Marian rzuca się w oczy każdemu, kto odwiedza biuro promocji częstochowskiego Teatru im. Adama Mickiewicza. Jest jegomościem postawnym, mimo wyglądu łachmaniarza dystyngowanym wielbicielem sztuki i wielkim koneserem teatru. Czerwony melonik i białe buty są jego ulubionymi, nieodłącznymi dodatkami. Choć z natury małomówny, Marian zgodził się na rozmowę, by zainteresować teatrem Czytelników Tygodnika „”
– Pojawiłem się pierwszy raz 11 lat temu na Pikniku Teatralnym w Olsztynie – wspomina Marian. – Stworzono mnie specjalnie na tę okazję i nawet pamiętam, że planowano mnie zostawić w lesie.
Marian opowiada, że użył wtedy całego swojego wdzięku i uroku, by wprosić się do jednego z aut jadących do Częstochowy. Gdy dotarł do teatru zaprzyjaźnił się z pracownikami, a szczególnie upodobał sobie biuro promocji.
– Oczywiście nie tylko tam pracuję, czasami witam gości przy głównym wejściu do teatru, nierzadko podróżuję, bywam na różnorodnych akcjach z wolontariuszami, czasem biorę udział w warsztatach, bywało, że pomieszkiwałem chwilowo w magazynie – Marian mówi, że przez ostatnie 11 lat zdążył już poznać teatr od podszewki i żadne z teatralnych zakamarków nie są już dla niego tajemnicą.
Teatr go zauroczył
– Początkowo oglądałem wszystkie sztuki bez wyjątku – opowiada Marian. – Siedziałem na widowni i przyglądałem się grze aktorów, kostiumom, dekoracjom, kolorowym światłom, słuchałem muzyki… Na początku kilka osób się nawet dziwiło, że takiego obdartusa ktoś do teatru wpuścił – relacjonuje lekko rozbawiony Marian i dodaje, że widzowie się szybko do jego obecności przyzwyczaili, podobnie jak pracownicy teatru. Raz tylko zdarzyło mu się spowodować niebezpieczną sytuację
– Wybrałem się wtedy na przechadzkę po wyższych piętrach teatru. Pomagały mi koleżanki z biura promocji, bo samodzielnie nie potrafię poruszać się po schodach – tłumaczy Marian. – Podtrzymywały mnie więc za ramiona i szliśmy tak we troje. Jedna z osób pracujących w teatrze nie spodziewała się tam mnie i przeraziła się na mój widok nie na żarty. Od tamtej pory staram się nie zaskakiwać nikogo swoją obecnością i trzymam się raczej oświetlonych miejsc.
Obecnie Marian ma mnóstwo zajęć związanych z pracą w biurze promocji, ale w dalszym ciągu lubi bywać na widowni. Czas na to znajduje przede wszystkim podczas festiwali. Wtedy obowiązkowo ogląda wszystkie przedstawienia.
Odwiedziny zawsze go cieszą
Marian, mimo swojej mrukliwości, dość łatwo nawiązuje kontakty i nawet ma już rzeszę swoich fanów i fanek. W słoneczne dni lubi wystawiać swoje ulubione krzesło poza drzwi bura promocji i rozdawać przechodniom foldery z repertuarem teatru. Często wtedy pozuje do zdjęć. Nie pozwala jednak nikomu się zanadto spoufalać. Lubi zachowywać umiar i dystans, dlatego nie godzi się by mu dzieciaki siadały na kolanach, czy szarpały za nos. Uważa, że w instytucjach kultury trzeba pamiętać o odpowiednim zachowaniu.
– W biurze promocji mam ciągle kontakt z ludźmi, a właściwie z całymi grupami ludzi – mówi Marian. – Do teatru bowiem ludzie bardzo lubią chadzać wspólnie. Można spotkać grupy dzieci i młodzieży szkolnej, a także grupy samych nauczycieli, zbiorowe bilety zamawiają emeryci z Uniwersytetu Trzeciego Wieku, cechy rzemiosł, firmy często fundują bilety swoim pracownikom – Marian opowiada, że miłośnicy teatru przyjeżdżają regularnie z całego regionu i dalszych okolic. Teatr ma wiernych miłośników w Radomsku, Bełchatowie i Piotrkowie Trybunalskim. Regularnie odwiedzają go grupy z Wielunia, Opola, z Zabrza i całej aglomeracji śląskiej.
– Niektórzy przyjeżdżają do nas z całkiem odległych stron, a największą rzeszę stałych bywalców z całej Polski mają festiwale – Marian zauważa, że na festiwalach pojawiają się widzowie z Gdańska, Warszawy, Łodzi, Wrocławia, czy Krakowa i są to nierzadko od wielu lat te same osoby, które zatrzymują się w Częstochowie na parę dni, by uczestniczyć w wydarzeniach kulturalnych, a przy okazji zwiedzić miasto i jego okolice.
Nie stroni od nowoczesności
– Początkowo nie byłem entuzjastą internetu i mediów społecznościowych, byłem przekonany, że to dobre tylko dla młodzieży – przyznaje Marian. – Odkąd jednak zacząłem zaglądać na teatralną stronę na facebooku zdziwiłem się, że udziela się tam tak wiele osób w wieku dojrzałym – Marian ocenia, że facebookowi fani teatru im A. Mickiewicza to przede wszystkim osoby w wieku powyżej 35 lat. Dodaje też, że znakomitym pomysłem na rozreklamowanie teatru były niedawne spotkania z aktorami.
– Bezpośrednio po tych spotkaniach przybyło na naszym profilu ponad 100 nowych przyjaciół teatru, okazuje się więc, że akcja doskonale trafiła w potrzeby naszych drogich widzów – zauważa Marian i dodaje, że mieszkańcy Częstochowy i okolic wcale nie pojawiają się w teatrze tylko jako widzowie, ale są także bardzo ciekawi tego, co dzieje się za kulisami, pragną poznać teatr od kuchni, czy samodzielnie popróbować sztuki aktorskiej.
Wszystkich zaprasza na warsztaty
– Warsztaty aktorskie dla młodzieży także przyciągają wielu młodych ludzi, nie tylko z samej Częstochowy, bo udział w takich warsztatach to nauka wielu praktycznych umiejętności przydatnych w życiu codziennym – argumentuje Marian. Opowiada, że podczas takich warsztatów otwiera się umysł i ciało. Jednocześnie można rozwijać wyobraźnię i wrażliwość, a także pozbyć się wstydu, czy skrępowania, odrzucić złe myślenie o swoim ciele, które wielu osobom przeszkadza. Można popracować nad dykcją i emisją głosu, poznać zagadnienia związane z choreografią, czy charakteryzacją.
– Warsztaty dla młodzieży odbywają się zazwyczaj trzy razy do roku, jedne w wakacje, jedne w ferie i jedne, nieco dłuższe, przeważnie czteromiesięczne w roku szkolnym. Bardzo lubię te spotkania z młodymi ludźmi, chętnie w nich uczestniczę i podziwiam młodzież zdobywającą nowe i ze wszech miar pożyteczne umiejętności – mówi Marian zapraszając czytelników do teatru i przypomina, że teatr to nie tylko spektakle, ale także mnóstwo innych działań podejmowanych dla ludzi i z ludźmi. Marian obiecuje czytelnikom, że każdy znajdzie w teatrze coś interesującego dla siebie, tylko trzeba dobrze poszukać.
1 Komentarz
Jaki teatr, taki Marian i taki “wywiad”.
Jaki teatr, taki Marian i taki “wywiad”.