Za oknem wiosna, więc u uczestników Podziemnego Salonu Prasowego , widać było znaczny przypływ energii. Na początku pojawił się zupełnie nowy temat.
– Byłem w Powiatowym Urzędzie Pracy. Z moich obserwacji wynika, że bezrobocie w Częstochowie jest bardzo duże, bo ciężko jest dostać rano numerek do rejestracji. Trzeba wstać bardzo wcześnie i odstać swoje w długiej kolejce. A w ogóle to widzę, że więcej jest ofert dla kobiet niż mężczyzn. A jak już jest praca dla mężczyzn, to tylko ciężka fizyczna i prawie niewolnicza – twierdzi częstochowski bezrobotny.
– A ja się z panem nie zgadzam – odpowiedziała uczestnicząca w Salonie kobieta. – Pracy jest tak samo dla kobiet jak i dla mężczyzn. Wszystkie oferty dotyczą najczęściej pracy fizycznej. Z tym, że rzeczywiście mężczyznom oferuje się najczęściej pracę w budownictwie .
Kolejny temat zgłoszony przez uczestników spotkania dotyczył możliwości rozbudowy własnych nieruchomości.
– Nurtuje mnie problem braku planu zagospodarowania przestrzennego gruntów położonych na obrzeżach miasta. Rozmawiałem kilkukrotnie w tej sprawie z radnymi miasta. Uważam, że poniekąd jest to ich wina, gdyż często nie przychodzą na głosowania podczas sesji rady miasta, albo wychodzą w czasie głosowań. Dlatego większość uchwał prezydenta Matyjaszczyka przechodzi bez kłopotu. Ten problem dotyczy bardzo wielu mieszkańców Częstochowy, którzy będąc właścicielami działek rolnych o powierzchni powyżej 3000 m.kw., nie mogą ich w żaden sposób sprzedać. Są właściwie ubezwłasnowolnieni – odezwał się głos z sali.
Jeden z czytelników poruszył bardzo ważny problem, którym w najbliższym czasie zajmie się Tygodnik 7 dni.
– Czy redakcja mogłaby się dowiedzieć, czy to prawda, że mają powstać Rady Lokatorskie w budynkach komunalnych, bo chodzą takie słuchy po mieście? Co to za twór? Jakie będzie mieć prawa i obowiązki? I w jakim właściwie celu się go wprowadza? Moim zdaniem to tylko skłóci lokatorów ze sobą, tych którzy mieszkania już wykupili z tymi, co nadal wynajmują od ZGM-u. Powstanie taki „Paweł i Gaweł” w jednym budynku. Przecież są bloki, gdzie jest np. 20 mieszkań komunalnych i 20 wykupionych. To kto wtedy będzie rządził na budynku? Wspólnota Mieszkaniowa czy Rada Lokatorska?
Kontynuując temat mieszkań komunalnych, z sali padło pytanie skierowane do miejskich urzędników.
– Jaki jest termin oczekiwania na wykupienie mieszkania na własność, będącego w zasobach miasta? Moim sąsiadom zajęło to aż rok. I nie było w tym ich winy, wszystko zrobili jak należy, formalności załatwili sprawnie i zgodnie z procedurami. Wygląda na to, że miasto robi wszystko, żeby mieszkań nie sprzedawać, a przecież teoretycznie powinno mieć w tym interes, bo ma z tego kasę – dziwiła się jedna z pań.
Na tym nie zakończyła się dyskusja o wspólnotach mieszkaniowych.
– Ja też mam zastrzeżenia do prawa jakie obowiązuje w naszym kraju. Mieszkam w bloku na Tysiącleciu, w którym jest Wspólnota Mieszkaniowa. W jednym z mieszkań na parterze bez przerwy, o każdej porze dnia i nocy odbywają się głośne balangi, imprezy i dość liczebne dziwne spotkania towarzyskie, które niejednokrotnie zakłócają spokój innym mieszkańcom bloku. W związku z tą sytuacją, pod nasz blok nieustannie podjeżdżają wszystkie służby ratunkowe: Policja, Straż Pożarna i Pogotowie Ratunkowe, bo albo czuć gaz na klatce, albo ktoś rozrabia. Zdarza się też, że któryś z imprezowiczów wymaga pomocy lekarskiej. I tu pojawia się pytanie, co my jako mieszkańcy możemy zrobić, by usunąć definitywnie z budynku tak uciążliwego lokatora? Policja dobrze wie, co się u nas dzieje i nic z tym nie robi. Czyżby nie było żadnych przepisów, które w takich sytuacjach pozwalają na przymusowe usunięcie z budynku właściciela mieszkania, który stale zakłóca mir domowy innym mieszkańcom? A poza tym, każdy przyjazd służb ratunkowych generuje niemałe koszty. Za to płacimy my wszyscy, z naszych podatków, więc chyba mamy prawo domagać się zdecydowanych reakcji służb. Mamy swoje prawa i chcemy mieszkać w spokoju i za to płacimy. Wygląda jednak na to, że w naszym kraju prawo chroni łobuzów, a nie uczciwych ludzi – powiedział starszy mężczyzna.
Z tematów dotyczących ZGM-u oraz wspólnot mieszkaniowych dyskusja przeniosła się na spółdzielnie mieszkaniowe.
– Czy to prawda, że w mieszkaniu własnościowym będącym w zasobach spółdzielni mieszkaniowej bezwzględnie musi być ktoś zameldowany, nawet jeśli tam nie mieszka na stałe? Według Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej – tak. Czy są jakieś przepisy, które o tym mówią?
Jeden ze stałych uczestników Salonu także miał pytanie dotyczące spółdzielczości mieszkaniowej.
– Ja chciałem poruszyć temat wydatków Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, które przez ostatnie kilka lat bardzo wzrosły. Ciekawi mnie na co idą te pieniądze, skoro nie widać jakichś większych remontów czy nowych inwestycji. Dlatego wystosowałem pismo do zarządu spółdzielni, w którym zażądałem ujawnienia zarobków prezesa, zastępców prezesa, głównego technicznego i głównej księgowej. Nie wiem, czy dostanę odpowiedź, ale podejrzewam, że te wyższe wydatki spółdzielni to przede wszystkim horrendalne pensje osób zarządzających spółdzielnią. Uważam, że my spółdzielcy powinniśmy wiedzieć, na co idą pieniądze z czynszów, które płacimy.
Ponieważ na dworze już wiosna, to i na naszym Salonie musiały się pojawić wiosenne tematy.
– Jestem mieszkanką Śródmieścia i bardzo się cieszę, że już tak ciepło. Wreszcie można wyjść na spacer po mieście. Ale błogi nastrój przechadzki zakłóca widok zalegających w wielu miejscach miasta gnijących liści. Na przykład przy Gimnazjum nr 9, od strony ul. Ogińskiego, na obrzeżach jezdni, ale i na chodnikach, leży od jesieni brunatna gnijąca masa Nikt absolutnie tego nie sprząta. Nawet, na oddanym nie tak dawno do użytku skrzyżowaniu ul. Słowackiego z Monte Cassino, także na nowych rabatach i klombach, leżą zbutwiałe sterty liści. To znaczy, że miasto owszem, buduje nowe chodniki i zakłada rabaty, ale potem już nikogo nie obchodzi, jak te rabaty wyglądają. To po prostu skandal.
Na koniec wiosennego Salonu jeden z uczestników wystosował apel do rowerzystów i pieszych.
– Mając na uwadze bezpieczeństwo swoje i pieszych, proszę wszystkich cyklistów, by jeździli wyłącznie po ścieżkach rowerowych. A do pieszych apeluję, by wykazali więcej zrozumienia i empatii dla sympatyków dwóch kółek i nie spacerowali po ścieżkach rowerowych.
Na kolejny Podziemny Salon Prasowy 7 dni zapraszamy w poniedziałek 7 maja o godz. 16.00, do kawiarni Caffe del Corso (sala podziemna) w III Alei.