“Na frasunek dobry trunek” – mawia staropolskie porzekadło. Mogłoby to być nasze eksportowe powiedzenie, ponieważ trafnie ujmuje nasz, Polaków stosunek do alkoholu. Częstochowianie na tle kraju nie wypadają ani lepiej, ani gorzej. Po prostu wpisujemy się w schemat ogólnopolski.Polak lubi pić, nawet dużo, chociaż zerkając na statystykę Francuzi piją więcej. Nie bez znaczenia jednak pozostaje fakt, iż oni popijają wino, czyli trunki nisko procentowe. A my? Ciężkie paliwo: od 30 do nawet 70 procent.
Jednak za uśmiechem alkoholu kryje się cała masa problemów z nim związanych – ze spożywaniem, a dokładniej, z nadużywaniem.
Alkohol jest prawdopodobnie najstarszym środkiem kojącym znanym ludzkości. Odkrycie zjawiska fermentacji, z której powstaje napój alkoholowy był wydarzeniem na miarę wynalezienia pisma w starożytnej Mezopotamii. Szybko więc alkohol stał się nie tyle zwykłym napojem, co lekiem zwalczającym ból fizyczny i psychiczny.
Dlaczego pijemy?
Powody, dla których człowiek sięga po alkohol są różne – ile osób tyle przyczyn. Specjaliści wymieniają m.in. przyczyny społeczne, jako formę relacji towarzyskich, nawiązywanie i utrzymywanie kontaktów międzyludzkich, kulturowe – uwarunkowane stopniem akceptacji dla picia alkoholu w umiarkowanych ilościach oraz przyzwoleniem społecznym na bycie pijanym.
Zdarza się, że miarą dobrego wychowania w danej kulturze jest częstowanie lub nieodmawianie poczęstunku alkoholem, podobnie jak obchodzenie świąt i innych uroczystości.
Najczęstsze, wskazywane jednak przez specjalistów powody są indywidualne, co powoduje, że alkoholizm jest chorobą naprawdę demokratyczną, dotykającą wszystkich – Europejczyków i Aborygenów na Antypodach, profesorów i robotników, bogatych i biednych, samotnych i będących w związkach.
Psychologicznie ważne jest usprawiedliwianie picia – najpierw przed samym sobą, potem przed innymi. Można np. tłumaczyć się z nadużywania alkoholu: to doskonały sposób na odreagowanie napięć i poprawę nastroju, w pracy mnie nie rozumieją i stwarzają problemy, a do tego ten „wyścig szczurów” i pęd ku karierze – dlatego czasem trzeba z ludźmi wypić. Nie bez wpływu pozostają osobiste dramaty, tragedie rodzinne, zawód miłosny, niska samoocena i nieśmiałość, bo najbliżsi nie akceptują zawodowych decyzji.
Co uzależnia?
Dziś, w kryzysowych czasach, niepowodzenia w pracy (lub w szkole), obawa o zapewnienie bytu lub utrata źródła utrzymania frustruje, łatwiej wybrać złe rozwiązania. Długotrwała niepewność jutra pogłębia problem, a im staje się większy, tym trudniej się wydobyć z dołka – błędne koło.
Nie u wszystkich bezsilność przeradza się w rwąco płynący strumień alkoholu. Nie zawsze bowiem ilość spożywanego alkoholu świadczy o problemie nadużywania. To sposób rozwiązywania problemów poprzez uleganie iluzji, że alkohol zawsze działa zbawiennie, tak naprawdę uzależnia.
Dlaczego więc jedni radzą sobie z problemami nie wpadając w alkoholizm? Ostateczny rodzaj przyczyn ma uwarunkowanie genetyczne. Jak przekonują badania, dziecko pochodzące z rodziny, w której piło się od zawsze za dużo, ma większe szanse na uzależnienie, niż jego rówieśnik, z rodziny w której ten problem nie występował.
Pocieszające jest jednak to, że alkoholizm zaczyna się powszechniej uznawać za chorobę, którą można i należy leczyć, wypierając pogardę dla ludzkiej nieodpowiedzialności i słabej woli.
1 Komentarz
“Pocieszające jest jednak to, że alkoholizm zaczyna się powszechniej uznawać za chorobę, którą można i należy leczyć…” – nie wiem czy “pocieszające” to dobre słowo w tym wypadku, ale rzeczywiście dobrze, ze coś w tym temacie poszło do przodu