– Uczenie konia sztuczek to wielka frajda, ale i niekończąca się zabawa w wieczne rozwiązywanie problemów – mówi Zuzanna Piotrowicz, treserka konia. – Konie uczą się chętnie, ale potrzebują ciągłych zmian, bo bardzo szybko tracą zainteresowanie czymś jednostajnym – tłumaczy uczennica pierwszej klasy technikum weterynaryjnego w Częstochowie.
– Jego ulubiona sztuczka to uśmiech, ale na widzach największe wrażenie robi zazwyczaj siadanie – mówi Zuza i wyjaśnia, że do nauki potrzebna jest spora ilość marchewek.
– Boston doskonale wie, która sztuczka jest łatwa, a która trudniejsza. Za wykonanie każdego tricku oczekuje nagrody. Za coś łatwego wystarczy go pogłaskać po nosie, ale niczego trudniejszego bez marchewki nie wykona – śmieje się dziewczyna.
Sportowiec z klasą
Pan Boston startuje w konkurencji ujeżdżanie. Koń musi tam wykazać się gracją, prezentować chody, jak stęp, kłus galop oraz figury, jak pasaż, czy piruet. Koń doskonale odróżnia elementy sportowego „programu obowiązkowego”. Za ich trenowanie muszą być marchewki. Żeby jednak Boston ciągle miał rozrywkę, Zuzanna uczy go sztuczek cyrkowych, albo sama wymyśla najróżniejsze triki.
Coś nowego zawsze musi być na początek treningu, żeby wzbudzić zainteresowanie Bostona. Dopiero, gdy się koń się zaciekawi czymś dotąd niespotykanym, można zacząć nudniejszą część programu, czyli utrwalania rzeczy wyuczonych wcześniej.
– Od kilku dni na przykład uczę Bostona grać w piłkę. Trącanie piłki nosem cieszy go to niebywale. Po paru dniach idzie mu całkiem dobrze. Teraz już potrafi celnie poturlać piłkę. Ja staję za każdym razem w innym miejscu, a on do mnie trafia – treserka podkreśla, że zaskakuje ją tempo, w jakim jej podopieczny się uczy.
Nie zawsze był prymusem
Zuzanna Piotrowicz opowiada, że gdy zaczynała współpracę z Bostonem, bywał krnąbrny i kapryśny. Był to najbardziej nieposłuszny koń jakiego spotkała. Do tej pory lubi mieć własne zdanie. Jeśli nie ma na coś ochoty, to nie da się go do tego przekonać.
– Zaprzyjaźnienie się z koniem bywa trudne, bo jest on z natury dość płochliwy. Do nauki sztuczek trzeba jednak zdobyć pełne zaufanie zwierzęcia – mówi Zuza. – Widać to na przykładzie leżenia. Koń kładzie się na pastwisku, gdy ludzie są daleko. Gdy ktoś się do niego zbliży, to zaraz wstaje. Do przełamania tych naturalnych odruchów potrzeba całkowitego zaufania do człowieka.
Treserka opowiada, że obecnie największą trudnością jest przyzwyczajenie Bostona do grup ludzi i nagłych hałasów.
– Często się popisujemy rozmaitymi sztuczkami przed publicznością. Czasami reaguje ona bardzo gwałtownie. Okrzyki zdumienia, czy zaskoczenia bywają nagłe i gromkie. To zaraz wytrąca Bostona z rytmu. Uczymy się więc teraz oswajać z takimi sytuacjami.
Na zawodach tego problemu nie ma, bo widzowie są w bezpiecznej odległości. Boston chętnie bierze udział w konkursach.
– Zdobył III kategorię w w ujeżdżaniu i to jest jego największy sportowy sukces – nasza rozmówczyni chwali swego pupila.
Zuza mówi, że różne śmieszne cyrkowe triki to także bardzo dobra nauka i dla niej. Ucząc konia nietypowych zachowań poznaje go, obserwuje jego reakcje, wybiera najskuteczniejsze metody treningu.
– Uczę się jak do niego dotrzeć, wiem czym i jak go zachęcić, kiedy i za co nagradzać. Dzięki tym wszystkim „nieobowiązkowym” sztuczkom Boston po prostu uczy się uczyć – wyjaśnia Zuza i dodaje, że na zawodach problemu z zachowaniem nie ma.
Trafił w dobre ręce
Młoda Częstochowianka zdecydowała się na technikum weterynaryjne i być może studia weterynaryjne w przyszłości, ale wcale nie planuje leczyć zwierzaków zawodowo.
– Marzę wyłącznie o pracy instruktora jeździectwa, chciałabym prowadzić kursy, uczyć ludzi rozmiłowanych w koniach, pokazywać im jak się obchodzić z tymi wspaniałymi zwierzętami – wylicza jednym tchem miłośniczka koni. – Weterynaria to najlepsze przygotowanie do pracy ze zwierzętami – wyjaśnia dziewczyna i dodaje, że dopiero w technikum dostrzegła, jak jej pasja pomaga w szkole. – W podstawówce nie było wielu szans na skorzystanie z tego co wiem, w technikum mogę wykorzystywać swoje doświadczenia na wielu przedmiotach i jest mi dzięki temu łatwiej.
Trzymamy kciuki za sukcesy sportowe Bostona, a Zuzannie Piotrowicz życzymy spełnienia zawodowych marzeń.
Zdjęcie: Ala Węgrzyn i Ola Tyrasińska
2 komentarzy
Brawo Boston:)
Brawo Boston:)