Jak to było z tym Samsenem i Dalajdą? Miał facet całą siłę i rozum we włosach, a ta mu cosik obcięła, czyniąc łysym i jeszcze na koniec mówi: weź się i sam se radź… Oj, przepraszam, miałem pisać felieton, a nie podręcznik do HiT-u…
Z egzegezy wystąpienia Najbardziej Decyzyjnej Osobistości w Państwie wynika możliwość przesunięcia wyborów samorządowych. Może będą w maju, a może w październiku 2024 r. Państwowa Komisja Wyborcza zwróciła uwagę na niewygody wynikające z nakładania się jesienią terminów wyborów parlamentarnych i samorządowych. Powszechnie wiadomo, że jak buty cisną, wystarczy pozbyć się lewego, by nasz komfort poprawił się o 50%. Kumulacja partyjnych mocy wyłącznie na wyborach parlamentarnych, w znacznie większym stopniu, poprawi komfort życia partyjnych liderów. Optymalnym byłoby przyjąć konstytucyjną poprawkę: wybory organizuje się wtedy, i tylko wtedy, gdy jest to potrzebne przywódcy partii.
Demokracja ma to do siebie, że produkuje zbędne koszty. Niby najważniejsza jest wola suwerena, czyli ogółu wyborców, ale czy koniecznym jest odczytywanie jej po wynikach głosowań? W teorii suweren zawarł na poziomie miasta, gminy, powiatu, województwa umowę: wybieramy was na pięć lat, po upływie kadencji możemy umowę przedłużyć lub zerwać. Za niedemokratyczne uznano by decyzję Sejmu, by sobie kadencję wydłużyć do 10, 15 albo 25 lat (też by to zminimalizowało koszty wyborcze), nie dostrzega się jednak niedopuszczalności takowego manewrowania terminem wyborów samorządowych.
Nie powinno to dziwić, widzieć można to co rzeczywiście istnieje. Po cichu, dyskretnie zlikwidowano w Polsce samorządność, trudno więc podniecać się wyborem tego, czego nie ma.
Samorządność to nie jest prezydent i rada miasta, nie jest to urząd miasta, ani jednostki wodociągowe i komunikacyjne. Samorząd to ogół mieszkańców, którzy decydują sami o sobie. Zgodnie z Konstytucją przypisaną samorządowi terytorialnemu część zadań publicznych wykonują „w imieniu własnym i na własną odpowiedzialność”.
Pan Premier „w imieniu własnym” stwierdził, że w 1000 gmin (nie w 999 lub 1001) niezbędna jest hala gimnastyczna. Zapowiedział budowę „na odpowiedzialność” gmin, bo gmina zmuszona zostanie do utrzymywania owych hal. Nie można uznać tego nawet za ułomną formę samorządności, raczej za kosztowną i zbyteczną procedurę utrzymywania „demokratycznego” pośrednika między wolą Premiera a społecznymi beneficjentami. Niech sobie Premier, jak go stać na to, buduje hale, strzelnice, chodniki, parkingi, pomniki itd., ale po co mu do tego wójt czy radni? Z drugiej strony, gdyby wójt wspólnie z radnymi chciał, bo tak widzi lokalne potrzeby, budować halę gimnastyczną, to nie miałby za co, bo rząd centralny dokładnie wydrenował większość samorządów z środków materialnych umożliwiających wykonywanie zadań „w imieniu własnym i na własną odpowiedzialność”. Po co angażować ogół mieszkańców, by wybierali władzę, która nic nie może? Nie trzeba było zmieniać konstytucji, by w praktyce unieważnić jej 16 artykuł.
Jeśli nie ma samorządności, to obojętny staje się termin wyborów jej organów. Można je zastąpić wiecami poparcia: im większy wiec, tym większą halę sportowo-widowiskową władza ufunduje, by suweren mógł godnie i wygodnie demonstrować. Władza ma dobre wschodnie wzorce, wystarczy „suwerennie” zrobić „kopiuj, wklej”. Tylko z wolna i ostrożna, by lud „od ch…” nie wyzwał.