniorów, ma już na swoim koncie dwa znaczące osiągnięcia – jest świeżo upieczonym wicemistrzem świata w lataniu precyzyjnym, do kolekcji medali dorzucił jeszcze srebro mistrzostw Polski. Marcin kontynuuje zatem rodzinne tradycje, bowiem jego ojciec – Włodzimierz Skalik – to żyjąca legenda lotnictwa!
Na pytanie, czy chce być lepszy od swojego taty, Marcin w rozmowie z nami po chwili zastanowienia odpowiada z uśmiechem na ustach – Tata jest dla mnie idolem, wzorem do naśladowania i wiele mu zawdzięczam… To właśnie on zabrał mnie na pierwszy lot samolotem. Ale czy chciałbym być lepszy od taty? Nie patrze tak na to, chcę by ludzie zapamiętali mnie jako Marcina Skalika – mówi. Od porównań do ojca jednak nie sposób będzie mu uciec. Włodzimierz Skalik to multimedalista mistrzostw świata w sporcie samolotowym, legendarny zawodnik, a obecnie prezes Aeroklubu Polskiego i wiceprezes Międzynarodowej Federacji Lotniczej.
Polska należy zresztą do ścisłej światowej czołówki w lotnictwie sportowym, w całej swojej historii zdobywając ponad 1000 medali imprez mistrzowskich. Oprócz Skalików, w świecie znane są także nazwiska Janusza Darochy (także członek Aeroklubu Częstochowskiego) czy Sebastiana Kawy. Tym bardziej zastanawiające jest, że tak krucho w tym sporcie jest z pieniędzmi – Z samego lotnictwa trudno wyżyć, trzeba dokładać własne pieniądze, ewentualnie szukać prywatnych sponsorów. Nie orientuję się, ile dokładnie dotacji z miasta otrzymuje częstochowski Aeroklub, ale wiem, że to kropla w morzu potrzeb [łącznie 9.000 zł z magistratu na rok 2015, w tym 2.000 zł na przygotowania M. Skalika do MŚ… – przyp. red.]. Może teraz miasto spojrzy na nas łaskawszym okiem? – zastanawia się Marcin.
Latanie precyzyjne, w którym specjalizuje się Skalik, składa się z kilku konkurencji – Najpierw pilot musi wykonać ręczne obliczenia nawigacyjne, następnie przelecieć samolotem po wyznaczonej trasie, utrzymując nakazaną wysokość i utrzymując w każdym miejscu nakazany czas, aż wreszcie wylądować w wyznaczonym obszarze. To wszystko wymaga niezwykłej koncentracji i precyzji, bo za odstępstwa od regularności lotu, niezidentyfikowanie obiektów i niecelne lądowania przyznawane są punkty karne – opowiada obrazowo Marcin.
W duńskim Skavi na Mistrzostwach Świata w Lataniu Precyzyjnym, w których udział wzięło 72 zawodników z 17 państw, Marcin Skalik musiał uznać wyższość jedynie Francuza Damiena Vadona. Niebo nad Danią było szczęśliwe nie tylko dla Częstochowianina, ale także dla innych polskich pilotów – w pierwszej dziesiątce uplasowało się aż sześciu Polaków. Nasz kraj nie miał sobie równych także w rywalizacji drużynowej, wyprzedzając zdecydowanie Czechów i Francuzów.
Mistrzostwa Świata odbyły się pod koniec lipca, a niespełna miesiąc później w Krośnie rozegrano mistrzostwa na krajowym podwórku. Tutaj Marcin Skalik także był drugi – Popełniłem prosty, ale kosztowny błąd przy obliczeniach nawigacyjnych, za co dostałem 36 punktów karnych. Trochę zabrakło koncentracji, więc jest drugie miejsce – mówi z lekkim niedosytem utalentowany częstochowski pilot.
2 komentarzy
Czyli da się jak się chce nawet bez dużych pieniędzy, a inne dyscypliny jakoś nie potrafią w Częstochowie.
Czyli da się jak się chce nawet bez dużych pieniędzy, a inne dyscypliny jakoś nie potrafią w Częstochowie.
“Wymyślona” dyscyplina “sportowa” dla paru kolesi – podobna do latania na odległość na jednym litrze paliwa… kto dalej… i adrenalina, i nauka ekonomii plus ekologia w jednym.
“Wymyślona” dyscyplina “sportowa” dla paru kolesi – podobna do latania na odległość na jednym litrze paliwa… kto dalej… i adrenalina, i nauka ekonomii plus ekologia w jednym.