Wydawać by się mogło, że w sprawie tragedii 8-letniego Kamila z Częstochowy powiedziano już prawie wszystko. Zebraliśmy serie pytań, które ukazały się w sieci po śmierci chłopca. Niestety, większość wątków nadal pozostaje bez odpowiedzi. Należy jedynie mieć nadzieję, że ogólnonarodowa dyskusja o męczeńskiej śmieci małego Kamila stanie się początkiem zmian.
Zebrane z internetu:
Dlaczego matka pozostawała bierna na krzywdę syna? Dlaczego nie prosiła o pomoc?
Czy jest możliwe, by matce Kamila nie o miłość rodzicielską chodziło, a o profity, chociażby ze świadczenia 500 plus?
Dlaczego sąsiedzi nie reagowali?
Czy biologiczny ojciec dziecka interesował się dostatecznie sytuacją Kamila, zanim doszło do tragedii? Jak często go widywał? Czy niczego niepokojącego nie zauważył?
Czy szkoła dostatecznie interesowała się sytuacją Kamila? Czy ktoś ze szkoły był w domu Kamila sprawdzić, czy dziecko ma odpowiednie warunki? Dlaczego nikogo ze szkoły nie zastanowiły tak częste ucieczki chłopca z domu?
Jak to możliwe, że pracownika Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Częstochowie nie raziła sytuacja zamieszkiwania 12 osób w dwóch izbach? Czy zdaniem MOPS i sądu to są właściwe warunki do życia dla małoletnich?
Czy jakakolwiek instytucja kontrolowała, czy matka i ojczym zgłaszają się na terapie, do których ponoć zostali zobligowani?
Czy jest możliwe, że Dawid B. znęcał się także nad pozostałymi dziećmi matki Kamila? Czy było to przedmiotem troski odpowiednich służb?
Kto kontroluje na bieżąco pracę pracownika socjalnego, czy kuratora?
Czy polscy pracownicy socjalni są wystarczająco przygotowywani merytorycznie i kompetencyjnie, do wykonywania tak trudnego zawodu, jakim jest opieka nad dysfunkcyjnymi rodzinami? Czy są wystarczająco nagradzani za swoją pracę?
Co dała niebieska karta, którą rodzina miała założoną? Jak miała chronić rodzinę?
Ile razy policja sprawdzała czy w domu Kamila nie dzieją się niepokojące rzeczy?
Dlaczego, mimo kilku ucieczek Kamila z domu, sąd nie ograniczył matce praw rodzicielskich?
Dlaczego w 2022 roku sąd zignorował wniosek MOPS o umieszczeniu dzieci w pieczy zastępczej?
Dlaczego sąd nie przesłuchał wtedy pracowników MOPS-u, którzy opiekowali się rodziną?
Czy zdaniem sądu jedynym powodem do odebrania dzieci może być problem alkoholowy rodziców?
Jak to jest, że ani MOPS, ani policja, sąd itp. nie widzieli problemu alkoholowego, a wszyscy sąsiedzi głośno mówią o tym, że Dawid B. notorycznie był pijany?
Czy kurator wystarczająco interesował się Dawidem B., wiedząc, że ten ma za sobą pobyt w wiezieniu, przygody z kradzieżami, narkotykami i że nie pracuje? Czy takich osób nie należałoby systemowo zmuszać pod podjęcia pracy zarobkowej?
Czy nie należałoby wprowadzić rozwiązań systemowych, które zapobiegłyby, albo przynajmniej znacznie ograniczyły dziedziczenie przez kolejne pokolenia zachowań patologicznych, alkoholizmu, etc.?
Czemu tak nieefektywna jest współpraca instytucji państwa, służb miejskich i policji, w sprawach dotyczących tzw. rodzin dysfunkcyjnych?
Czy policja, sąd, pracownicy MOPS w Częstochowie i Olkuszu, pracownicy szkoły, sąsiedzi czują się choć trochę odpowiedzialni za śmierć chłopca?
Czy ktokolwiek, począwszy od pracowników MOPS, sądu, prokuratury, policjantów i innych urzędników państwowych poniesie konsekwencje zaniechań lub opieszałości w sprawie sytuacji rodzinnej Kamila i jego śmierci?
Czy łatwe i regularnie dostępne świadczenia, w tym 500+, nie zwiększają przypadkiem poziomu patologii w dysfunkcyjnych rodzinach?
Czy państwo polskie zapewnia wystarczającą ochronę zdrowia i życia najmłodszym, niezależnie od ich statusu społecznego i sytuacji materialnej?
Ile jeszcze dzieci musi zginąć z rąk swoich najbliższych, byśmy wszyscy zrozumieli, że należy się interesować się tym, co dzieje się za przysłowiową ścianą, byśmy przestali być obojętni, reagowali na ludzką – zwłaszcza dziecięcą krzywdę, byśmy nie chronili i nie usprawiedliwiali sprawców, nie udawali, że nic się nie dzieje?
Co każdy z nas może zrobić, by zapobiec podobnym tragediom?
I jeszcze wypowiedź internautki Agnieszki:
„20 lat temu ojczym-kat Dawid B. staje przed sądem (jako 7 latek!) w sprawie wepchnięcia do stawu swojej siostry (9 lat) Sandry. Dziewczynka utonęła.
SĄD UZNAJE TO ZA WYPADEK.
Reszta życia Dawida B. to kradzieże, pobicia, narkotyki, alkoholizm i pobyty w więzieniu.
Po ostatniej odsiadce poślubia Magdę B. matkę chłopca.
Od tej pory mały Kamil, który traci podstawowe poczucie bezpieczeństwa, bez możliwości obrony ucieka z domu, chodzi po ulicy zapłakany w piżamce, boi się wracać do domu i… skarży dorosłym. Znaleziony tak na przystanku, trafił wychłodzony do szpitala.
W marcu dziecko trafia na SOR ze złamaną rączką. Prawdopodobnie już wtedy ma na ciele poparzenia od papierosów.
NIKT NIE REAGUJE.
W czerwcu 2020 na wniosek MOPS, sąd rozpatruje sprawę pozbawienia praw opieki matkę.
– sąd zna przeszłość Dawida B.
– wie, że „rodzice”chłopca nie pracują, nie poddają się terapii, mają niebieską kartę i są alkoholikami
– wie, że w jednym mieszkaniu żyje kilkanaście osób
– wie, że ojczym bije matkę chłopca i prawdopodobnie dzieci.
SĄD NIE WIDZI JEDNAK PRZESŁANEK DO ODEBRANIA PRAW RODZICIELSKICH I UMARZA POSTĘPOWANIE.
Ojciec biologiczny Kamilka zgłaszał sprawę do MOPS i na policję.
NIKT NIE WIDZIAŁ PROBLEMU.
Rodzina była pod opieką: policji, kuratora, MOPS, poradni pedagogicznych i szkoły.
Kamil z połamanymi od bicia, kopania i rzucania rączkami i nóżkami, z petami gaszonymi na ciele, poparzoną pupą i nogami od siedzenia na rozgrzanym piecu węglowym, z płatami odpadającej skóry od oblewania wrzątkiem, z gnijącymi zakażonymi ranami pokrywającymi 1/4 powierzchni ciała, w tym twarzy i głowy, leży na brudnej podłodze obok pieca ciągnących w nieskończoność się 5 dni bez opieki, bez jedzenia, bez wody(!), porzucony przez świat, w zobojętnieniu jedynych osób, które mogą mu pomóc, w niewyobrażalnym cierpieniu, w rozrywającym bólu, które nie odchodzą i z każdą godziną nasilają się, w obłędnej rozpaczy, w niezrozumieniu swojego losu, w beznadziei i jeszcze raz w cierpieniu, w piekle!
Są to ostatnie wspomnienia z życia chłopca.
Zostaje przeniesiony w nieświadomy byt śpiączki farmakologicznej.
Nie wiemy czy śni i cierpi dalej.
Miesiąc później umiera.”
2 komentarzy
Jak to mozliwe, że w środku Europy, w całkiem sporym mieście, pod nosem MOPS, Policji i innych instytucji, które powinny chronić rodziny dzieją się takie rzeczy? To się nie mieści w głowie zdrowego człowieka…Pytanie najwazniejsze brzmi czy jako spoleczenstwo wyciągniemy wnioski z tej tragedii…niestety wątpię
Jak to mozliwe, że w środku Europy, w całkiem sporym mieście, pod nosem MOPS, Policji i innych instytucji, które powinny chronić rodziny dzieją się takie rzeczy? To się nie mieści w głowie zdrowego człowieka…Pytanie najwazniejsze brzmi czy jako spoleczenstwo wyciągniemy wnioski z tej tragedii…niestety wątpię
Mam nadzieje ze ta bestia nie wyjdzie z więzienia do końca swoich dni i ze w koncu zaczniemy rozlicxać urzedników panstowych z efektów ich pracy, bez tego za chwile znów usłyszymy o jakimś maltretownaym dziecku. Oczywiscie nie obejdzie sie bez zmian prawnych i systemowych, bo ten system ktory teraz jest nie dziala tak jak powinien. Żaden nawet najlepszy pracownik socjlany nie pomoże jak nie bedzie miał odpwoiednich narzedzi i nie bedzie miał pod opieką 100 rodzin zamiast kilku.
Mam nadzieje ze ta bestia nie wyjdzie z więzienia do końca swoich dni i ze w koncu zaczniemy rozlicxać urzedników panstowych z efektów ich pracy, bez tego za chwile znów usłyszymy o jakimś maltretownaym dziecku. Oczywiscie nie obejdzie sie bez zmian prawnych i systemowych, bo ten system ktory teraz jest nie dziala tak jak powinien. Żaden nawet najlepszy pracownik socjlany nie pomoże jak nie bedzie miał odpwoiednich narzedzi i nie bedzie miał pod opieką 100 rodzin zamiast kilku.