Fakt odejścia kolejnego radnego z partii, dzięki której dostał się do rady miasta z pewnością nie jest dla Prawa i Sprawiedliwości w Częstochowie sytuacją komfortową. Z jednej strony, obserwując politykę krajową, PiS rządzi i dzieli, a z drugiej w strukturach lokalnych ławka jest coraz krótsza – co powinno być dla liderów PiS-u mocno niepokojące.O swoich powodach rezygnacji z PiS-u Czytelnikom Tygodnika opowiada radny – dziś jeszcze niezależny – Andrzej Sowa.
– Jest Pan drugim radnym, który odszedł z Prawa i Sprawiedliwości w ostatnich kilku tygodniach. Co się stało?
– …chęć zwiększenia swojej skuteczności. Dostałem się do Rady Miasta w 2015 roku. Wcześniej pracowałem w Radzie Dzielnicy Dźbów. Tam przez 8 lat działałem i widziałem, jakie są potrzeby mieszkańców. Jak pani zapewne wie, dzielnice peryferyjne są w dużej mierze pozbawione infrastruktury drogowej, kanalizacyjnej itp. Poprzez dostanie się do Rady Miasta chciałem mieć wpływ na te właśnie sprawy.
– W tej, jak i w poprzedniej kadencji, PiS nie miał większości w radzie miasta, więc nie za bardzo mógł Pan realizować swoje pomysły dla dzielnic peryferyjnych, infrastrukturalnie ubogich…
– Przedstawiłem genezę mojego pojawienia się w Radzie Miasta, natomiast cel mam jasno sprecyzowany: mandat radnego mam piastować zgodnie z potrzebami mieszańców, a te potrzeby są mocno skoncentrowane wokół polepszenia ich bytu i komfortu życia. Realizacja tych postulatów była trudna, zarówno w pierwszej, jak i w drugiej mojej kadencji w Radzie.
Wytłumaczę różnicę między pierwszą a drugą kadencją. Do Rady Miasta dostałem się z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, bo taka była optyka polityczna. Wiedziałem, że partia, która rządziła w 2014 roku w kraju [Platforma Obywatelska] nie będzie dalej rządziła, bo skompromitowała się społecznie i kraj wymagał zmian. Natomiast Prawo i Sprawiedliwość przedstawiło dobry program, który był zbieżny z moimi poglądami. Jestem centroprawicowcem, dlatego też zdecydowałem się kandydować z tej właśnie partii. Poza tym PiS dawał realne szanse na znalezienie się w Radzie Miasta.
W pierwszej kadencji Rady rozkład sił był zdecydowanie inny niż obecny i głosowania na sesjach wyglądały różnie (SLD i PO mieli 14 głosów). Wiele moich wniosków udało się w tamtej Radzie przeforsować, np. zadania dotyczące dzielnic Stradom i Dźbów, jak przedłużenie ulicy Monte Cassino, Dźbowskiej, Powstańców Warszawy i Gościnnej, zostały zrealizowane jako pierwsze w perspektywie unijnej 2014-2020. Inny projekt to zwiększenie dofinansowania do wymiany starych pieców na nowe, ekologiczne, co w konsekwencji ma zmniejszyć problem smogu. Kolejna rzecz to zwiększenie budżetu obywatelskiego i szereg innych, mniejszych zadań.
W obecnej Radzie siedzę dwa lata i… nic. Gdy chodzę po ulicach miasta często zaczepiają mnie mieszkańcy i pytają o różne kwestie: kiedy będzie nowy chodnik, poprawiona ulica, oświetlenie itp. Ich nie interesuje z jakiej jestem partii politycznej, czy z PiS czy SLD, oni chcą realnego rozwiązania problemu. I to jest główny powód, dla którego postanowiłem opuścić PiS w Radzie Miasta.
Ugrupowań politycznych w Radzie jest kilka i nie za bardzo chcą ze sobą współpracować. W mojej opinii należy współpracować z prezydentem, ponieważ został wybrany demokratycznie przez większość mieszkańców i trzeba ten wybór uszanować. Natomiast ani z jednej, ani z drugiej strony nie było na tę współpracę zgody, dlatego wybrałem rozwój…
– Nie uważa Pan, że radni z PiS powinni być jednak twardą opozycją wobec prezydenta z SLD i ekipy rządzącej miastem?
– Ale co to przyniesie? Zmianę władzy?
– …na przykład…
– A myśli pani, że w 2023 roku PiS wygra wybory? W mojej opinii nie wygra, bo jest za słabą opozycją.
– A dlaczego nie wygra i czemu PiS w radzie miasta jest taki słaby?
– Z różnych powodów. Zwykły radny, jakim ja byłem, szeregowy członek Prawa i Sprawiedliwości nie ma na nic wpływu. O kształcie partii decyduje jej zarząd z liderem. Ja uważałem i mówiłem to wiele razy, że sam PiS nie ma szansy wygrać w Częstochowie. Trzeba zbudować większy obóz, ale taka decyzja nie zależała ode mnie. Jak pani dobrze wie, do szerszego obozu trzeba zgody. Można by go zbudować z Kukiz’15 i Mieszkańcami Częstochowy i sądzę, że wtedy skład Rady wyglądałby inaczej. I teraz proszę sobie zadać pytanie, czy liderzy tych trzech ugrupowań są zdolni do takiej zgody? Od razu odpowiem: nie są…
– Ale może wy/PiS popełniliście błąd, że nie postawiliście na silniejsze struktury własne?
– Chcąc być w Radzie Miasta zgodnie z ordynacją wyborczą trzeba przyłączyć się do jakiejś partii. Najbliżej było mi do PiS, natomiast ja o kształcie drogi partii nie decydowałem. To co mogłem zrobić, to robiłem i zawsze o tym dyskutowałem, informowałem itd. Dlatego jak widzę, że wszystkie te moje działania nie przynoszą korzyści, że potencjał i sprawczość tutejszego Prawa i Sprawiedliwości nie daje szans na to, że w mieście zmieni się władza, to podejmuję inne kroki. Mam jeszcze 3 lata na to, żeby w Radzie coś dobrego zrobić, mieć na coś wpływ. Dwa lata spędziłem na niczym i nie zamierzam dalej bić piany politycznej.
– Odnoszę wrażenie, że cały czas mówi Pan: ja, moje, dla mnie… Chodzi o ten „stołek” w radzie?
– Nie, absolutnie. Chodzi o to, by swój mandat wypełnić godnie. Jednym z głównych zadań radnego jest wsłuchiwanie się w potrzeby mieszkańców i zaspokajanie ich potrzeb, czyli realizowanie w praktyce ich wniosków.
– A może najpierw należało przejąć władzę w mieście i potem budować te wspomniane chodniki i ulice…
– Ja to inaczej pojmuję. Pani chce zrobić ze mnie wielkiego polityka, którym nie jestem. Będąc szeregowym członkiem Prawa i Sprawiedliwości nie miałem za dużego wpływu na decyzje, zresztą podejrzewam, że inni radni tej partii także. Czy Artur Gawroński po 15 latach w PiS miał wpływ na kształt tej partii? No, chyba nie.
I tu wracamy do silnych struktur. By były silne, oferta polityczna powinna być skierowana np. do młodzieży, która w większym stopniu winna zasilić szeregi partii. To jest ważne, żeby wyjść na ulice Częstochowy ze swoim programem i pokazać go ludziom. Na nowe otwarcie PiS w Częstochowie, nową twarz partii – ciężko liczyć. To raczej niemożliwe. Są pewne przyzwyczajenia po tylu latach. Na nowości, na chęć zmiany władzy w mieście nie ma woli.
W mojej opinii, w najbliższych latach Prawo i Sprawiedliwość nie ma szans na to, by odegrać znaczącą rolę i odebrać władzę SLD.
– Gdyby dziś miał Pan wpływ na lokalny PiS, co by Pan zmienił?
– Trudne pytanie. Musiałbym zrobić analizę SWOT. Wiedziałem, że pani mnie będzie dociskać, bo przecież mówienie cały czas o tym, że chce się tylko dobrze wypełnić mandat radnego i zmieniać miasto na lepsze, jest nudne. No cóż, ktoś może w to nie uwierzyć, ale tak jest. I nagle będąc już w tej radzie doznaje się otrzeźwienia, że to nie takie proste, że tego i tamtego się nie da zrobić…
– Już nie ma Pana w PiS, to gdzie jest Pan teraz?
– Hm, aktualnie nigdzie. Chcemy wraz z innymi radnymi niezależnymi zbudować ruch bezpartyjny. „Wspólnie dla Częstochowy” powstał po to, by nie być identyfikowanym z jedną, czy z drugą stroną. Warto pomyśleć, kto będzie szefem tego ruchu.
– Przecież wszyscy wiedzą kto jest szefem…
– No właśnie wolę szefa, który ma decydujące zdanie co do realizowanych zadań, bo będę miał większy wpływ na to, co mogę zrobić.
– No tak, ale ten szef jest po drugiej stronie barykady…, bo mówimy o lewicowym prezydencie Częstochowy Krzysztofie Matyjaszczyku
– Jeśli chodzi o ideę polityczną, to tak. Ale nie widzę w tym niczego złego, jeśli tylko mogę realizować postawione przed nami cele. Nie przeszkadza mi to. Wręcz uważam, że będzie to wartość dodana i współpraca z prezydentem miasta będzie miała wiele korzyści, bo jest on osobą w wielu kwestiach decyzyjną.
– Kiedy podjął Pan decyzję o przejściu do „Wspólnie dla Częstochowy”?
– Ja myślałem nad tym od czerwca. Kilka rzeczy mnie do tego skłoniło. Między innymi to, co działo się na arenie krajowej. Prawo i Sprawiedliwość od dłuższego czasu zajmowało się sobą, a nie sprawami obywateli – mam na myśli chociażby propagandę polityczną dotyczącą rekonstrukcji rządu. Widzimy jaki ten rząd jest. Utwierdziło mnie to w słuszności mojej decyzji. No i najważniejszy powód: czas i sposób procedowania budżetu w Częstochowie, co za chwilę, w listopadzie i grudniu będzie miało miejsce. Pracuję między innymi w Komisji Infrastruktury i Komisji Ochrony Środowiska i będę tam przedstawiał swoje wnioski. Wówczas zobaczę czy będą one mogły być realizowane czy nie. Od tego też zacząłem rozmowy ze „Wspólnie dla Częstochowy” i z władzami Częstochowy. Ja jednak uchodzę za w miarę merytorycznego radnego, nie zbijam kapitału politycznego na tym, że uprawiam politykę. Gdy się już wypowiadam, to staram się to robić „na temat”. Myślę, że w tej nowej rzeczywistości polityczno-samorządowej będę miał większe szanse i możliwości, by swoje pomysły realizować i to jest mój cel.
– Nie odpowiedział Pan na pytanie, kiedy przechodzi Pan do „Wspólnie dla Częstochowy”?
– To zależy od tego, czy w ogóle zostanę przyjęty. Prowadzę rozmowy cały czas. Mówię o tym, że będę chciał przedstawić swoje propozycje do budżetu i chcę poznać zdanie drugiej strony na temat naszej współpracy. Ja w polityce jestem, ale być nie muszę. Ale skoro już jestem, to chcę działać efektywnie. Jeśli miałbym wejść do „Wspólnie dla Częstochowy” to będzie to najbliższy czas – październik, listopad.
– We Wspólnie jest kolorowo…
– Tak, jest różnorodnie i kolorowo, dlatego może być ciekawie.
– W ostatnim materiale napisałam o Panu, że jest Pan „wstrzemięźliwy”, bo nie chciałam Pana urazić określeniem „leniwy”. Dlaczego jest Pan tak mało aktywny?
– To jest dobre pytanie. Ja sam czasem tak myślałem, w jaki sposób tę aktywność można byłoby pokazać, realizować w strukturze partyjnej PiS? Proszę wziąć pod uwagę poprzednią kadencję, bo ona była bardziej „pracowita” od obecnej, w tym sensie, że kilka moich projektów udało się zrealizować. W tej kadencji jest dużo trudniej. Wiele razy chodziłem z projektami mojego pomysłu ważnymi dla mieszkańców, ale nie było ani woli, ani chęci, ani poparcia – żadnego zainteresowania. Nie, bo nie, bo to mój projekt. Teraz może być inaczej.
– To się wkrótce okaże…
3 komentarzy
5 lat potrzeba pisowskiemu aparatczykowi aby zrozumieć ze to partia dyktatorska.
I co zrobił jak już to pojął? Sprzedał się do SLD bis! Za co? Okaże się dość szybko.
5 lat potrzeba pisowskiemu aparatczykowi aby zrozumieć ze to partia dyktatorska.
I co zrobił jak już to pojął? Sprzedał się do SLD bis! Za co? Okaże się dość szybko.
Większego bełkotu trudno sobie wyobrazić!!!!! Nauka,nauka i jeszcze raz nauka od podstaw na temat samorządnosci i pracy na rzecz społeczności.Jeżeli ta rada tak wygląda w całości to niech idą gdzie chcą a najlepiej niech zrezygnują wogóle i odciążą nas z diet i”własnych projektów”.Boże zlituj się nad tym miastem.
Większego bełkotu trudno sobie wyobrazić!!!!! Nauka,nauka i jeszcze raz nauka od podstaw na temat samorządnosci i pracy na rzecz społeczności.Jeżeli ta rada tak wygląda w całości to niech idą gdzie chcą a najlepiej niech zrezygnują wogóle i odciążą nas z diet i”własnych projektów”.Boże zlituj się nad tym miastem.
Jak łatwo się dzisiaj zeszmacić.
Jak łatwo się dzisiaj zeszmacić.