Skontaktuj się z nami!

Reklama

To jest miejsce na Twoją reklamę

Kontakt

Tygodnik Regionalny 7 dni

Al. Wolności 22 lok. 12
42-217 Częstochowa

Redakcja

tel. 34 374 05 02
redakcja@7dni.com.pl
redakcja7dni@interia.pl

Biuro reklamy

tel. 34 374 05 02
kom. 512 044 894
marketing7dni@gmail.com
redakcja7dni@interia.pl

Edit Template

Ojciec: Odbieram to jako akceptację państwa polskiego na takie działanie kobiet – to DYSKRYMINACJA MĘŻCZYZN!

NASZ TEMATJesteś ojcem albo w przyszłości nim będziesz, więc i Ciebie może spotkać to, co przydarzyło się panu AdamowiW Polsce kobiety są święcie przekonane, że tak czy inaczej sąd to właśnie matce przyznaje racje, nawet gdy nie służy to interesowi dziecka. Wyłącznie w teorii prawo nakazuje równe traktowanie mamy i taty, gdy rodzice się rozwiedli. Choć to tylko stereotyp, którego nie można uogólniać – przypadek pana Adama z Częstochowy jest dramatycznie jaskrawym przykładem, potwierdzającym niechlubną dla wymiaru sprawiedliwości tendencje. Gdy matka utrudniania ojcu kontakty z dzieckiem, występuje naruszenie nie tylko praw ojca, ale przede wszystkim prawa dziecka.

– Wymiar sprawiedliwości, a prawa ojca…
– Zderzyłem się z czymś o czym wcześniej nie miałem pojęcia. Polskie sądy to opieszałość, jawna stronniczość, łamanie procedur, oddalanie zasadnych wniosków dowodowych, negowanie faktów. Mówię tu głównie o sądach rodzinnych, bo z nimi mam do czynienia. I najgorsze – brak reakcji na dramat dziecka, na izolowanie od ojca. Dla mnie jest to sytuacja zbrodnicza w stosunku do mojego syna. Jestem wyłączony z życia mojego dziecka od prawie trzech lat. Sąd Okręgowy w Częstochowie, sekcja do spraw rozwodów, nie reagował i nadal nie reaguje na wiele moich pism. Dostarczyłem do sądu ogromną ilość notatek – ponad 80, sporządzonych przez funkcjonariuszy policji z różnych komisariatów, odnośnie niewywiązywania się mojej małżonki z prawomocnego postanowienia sądu w zakresie moich kontaktów z synem.
Chciałem dobitnie podkreślić, że nie ma i nie było żadnych podstaw, aby ograniczać mi kontakt z synem.

– Czy jest pan rozwiedziony?
– W grudniu 2009 roku żona złożyła pozew rozwodowy. Sprawa jest w toku, ciągnie się już od 9 lat.

– Czy ma pan ograniczone prawa rodzicielskie?
– Absolutnie nie. Zaczęło się od tego, że wydział kontroli komendy policji przy ul. Popiełuszki w Częstochowie sporządził wewnętrzne sprawozdanie, którego jestem w posiadaniu. Poza tym policjantka wdrożyła procedurę niebieskiej karty na skutek fikcyjnego zgłoszenia mojej żony, która oskarżyła mnie o przemoc względem niej. Okoliczności te nie potwierdziły się, ale małżonka zaraz wystąpiła do sądu odnośnie alimentów i moich kontaktów z dzieckiem. W marcu tego roku zostałem w sądzie uniewinniony o rzekome znęcanie się psychiczne i fizyczne nad żoną. 
Postanowienia sądowe w sprawie moich kontaktów z dzieckiem zmieniały się na przestrzeni lat, były w sumie trzy. Teraz obowiązuje trzecie. Pierwsze mówiło o tym, że kontakty mają się odbywać w obecności matki na neutralnym gruncie, co drugą sobotę. Moja małżonka kompletnie się z tego postanowienia nie wywiązywała. Na skutek mojego zażalenia do Sądu Apelacyjnego w Katowicach, sąd ten zmienił pierwsze postanowienie Sądu Okręgowego w Częstochowie, postanawiając, że kontakty ojca z dzieckiem mają się odbywać bez obecności matki, między godziną 15.00 a 18.00. Z tego postanowienia żona też się nie wywiązywała. Twierdziła, że ma je „gdzieś…”. 
W międzyczasie zmieniła się sytuacja mieszkaniowa mojej żony. Zamieszkała w Centrum Interwencji Kryzysowej przy ul. Rejtana w Częstochowie. Szantażem wymuszała, żebym tam przyjeżdżał i zawsze oznajmiała, że nie zgadza się z tym postanowieniem, i że mi dziecka nie wyda. 
I tu przechodzimy do trzeciego postanowienia sądu z lipca 2017 roku, które jest dla mnie kuriozalne i kompletnie błędne, bo małżonka przebywała w Centrum tylko rok, obecnie wynajmuje mieszkanie. Nie rozumiem, dlaczego mamy się spotykać w jakimś ośrodku, skoro żona z synem tam już nie przebywają. Kiedyś tak było, że pojawiała się tam sporadycznie, nawet gdy już nie mieszkała, ale od pewnego czasu nie przyjeżdża do Centrum w ogóle. Żona blokuje też mój numer telefonu. Po czasie informuje mnie, że była w Centrum, ale to „tatuś” się nie pojawił. Nie wiem co się dzieje z dzieckiem. Nie mam żadnej wiedzy. 

– … w ogóle widuje pan syna?
– Szukam jakichkolwiek kontaktów z moim dzieckiem, ale niestety są one bardzo rzadkie i przypadkowe. A i tak wtedy moja żona każe dziecku uciekać ode mnie, szarpie syna rękę. Na te niezrozumiałe i nie mające logicznego wytłumaczenia zachowania mojej żony syn reaguje lękiem i płaczem. W tym procederze izolowania mnie od dziecka, wmawiania dziecku różnych niestworzonych historii, manipulowania nim, uczestniczą moi teściowie. Sytuacja jest dla mnie dramatyczna, bo teściowie też mnie pomawiają, i to w ilościach hurtowych. Głownie z art. 107 Kodeksu Wykroczeń, czyli zakłócanie spokoju, uporczywe dzwonienie domofonem itp. Na siłę próbuje się zrobić ze mnie człowieka wulgarnego, agresywnego, aby odwrócić uwagę od istotnych faktów, które obciążają moją małżonkę. Ponieważ żona nie wywiązuje się z postanowień sądu, za każdym razem, gdy próbuję się spotkać z dzieckiem wzywam policję, by sporządziła stosowną notatkę. 

– Kiedy ostatnio widział pan swoje dziecko?
– Według drugiego postanowienia Sądu Apelacyjnego w Katowicach, ostatni kontakt z synem miałem 18 czerwca 2016 roku, czyli ponad dwa lata temu. Wiem, że to niewiarygodne, ale taki jest fakt. 
To co jest między mną a moim synem ciężko nazwać kontaktem. Ja dziecko widuję, ale z daleka. Cały czas szukam z nim kontaktu, choćby przypadkowego i najkrótszego. Żona zapisała dziecko (jako 6-latka) do szkoły. Przychodzę więc tam, do szkolnej szatni, gdzie syn jest przyprowadzany przez matkę lub babcię. Jest wystraszony, zerka ze strachem czy czasem mama albo babcia nie patrzą. Pod szkołą dochodziło też do dramatycznych dla syna sytuacji, gdy próbując się tylko przywitać ze mną, mama lub babcia szarpały go i kazały uciekać ode mnie. Syn zawsze płacze. Tak wyglądają moje kontakty z nim. Teraz są wakacje, więc nawet te przypadkowe kontakty pod szkołą się skończyły.

– Jaki jest pana syn?

– 20 maja tego roku skończył 8 lat. Widząc go chwilowo, bardzo wybiórczo, mogę tylko powiedzieć, że się zmienił. Nie jest już takim dzieckiem jakim go zapamiętałem, gdy miał 5 lat, kiedy nas rozłączono. Myślę, że mimo wszystko jest mądrym dzieckiem. Podczas bardzo przypadkowych kontaktów, sam na sam, bo zdarzyły się takie, komunikował mi różne rzeczy: „tata ja chcę do domu”, „tata tam śmierdzi” [mowa o Centrum Interwencji Kryzysowej, gdzie przebywał z matką], „tata babcia mi powiedziała, żebym się z tobą nie spotykał, bo jesteś niedobry”. Myślę, że nie udało się i nie uda mojej małżonce i jej rodzicom wyprać do końca mózgu mojego syna. Nie mam jednak wątpliwości, że syn cierpi.

– Ma pan nadzieję…

– Dopóki sąd nie zmieni postanowienia dalej będę widywał syna tylko pod szkołą podczas przypadkowych kontaktów. Z moją żoną nie ma żadnej racjonalnej rozmowy. Cały czas utrzymuje swoje kłamliwe i szkodliwe dla dziecka teorie. Nadal jednak mam nadzieję, przede wszystkim na sprawiedliwość, chociaż praktycznie przez trzy lata nie wychodzę z sądów. Bezpowrotnie straciłem ponad trzy lata życia mojego syna, nie ze swojej winy.

– Czy uważa pan, że to jest wina systemu?
– Na pewno sądy rodzinne są zbyt sfeminizowane. Do tego dochodzi opieszałość, słaba znajomość akt sprawy, negowanie faktów, łamanie procedur, generalnie przyzwolenie na łamanie prawa przez matkę. Odbieram to jako akceptację państwa polskiego na takie działanie kobiet, niejednokrotnie nieodpowiedzialnych, które traktują dziecko przedmiotowo na potrzeby sprawy rozwodowej. Nie ma reakcji sądów na dramat dziecka.
Pyta pani jakie mam szanse wygrania w sądzie? Po moich trzyletnich doświadczeniach, szarpania się, upokorzenia – żadnych. To jest beton. Jestem wyczerpany, zadłużony, ciągle narażany na koszty postępowań sądowych, ciągle generują się długi, bo mieszkanie mamy we współwłasności. To jest koszmarna sytuacja. Sąd kompletnie tego nie widzi, bądź udaje…

Udostępnij:

5 komentarzy

  • ###lara###

    Czy sądy w tym kraju zaczną egzekwować własne wyroki? Kobieta jawnie kpi z sądów, a przede wszystkim robi ogromną krzywdę własnemu dziecku,na siłę zrywa więzi
    uczuciowe i emocjonalne z ojcem,zastrasza i okłamuje.Jest to znęcanie i przemoc psychiczna,czy sędziowie tego nie potrafią zauważyć?

  • ###lara###

    Czy sądy w tym kraju zaczną egzekwować własne wyroki? Kobieta jawnie kpi z sądów, a przede wszystkim robi ogromną krzywdę własnemu dziecku,na siłę zrywa więzi
    uczuciowe i emocjonalne z ojcem,zastrasza i okłamuje.Jest to znęcanie i przemoc psychiczna,czy sędziowie tego nie potrafią zauważyć?

  • zurek23@poczta.onet.pl

    Bardzo mi przykro, że inteligentna Pani redaktor nie zadała sobie trudu, aby dowiedzieć się jak na prawdę wygladą sytuacja w tej sprawie. Bohater wywiadu nie ujawnia swojego nazwiska, a Pani owszem. Zalecam bardziej dbać o swój wizerunek.

  • zurek23@poczta.onet.pl

    Bardzo mi przykro, że inteligentna Pani redaktor nie zadała sobie trudu, aby dowiedzieć się jak na prawdę wygladą sytuacja w tej sprawie. Bohater wywiadu nie ujawnia swojego nazwiska, a Pani owszem. Zalecam bardziej dbać o swój wizerunek.

  • patrycja

    Trzy wyroki sądu – na korzyść matki.­ Interwencje policyjne, a przy takich­sprawach to pewnie i psycholog­dziecięcy. A niebieską kartę to­zakładają przy fikcyjnych­zgłoszeniach… Ale to CAŁY­SFEMINIZOWANY system zbuntował się­przeciwko jednemu człowiekowi…? Ktoś­to jeszcze bierze na poważnie Poza Panem­który udzielał tego wywiadu? 1. Pan­Dyskryminowany jest świadomy tego że nie­posiada pełni praw rodzicielskich (­sobota miedzy tą a tą godziną) – to co­robi w szkole??? Sprawia problem­nauczycielom, robi dziecku mętlik w­głowie w bardzo ważnym momencie w życiu­jakim są pierwsze lata nauki. 2. Pan­Dyskryminowany dostarcza pisma, że matka­się nie wywiazała ze spotkań­weekendowych. To ile takich pism o­naruszeniu tego postanowienia ma matka­(nachodzenie dziecka w szkole). 3.­Kobieta trafiła do Centrum Interwencji­Kryzysowej… Ale nie… absolutnie Pan­Dyskryminowany nie dopuścił się żadnego­ataku. Bo do takiego centrum to­przyjmują każdego… prawda? 4. I­ciekawe jest dlaczego, kobieta która ma­niebieską kartę, rozwód w trakcie i­zawiadomienia o nękanie przez byłego­męża nie chce się z nim spotykać we­własnym mieszkaniu, tylko w Centrum­Interwencji Kryzysowej… zastanówmy się­Panie Dyskryminiowany… może się boi? I­o siebie i o swoje dziecko? Panie­Dyskryminowany – bawi sie Pan w jawną­gierkę rozwodową. Co jest oczywiste.­Jakie sa tego przyczyny nie wiem, ale w­Pańskiej wypowiedzi padło jedno ważne­zdanie “Nie mam jednak wątpliwości, że­syn cierpi”. Słuszna obserwacja. Pan,­Panie Dyskryminowany nachodzi go w­szkole + wezwania policji + sądy. Ma Pan­rację. Cierpi. I to w najważniejszym­momencie rozwoju psychiki dziecka. A­nadzieję należy mieć – że może kiedyś­ Pan dojrzeje do tego, żeby nie sprawiać ­więcej cierpienia swojemy synowi.

  • patrycja

    Trzy wyroki sądu – na korzyść matki.­ Interwencje policyjne, a przy takich­sprawach to pewnie i psycholog­dziecięcy. A niebieską kartę to­zakładają przy fikcyjnych­zgłoszeniach… Ale to CAŁY­SFEMINIZOWANY system zbuntował się­przeciwko jednemu człowiekowi…? Ktoś­to jeszcze bierze na poważnie Poza Panem­który udzielał tego wywiadu? 1. Pan­Dyskryminowany jest świadomy tego że nie­posiada pełni praw rodzicielskich (­sobota miedzy tą a tą godziną) – to co­robi w szkole??? Sprawia problem­nauczycielom, robi dziecku mętlik w­głowie w bardzo ważnym momencie w życiu­jakim są pierwsze lata nauki. 2. Pan­Dyskryminowany dostarcza pisma, że matka­się nie wywiazała ze spotkań­weekendowych. To ile takich pism o­naruszeniu tego postanowienia ma matka­(nachodzenie dziecka w szkole). 3.­Kobieta trafiła do Centrum Interwencji­Kryzysowej… Ale nie… absolutnie Pan­Dyskryminowany nie dopuścił się żadnego­ataku. Bo do takiego centrum to­przyjmują każdego… prawda? 4. I­ciekawe jest dlaczego, kobieta która ma­niebieską kartę, rozwód w trakcie i­zawiadomienia o nękanie przez byłego­męża nie chce się z nim spotykać we­własnym mieszkaniu, tylko w Centrum­Interwencji Kryzysowej… zastanówmy się­Panie Dyskryminiowany… może się boi? I­o siebie i o swoje dziecko? Panie­Dyskryminowany – bawi sie Pan w jawną­gierkę rozwodową. Co jest oczywiste.­Jakie sa tego przyczyny nie wiem, ale w­Pańskiej wypowiedzi padło jedno ważne­zdanie “Nie mam jednak wątpliwości, że­syn cierpi”. Słuszna obserwacja. Pan,­Panie Dyskryminowany nachodzi go w­szkole + wezwania policji + sądy. Ma Pan­rację. Cierpi. I to w najważniejszym­momencie rozwoju psychiki dziecka. A­nadzieję należy mieć – że może kiedyś­ Pan dojrzeje do tego, żeby nie sprawiać ­więcej cierpienia swojemy synowi.

  • thergo@wp.pl

    Szanowny Panie Adamie,
    jako mężczyzna prawie 40 letni, który również przeżył rozwód dobrze wiem, że jest to ciężki moment w życiu. Aczkolwiek to co wyprawia Pan jako ojciec jest niedopuszczalne. Może niech zastanowi się Pan nad swoim postępowaniem. Z jakiegoś powodu żona i syn się Pana boją, ewidentnie jest to widoczne w postępowaniu jakie Pan nam przedstawił. Nie chcę sobie nawet wyobrażać co przeżywa Pańska żona i syn. Kwestią zastanawiająca jest fakt dlaczego Pańska żona woli się tułać z dzieckiem po wynajmach, a Pan bezpiecznie mieszka w mieszkaniu jak Pan sam podkreślił, które jest “współwłasnością”. Wiadomo każdy ma prawo do własnych decyzji ale ja jako mężczyzną dorosły i ponoszący konsekwencje swoich decyzji (a między innymi decyzją Pańską było małżeństwo i założenie rodziny)wolałbym żeby syn i żona pozostali w bezpiecznym miejscu. Skoro Pańska żona wniosła o rozwód i nadal go nie uzyskaliście to oznacza to, że utrudnia Pan jego przeprowadzenie. Znam pary po rozwodach, które właśnie ze względu na dziecko przeprowadzili sprawny rozwód i podzielili się opieką. Ale widzę, że ta sytuacji jest niestandardową i wydaje mi się, że Pan próbuje odwrócić przysłowiowego “Kota ogonem” i stawia siebie w roli ofiary. Gdzie ofiara jest przede wszystkim dziecko. Interesującym jest sprawa niebieskiej karty. skoro żona taka ma to nie chce mi się wierzyć, że nigdy się Pan nad nią nie znęcał… Przykro mi to powiedzieć ale wile kobiet, które są maltretowane nigdy nie zaznają spokoju. Maltretowane kobiety często wycofują zeznania albo w ogóle tego nie zgłaszają bo albo się boja albo nadal kochają swojego męża i myślą, że jeszcze się to “zmieni”.

  • thergo@wp.pl

    Szanowny Panie Adamie,
    jako mężczyzna prawie 40 letni, który również przeżył rozwód dobrze wiem, że jest to ciężki moment w życiu. Aczkolwiek to co wyprawia Pan jako ojciec jest niedopuszczalne. Może niech zastanowi się Pan nad swoim postępowaniem. Z jakiegoś powodu żona i syn się Pana boją, ewidentnie jest to widoczne w postępowaniu jakie Pan nam przedstawił. Nie chcę sobie nawet wyobrażać co przeżywa Pańska żona i syn. Kwestią zastanawiająca jest fakt dlaczego Pańska żona woli się tułać z dzieckiem po wynajmach, a Pan bezpiecznie mieszka w mieszkaniu jak Pan sam podkreślił, które jest “współwłasnością”. Wiadomo każdy ma prawo do własnych decyzji ale ja jako mężczyzną dorosły i ponoszący konsekwencje swoich decyzji (a między innymi decyzją Pańską było małżeństwo i założenie rodziny)wolałbym żeby syn i żona pozostali w bezpiecznym miejscu. Skoro Pańska żona wniosła o rozwód i nadal go nie uzyskaliście to oznacza to, że utrudnia Pan jego przeprowadzenie. Znam pary po rozwodach, które właśnie ze względu na dziecko przeprowadzili sprawny rozwód i podzielili się opieką. Ale widzę, że ta sytuacji jest niestandardową i wydaje mi się, że Pan próbuje odwrócić przysłowiowego “Kota ogonem” i stawia siebie w roli ofiary. Gdzie ofiara jest przede wszystkim dziecko. Interesującym jest sprawa niebieskiej karty. skoro żona taka ma to nie chce mi się wierzyć, że nigdy się Pan nad nią nie znęcał… Przykro mi to powiedzieć ale wile kobiet, które są maltretowane nigdy nie zaznają spokoju. Maltretowane kobiety często wycofują zeznania albo w ogóle tego nie zgłaszają bo albo się boja albo nadal kochają swojego męża i myślą, że jeszcze się to “zmieni”.

  • xxy@com.pl

    Jakieś głupie femnistyczne soooki próbują odwracac kota ogonem.Znam z autopsji w jakim kraju bezprawia i dyskryminiacji mężczyzn żyjemy.SRiO to kpina ze sprawiedliwości !!!! Cały system jest chory !!!

  • xxy@com.pl

    Jakieś głupie femnistyczne soooki próbują odwracac kota ogonem.Znam z autopsji w jakim kraju bezprawia i dyskryminiacji mężczyzn żyjemy.SRiO to kpina ze sprawiedliwości !!!! Cały system jest chory !!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dołącz do nas!

Zapisz się do Newsletera

Udało się zasubskrybować! Ups! Coś poszło nie tak...
Archiwum gazety
Edit Template
Materiały audio
Materiały wideo

Kontakt

Tygodnik Regionalny 7 dni

Al. Wolności 22 lok. 12
42-200 Częstochowa

Biuro reklamy

tel. 34 374 05 02
kom. 512 044 894
e-mail: marketing7dni@gmail.com
e-mail: redakcja7dni@interia.pl

 
Redakcja

tel. 34 374 05 02
e-mail: redakcja@7dni.com.pl
e-mail: redakcja7dni@interia.pl

Wydawca 7 dni

NEWS PRESS RENATA KLUCZNA
Al. Wolności 22 lok. 12
42-200 Częstochowa
NIP: 949-163-85-14
tel. 34/374-05-02
mail: redakcja@7dni.com.pl

Media społecznościowe

© 2023 Tygodnik Regionalny 7 dni
Skip to content