Radna Małgorzata Iżyńska porzuciła PO dla SLD. Przygoda z Radą tej kadencji jest pierwszą w jej karierze politycznej. Radna, opuszczając szeregi PO, będzie musiała zmierzyć się z krytyką nie tylko ze strony członków Platformy, ale także własnego elektoratu. Mandat rzeczywiście dostała Małgorzata Iżyńska, lecz tylko dlatego, że rekomendowała ją PO.
– To nie jest moja fanaberia, to przemyślana decyzja. Zastanawiałam się nad tym krokiem przez ostatnie pół roku – mówi Małgorzata Iżyńska. Radna nie jest do końca szczera. Nowy marszałek śląski, Mirosław Sekuła spotkał się w czwartek w Częstochowie nie tylko z prezydentem miasta, ale także uczestniczył w wewnętrznej debacie częstochowskich struktur PO. Rzecz jasna na to drugie spotkanie zaproszeni byli wyłącznie członkowie partii. Mimo, iż radna wiedziała (jak twierdzi od dawna), że odchodzi z Platformy, wzięła udział w poufnym zebraniu.
– Dopóki to było możliwe byłam lojalna, ale brak wsparcia z dotychczasowego klubu, brak spójności i jedności działań członków Platformy skłoniły mnie do rezygnacji – wyjaśnia radna SLD. I trudno w tej sprawie Iżyńskiej nie przyznać racji. Członkowie lokalnej PO nie potrafią ze sobą współpracować. Wystarczy spojrzeć na radnych, którzy od dawna mają problem z określeniem własnej tożsamości politycznej. Jeśli radny Marcin Biernat (PO) składa projekt uchwały, to spodziewać się należy, iż jego koledzy z partii go poprą. Nic bardziej mylnego. Projekt Biernata zablokował radny Maciej Wawrzkiewicz (PO). Nigdy żaden członek Platformy w Radzie nie mógł mieć pewności, że jego pomysł zostanie zaakceptowany przez partnerów z ugrupowania. To świadczy o tym, iż radni ze sobą nie rozmawiają – a co gorsze, że sobie nie ufają. Skoro tak, to spodziewać się należy kolejnych transferów z PO do SLD. Sygnałem jest postawa radnego Bartłomieja Sabata. Wykluczony kilka tygodni temu z szeregów PO na 2 lata, poprosił o ponowne przejęcie w poczet członków. Wniosek nie został jeszcze rozpatrzony, ale jego odrzucenie otwiera Sabatowi drogę do SLD – nie chcecie mnie, idę gdzie indziej. Podobnie jak Iżyńska mogą postąpić radni PO zatrudnieni przez Matyjaszczyka w miejskich spółkach: Barbara Gieroń czy Marta Salwierak. To naturalnie tylko spekulacje, ale na lokalnej scenie politycznej widać już pierwsze przymiarki do wyborów samorządowych.
Na razie zmienił się nam układ sił w Radzie Miasta (28 członków): 11 radnych ma SLD, tylko 7 PO, 5 – PiS, 4 – Wspólnota Samorządowa, 1 – bezpartyjny (Sabat).
3 komentarzy
Jeśli to prawda, to radna Iżyńska jeszcze na koniec bezczelnie okpiła częstochowską PO. Idąc dzień przed odejściem z partii na zamknięte spotkanie z marszałkiem Sekułą, poszła tam w charakterze szpiega SLD. I pewnie złożyła nowym szefom dokładny raport :))) Częstochowska organizacja PO jest jak tania … spod latarni – wszyscy ją dymają, jak tylko nadarzy się okazja.
Jeśli to prawda, to radna Iżyńska jeszcze na koniec bezczelnie okpiła częstochowską PO. Idąc dzień przed odejściem z partii na zamknięte spotkanie z marszałkiem Sekułą, poszła tam w charakterze szpiega SLD. I pewnie złożyła nowym szefom dokładny raport :))) Częstochowska organizacja PO jest jak tania … spod latarni – wszyscy ją dymają, jak tylko nadarzy się okazja.
… a jednak, jakby nie spojrzeć, to kolejny przejaw lokalnego kurew.stwa politycznego czy raczej pseudopolitycznego. Jacy pseudopolitycy – bez istotnego i realnego pomysłu na mnożenie dobra wspólnego, bez wstydu, honoru i odpowiedzialności – taka Częstochówka… No i pecunia non olet.
Tylko pogratulować lokalnemu SLD kolejnego giganta myśli, czynu i… ciała.
… a jednak, jakby nie spojrzeć, to kolejny przejaw lokalnego kurew.stwa politycznego czy raczej pseudopolitycznego. Jacy pseudopolitycy – bez istotnego i realnego pomysłu na mnożenie dobra wspólnego, bez wstydu, honoru i odpowiedzialności – taka Częstochówka… No i pecunia non olet.
Tylko pogratulować lokalnemu SLD kolejnego giganta myśli, czynu i… ciała.
za prace w Sobuczynie można i partię zmienić.
za prace w Sobuczynie można i partię zmienić.