Najemcy lokali miejskich, zarządzanych przez ZGM już od kilku lat toczą boje z magistratem o podatek od nieruchomości. Liczna reprezentacja rodzimych właścicieli małego biznesu (sklepów spożywczo-przemysłowych, zakładów krawieckich, barów i wielu innych branż) pojawiała się na ostatniej sesji rady miastu, licząc na pozytywne dla siebie rozstrzygnięcia. Nic takiego się nie stało. Lokalni przedsiębiorcy wiedzą już, że nie znajdą sprawiedliwości w urzędzie miasta, i że jedynie w sądach ich ostatnia nadzieja.
– O co chodzi w konflikcie pomiędzy przedsiębiorcami, a urzędem miasta?
Pan Mariusz: – Wszystko zaczęło się kilka lat temu, jeszcze za czasów prezydenta Wrony. Nastąpiły zmiany przepisów, z których wynikało, że pierwszy najemca wynajmujący lokal od urzędu miasta musi płacić podatek od nieruchomości. W Częstochowie tym pierwszym najemcą był ZGM, więc to on miał obowiązek płacić podatek. My – można by tak powiedzieć – podnajmowaliśmy lokale. I tak było przez lata. Potem doszło do sytuacji, w której na nas, drobnych przedsiębiorców próbowano przerzucić tę opłatę. Nie mogliśmy się z tym zgodzić, więc sprawy trafiły do sądu. Wymiar sprawiedliwości stwierdził wówczas, że to ZGM czerpie dochody, czyli ma prawa i obowiązki, więc to on powinien płacić podatek od nieruchomości. Sprawy przed sądami ciągnęły się około trzech lat. W trakcie postępowania sądowego musieliśmy jednak ten podatek do urzędu miasta płacić, po wygranych sprawach te pieniądze nam oddano.
Pani Krystyna: – W 2002 roku weszła ustawa, która dawała możliwość pobierania gminom podatku od nieruchomości od swoich lokali od pierwszego użytkownika. W 2005 roku dostaliśmy od urzędu miasta Częstochowy pismo, z którego wynikało, że mamy do zapłacenia podatek za trzy lata wstecz. To były kwoty dla nas nie do zaakceptowania. Pisaliśmy różne odwołania, aż w końcu znaleźliśmy się w sądzie. My staliśmy na stanowisku, że to ZGM jest pierwszym posiadaczem – bierze czynsze, przeprowadza remonty i administruje, więc ZGM powinien płacić podatki. Miasto nasze argumenty odrzucało. Samorządowe Kolegium Odwoławcze podzielało zdanie miasta. Wojewódzki Sąd Administracyjny stwierdził natomiast, że płatnikiem podatku jest ZGM, bo jest pierwszym najemcą. Miasto odwołało się do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Obecnie, urzędnicy zrobili dokładnie to, na co wskazywał NSA w uzasadnieniu i stworzyli nowe umowy. Bałagan był niesamowity. Od kilku lat mieliśmy np. faktury od ZGM. Dam przykład. W styczniu 2013 roku jak zwykle dostałam fakturę od ZGM za najem lokalu i tak przez wszystkie miesiące aż do sierpnia 2013. Potem za osiem miesięcy przyszły korekty faktur do faktur. Okazało się wtedy, że te faktury od stycznia nie wystawił ZGM tylko miasto, że zmienił się wystawca. W sierpniu 2013 roku zaczęto nas pojedynczo „wysupływać” i wołać do podpisania nowych umów już bezpośrednio z miastem, po to abyśmy się stali pierwszymi najemcami i płacili podatek od nieruchomości, który wcześniej płacił ZGM. Wyjaśnialiśmy, że ani w przetargu ani w umowach nie było słowa, że to my mamy płacić podatek od nieruchomości. Te pisma, które nam miasto dostarczyło w sierpniu, były jakby oświadczeniami woli, że wyrażamy zgodę na rozwiązanie umowy z ZGM i podpisanie nowej umowy z miastem z dniem 1 stycznia 2013, czyli osiem miesięcy wstecz. W drugim piśmie, które dostaliśmy w tej korespondencji było zapewnienie urzędników, że nasza sytuacja w żaden sposób się nie zmienia, tak po względem finansowym, ekonomicznym, jak i prawnym.
– A co się zmieniło?
Pani Krystyna: – W ślad za podpisanymi przez nas nowymi umowami z miastem, od września 2013 roku przychodzą nam deklaracje opłaty podatku od nieruchomości. Prócz stałego czynszu, który mamy określony w umowach teraz płacimy jeszcze dodatkowo podatek od nieruchomości, który kiedyś płacił ZGM. Wychodzi to średnio ponad 2 zł za metr kwadratowy więcej, niż gdy płaciliśmy wcześniej.
Pan Mariusz: – W moim przypadku jest to ponad 3 tys. zł rocznie więcej. Dla uśpienia naszej czujności obniżono nam stawki za piwnice, ale w skali miesiąca o jakieś kilka złotych.
Pani Krystyna: – Szkoda nawet opowiadać o tych wszystkich paradoksach. Płaciliśmy za piwnice, które trzeba było koniecznie wziąć, bo były częścią wynajmowanego lokalu, mimo, iż wielu z nas była niepotrzebna i w ogóle z niej nie korzystamy. Płaciłam 15 zł za metr kw. za lokal i również 15 zł za metr piwnicy, której nie użytkowałam. Teraz rzeczywiście miasto samo zaproponowało, by za piwnice było mniej. To całe działanie z piwnicami nie pokrywa nam jednak kosztów związanych z wysokim podatkiem od nieruchomości.
Dostaliśmy od prezydenta miasta pismo, że w związku z trudną sytuacja gospodarczą Częstochowy on podejmuje decyzję, że dobrodusznie nie podwyższy nam w tym roku podatku od nieruchomości. Tylko że podwyżki wynikają ze stopnia inflacji, a w tym roku mamy deflację. Prezydent udawał, że chce nam ulżyć, a przecież tak naprawdę powinien nam obniżyć stawki za czynsz.
– Co prócz tego, że jest drożej, zmieniło się dla Was?
Pan Henryk: – Zmieniła się istotna sprawa, bo nie płacimy podatku od nieruchomości na konto ZGM, tak jak chociażby czynsze, tylko jest nowe konto nadane przez urząd miasta.
Swego czasu, za rządów prezydenta Wrony, gdy Krzysztof Matyjaszczyk – o ile pamiętam, jako poseł – zapoznał się z naszą sprawą, twierdził, że on by to załatwił na jednym posiedzeniu rady miasta. I co? Puste gadanie…
– Na jakim etapie dziś jest Państwa sprawa?
Pani Krystyna: – W całej tej sprawie opłat za podatek od nieruchomości, umów zawieranych wstecz, łaski obniżenia czynszu za piwnice, zostaliśmy wprowadzeni w błąd. Prezydent miasta twierdzi, że nie da się zmienić stawki czynszu nie wypowiadając umowy, ale dało się to zrobić z piwnicami. Po drugie, nikt nie miałby pretensji, gdyby znał wszystkie składniki opłat: czynsz za lokal, czynsz za piwnicę, media, należny VAT i podatek od nieruchomości. Naszym zdaniem nie można w trakcie zawartej umowy zmieniać jej warunków.
Napisaliśmy do miasta, że nie zgadzamy się z tymi ustaleniami, bo zostaliśmy wprowadzeni w błąd. Miasto odpowiedziało nam, że umowa jest taka sama i warunki finansowe są takie same, a płacenie podatków jest obowiązkiem wynikającym z ustawy. Tylko, że ta ustawa nie dotyczyła nas wtedy, gdy mieliśmy stare umowy z ZGM.
Ostatnio złożyliśmy skargę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Poza tym prawie wszyscy radni obiecywali, że nam pomogą. „W cztery oczy, sześć oczy” wszyscy się z nami zgadzali, a gdy przyszli na sesję rady miasta, każdy nabrał wody w usta. Jeden z radnych zaproponował nawet, abyśmy dyskusję o podatkach dokończyli po wyborach samorządowych.
– Jak, Państwa zdaniem, zakończy się ta sprawa?
Pan Henryk: – No, załatwią nas. Gdybym nie sprzedał działki za ponad 100 tys. zł, to bym już dawno zbankrutował. Cały czas liczyłem, że coś się poprawi, ale gówno się poprawi!
Pani Krystyna: – My dzisiaj nic nie wiemy. Będziemy się natomiast odwoływać i walczyć.
Pan Mariusz: – Jakiś czas temu przyjąłem młodą osobę do pracy, niebawem kończy się jej umowa. Jeżeli przyjdzie mi płacić dodatkowo ponad 3 tys. rocznie na ten podatek od nieruchomości będę musiał ją zwolnić. Przybędzie więc do Powiatowego Urzędu Pracy jeszcze jeden bezrobotny. Każde przykręcanie śruby przedsiębiorcy jest związane ze wzrostem bezrobocia, ale co oni w urzędzie miasta mogą o tym wiedzieć.
Pani Krystyna: – Każdy z nas, każdy lokalny przedsiębiorca musi zacisnąć pasa, by oddać miastu sporo pieniędzy na podatek od nieruchomości. Trzeba kompletnie nie mieć orientacji i wiedzy, że to oznacza zwiększenie bezrobocia. Ja też zrobiłam ruch, z jednej drugiej zmieniłam pracownikom umowy na jedną czwartą. Kolejne co zrobię jeszcze w tym roku to zwolnię dwie osoby. Trudno, sama będę więcej pracować. Jak tak dalej pójdzie, w tym mieście będą tylko urzędnicy i bezrobotni.
– Dziękuję Państwu za rozmowę.
2 komentarzy
Stwierdzić należy, że Matyjasczyk jest skuteczniejszy od Wrony ponieważ przerzucenie podatku od nieruchomości na najemców przygotował pod względem prawnym – rozdzielając umowy najmu.
Wrona przegrał z kretesem sądową batalie zwracając najemcom nienależnie pobrane podatki z odsetkami za kilka lat – swoją droga ciekawe jaka to była kwota ?
(faktycznie pieniądze musiał zwracać Matyjaszczyk za Wronę)
Tak czy inaczej jeden wart drugiego jeżeli chodzi o “wspieranie” drobnych, częstochowskich przedsiębiorców – gęba pełna frazesów !
Stwierdzić należy, że Matyjasczyk jest skuteczniejszy od Wrony ponieważ przerzucenie podatku od nieruchomości na najemców przygotował pod względem prawnym – rozdzielając umowy najmu.
Wrona przegrał z kretesem sądową batalie zwracając najemcom nienależnie pobrane podatki z odsetkami za kilka lat – swoją droga ciekawe jaka to była kwota ?
(faktycznie pieniądze musiał zwracać Matyjaszczyk za Wronę)
Tak czy inaczej jeden wart drugiego jeżeli chodzi o “wspieranie” drobnych, częstochowskich przedsiębiorców – gęba pełna frazesów !
No i widzicie przedsiębiorcy-najemcy jak was w konia zrobił towarzysz Matyjaszczyk.
Pan Henryk liczył, liczył i się przeliczył. Nie on jeden.
“Cały czas liczyłem, że coś się poprawi, ale gówno się poprawi!”
I w tym gów.nie cały ambaras.
No i widzicie przedsiębiorcy-najemcy jak was w konia zrobił towarzysz Matyjaszczyk.
Pan Henryk liczył, liczył i się przeliczył. Nie on jeden.
“Cały czas liczyłem, że coś się poprawi, ale gówno się poprawi!”
I w tym gów.nie cały ambaras.