Skontaktuj się z nami!

Reklama

To jest miejsce na Twoją reklamę

Kontakt

Tygodnik Regionalny 7 dni

Al. Wolności 22 lok. 12
42-217 Częstochowa

Redakcja

tel. 34 374 05 02
redakcja@7dni.com.pl
redakcja7dni@interia.pl

Biuro reklamy

tel. 34 374 05 02
kom. 512 044 894
marketing7dni@gmail.com
redakcja7dni@interia.pl

Edit Template

Normalny wariat to idealny pacjent

Jeśli leczyłeś się kiedykolwiek na depresję… – mogą zamknąć cię w psychiatryku!„Podobno każdy z nas jest wariatem na swój sposób, jednak nie każdy z tego powodu trafia do szpitala psychiatrycznego, chyba że okoliczności sprawią, iż na siłę zrobią z nas wariata”.Bohater naszego materiału rozmawia z nami ze szpitala psychiatrycznego w Rybniku. Większość Czytelników pomyśli teraz, że sprawa z racji miejsca – ich nie dotyczy. Nic bardziej błędnego. Pan Adrian, na stałe mieszkający w Częstochowie, przez rodzinę i znajomych uważany jest za całkowicie zdrowego na ciele i umyśle. Wiele lat temu co prawda uniknął komplikacji życiowych zasłaniając się chwilową niepoczytalnością, ale na ile była to potrzeba chwili, a na ile realna choroba – wie tylko pan Adrian. Tak czy inaczej, sprytny unik dzięki dokumentom o stanie depresyjnym, kiedyś uratował go z opresji, dziś zamknął go w psychiatryku.

– Zanim pan trafił do szpitala w Rybniku leczył się pan psychiatrycznie?
– To prawda, wcześniej leczyłem się na depresję. Wolałbym jednak o tym nie mówić, bo sytuacja była szczególna.

– Rozumiem, że wówczas uniknął pan odpowiedzialności?
– Poniekąd tak.

– Ale przecież nie z powodu przeszłości przebywa pan teraz w Państwowym Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku?
– Oczywiście, że nie. Nigdy nie przypuszczałem, że tamta sprawa sprzed lat i fakt mojego leczenia się, może mieć znaczenie. 
To, że teraz jestem tutaj zaczęło się od konfliktu z sąsiadką, zresztą od lat żyjemy ze sobą jak pies z kotem. Postawiłem busa na trawniku przed blokiem, bo nie było gdzie zaparkować. Sąsiadka wezwała straż miejską. Przyjechali, a jakże i kazali odjechać. Ktoś usłyszał jednak jak mówiłem o sąsiadce w nerwach, że „zabić ją to mało”. Kobieta wystosowała przeciwko mnie zarzuty o groźby karalne. Kilka dni później byłem z dziewczyną w Don Kichocie, gdzie przyczepił się do niej jakiś cham. Doszło między nami do szamotaniny i ja niechcący zerwałem mu łańcuszek z szyi. Przyjechała policja i stwierdzono, że naruszyłem jego nietykalność cielesną. Te dwa zdarzenia zostały przez organa ścigania połączone. Odbyła się rozprawa sądowa. Pogrzebano w mojej przeszłości i na tej podstawie Sąd Rejonowy w Częstochowie stwierdził, że muszę być leczony psychiatrycznie, bo mam nawrót choroby, tej sprzed lat. Skierowano mnie na przymusowe leczenie i wyznaczono mi miejsce pobytu w szpitalu w Rybniku. 
Gdyby nie moja historia choroby pewnie dostałbym grzywnę, a w najgorszym przypadku wyrok w zawieszeniu – a tak trafiłem tutaj.

– To jaki był wyrok?
– Sześć miesięcy przebywania w Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Rybniku na oddziale podstawowym. 

– Od kiedy przebywa pan w szpitalu?
– Od sierpnia 2017 roku.

– Minęło już zasądzone pół roku, czy nie powinien pan już szpitala opuścić?

– Nie takie to proste. Teoretycznie na wolność powinienem wyjść w lutym bieżącego roku, Ale to zależy od lekarzy, czy mnie wypuszczą czy nie. Po 6 miesiącach mojego pobytu w szpitalu do sądu poszła opinia, że mam nadal w nim przebywać. Jednak lekarze w żaden sposób tej decyzji nie umotywowali. Jedyne zdanie, jakie pojawiło się w piśmie, które można uznać za swego rodzaju argument pozostawienia mnie w placówce w Rybniku mówi o tym, że jakoby mogę powrócić do czynu zabronionego. Poza tym opinia była bardzo pozytywna. Oczywiście mój adwokat się od tego odwołał, ale sąd nie uwzględnił mojej prośby o wyjście.

– Na czym polega leczenie?
– Uczestniczymy w zajęciach z psychologiem. Jest też muzykoterapia i wiele innych zajęć. We wszystkim uczestniczę. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Wręcz stwierdzono, że stosuję się do wszystkich wymagań stawianych przez szpital. Poza tym sprzątam po sobie, co wcale nie jest takie oczywiste i nie utrudniam pracy personelu – pod tym względem też wypadłem bardzo pozytywnie. 

– To w czym problem?
– Niestety nie mam najlepszych relacji z lekarzem prowadzącym i myślę, że to jest powód przytrzymywania mnie w szpitalu. Najpierw napisał mi pozytywną opinię, a potem – podczas rozmowy – to zanegował.

– Czy był pan na rozmowie u lekarza?
– Nie, bo nie chciałem wychodzić przed szereg. W teorii mam prawo zobaczyć opinię o swoim stanie zdrowia przed wysłaniem jej przez szpital do sądu. Powiedziano mi jednak otwarcie, że jej nie dostanę, a obejrzeć ją sobie mogę jedynie w sądzie. A przecież prawa pacjenta dają mi możliwość zapoznania się z własną dokumentacją medyczną – rozmawiałem w tej sprawie z Rzecznikiem Praw Pacjenta.

– A co na to pana adwokat?
– Powiedział mi, że wszystko jest uzależnione od opinii szpitala. Co mógł, to zrobił, ale sąd nie bierze pod uwagę ani jego, ani moich argumentów.

– Ale przecież nie będzie pan w szpitalu wiecznie…
– [śmiech] No nie wiem…Teraz w czerwcu upływa termin kolejnych kliku miesięcy, jak jestem zamknięty w szpitalu w Rybniku. Ponieważ wystąpiły inne okoliczności, poprosiłem sąd o przyspieszenie terminu kolejnej rozprawy, dotyczącej mojego przebywania bądź wyjścia ze szpitala.

– O jakich okolicznościach pan mówi?
– 28 czerwca kończy mi się ważność prawa jazdy, a zaznaczam, że jestem kierowcą zawodowym. Do tego czasu jestem zobligowany wykonać badania kontrolne, po to, by nie zdawać ponownie egzaminu, jak osoba dopiero ubiegająca się o prawo jazdy. Bardzo chciałbym na te badania pojechać. Chciałbym, aby sąd dał mi taką możliwość. Jest to jednak uzależnione, znowu, od opinii lekarskiej.

– A jeśli pan nie pojedzie?
– To stracę uprawnienia i nie będę już zawodowym kierowcą. Po wyjściu ze szpitala będę musiał myśleć nad inną pracą. Lekarze uniemożliwiając mi wyjście na przepustkę, pozbawiają mnie prawa do wykonywania mojego zawodu. 

– Czy będzie pan przechodził badania psychotechniczne?
– Tak, ale nie biorę żadnych leków psychotropowych.

– Ale może rzeczywiście pana stan zdrowia nie pozwala na wyjście na przepustkę, nie wspominając o całkowitym opuszczeniu szpitala?
– To nie jest tak, jak pani myśli. Jeśli kiedykolwiek w przeszłości u człowieka stwierdzono anomalia psychiczne, ten fakt będzie się za nim ciągnął do końca życia. I nieważne, czy wówczas rzeczywiście był chory czy tylko udawał, bo tak mu wtedy było na rękę. Do szpitali i zakładów psychiatrycznych za sprawą rodziny, środowiska, skomplikowanych sytuacji życiowych, trafiają również ludzie zupełnie zdrowi. O ile w ogóle można mówić, że wszyscy jesteśmy w idealnej formie psychicznej – nie mamy lęków, nie chodzimy struci i zupełnie nie wiemy co to nawet drobna depresja.
W moim przypadku wszystkie opinie wystawiane przez szpital są bardzo pozytywne. Gdy rodzina dzwoni, lekarze mówią, że mój stan zdrowia jest bardzo dobry. A mimo to trzymają mnie tutaj i nie chcą powiedzieć, na jakiej podstawie. Kilkakrotnie pytałem o co chodzi, co powinienem zmienić, nad czym pracować w swoim zachowaniu – niestety nie otrzymałem odpowiedzi.

– Czy pan wie, ile NFZ płaci szpitalowi za pana pobyt?
– Nie znam dokładnej kwoty, wiem, że około kilku tysięcy złotych miesięcznie. [śmiech] To samo powiedział mój adwokat…

– Jak pan myśli, kiedy opuści pan szpital?
– Lekarz prowadzący to w zasadzie się już wypowiedział. Stwierdził, że jak dobrze pójdzie to może wyjdę za rok, ale w ogóle to zobaczymy za 12 miesięcy. Lekarz już wysnuł wniosek, jaki będzie mój stan zdrowia za rok. Najgorsze, że nie wiem, na jakiej podstawie tak twierdzi. Zastanawiam się głęboko nad zmianą swojego postępowania tutaj w szpitalu. Pacjent, który podpalał sobie włosy na klatce piersiowej, opowiadał o rycerzach, nie potrafił wrócić do sali po wyjściu z niej, został wypuszczony ze szpitala po 9 miesiącach. Tak po prostu, bardzo schorowanego człowieka odesłano do domu, mimo że zagraża bezpieczeństwu ludzi na zewnątrz. Ale dla szpitala taki pacjent to kłopot. A ja…, nie stanowię żadnego problemu dla personelu szpitala, wszystko koło siebie zrobię, jestem grzeczny, spokojny – który szpital psychiatryczny nie chciałby mieć tylko takich pacjentów? Niech mi pani powie, czy to normalne?
Przestrzegam wszystkich, którym się wydaje, że przeszłość to zamknięta karta. Jeśli nawet w jakichś okolicznościach pewne „papiery” są pomocne, to w innych mogą stanowić o naszym życiowym dramacie.

Udostępnij:

2 komentarzy

  • karolina.sobiech@onet.pl

    Hej witam mojego znajomego rodzina tak zalatwila ze na podstawie dawnych chirob psychicznych zrobili z niego wariata umieszczajac najpierw w szpitalu psychiatrycznnym a potem w domu pomocy spolecznej uprzednio go ubezwlasnowolniajac i przejmujac jego majatek jako opiekunowie prawni

  • karolina.sobiech@onet.pl

    Hej witam mojego znajomego rodzina tak zalatwila ze na podstawie dawnych chirob psychicznych zrobili z niego wariata umieszczajac najpierw w szpitalu psychiatrycznnym a potem w domu pomocy spolecznej uprzednio go ubezwlasnowolniajac i przejmujac jego majatek jako opiekunowie prawni

  • wPis

    Bo poftrzebne jws pelnomo nictwo chroniace od przymusowego leczenia tak jak jest to w europie

  • wPis

    Bo poftrzebne jws pelnomo nictwo chroniace od przymusowego leczenia tak jak jest to w europie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dołącz do nas!

Zapisz się do Newsletera

Udało się zasubskrybować! Ups! Coś poszło nie tak...
Archiwum gazety
Edit Template
Materiały audio
Materiały wideo

Kontakt

Tygodnik Regionalny 7 dni

Al. Wolności 22 lok. 12
42-200 Częstochowa

Biuro reklamy

tel. 34 374 05 02
kom. 512 044 894
e-mail: marketing7dni@gmail.com
e-mail: redakcja7dni@interia.pl

 
Redakcja

tel. 34 374 05 02
e-mail: redakcja@7dni.com.pl
e-mail: redakcja7dni@interia.pl

Wydawca 7 dni

NEWS PRESS RENATA KLUCZNA
Al. Wolności 22 lok. 12
42-200 Częstochowa
NIP: 949-163-85-14
tel. 34/374-05-02
mail: redakcja@7dni.com.pl

Media społecznościowe

© 2023 Tygodnik Regionalny 7 dni
Skip to content