Co wspólnego mają ze sobą alimenty i prawo jazdy? Zaskakująco wiele! Jeśli ktoś uchyla się od płacenia alimentów, to zgodnie z obowiązującym prawem, może stracić prawo jazdy.– Kiedyś jeździłem zawodowo. Teraz nie mogę podjąć pracy, bo zabrali mi prawko. Nie mam więc z czego zapłacić alimentów. A prawo jazdy dostanę z powrotem dopiero wówczas, gdy zacznę regularnie płacić na utrzymanie dziecka. A jak mam to robić, skoro nie mam prawa jazdy, które jest mi niezbędne do pracy? To błędne koło – załamuje ręce pan Marcin z Częstochowy, który przyszedł do naszej redakcji opowiedzieć o swoim problemie.
Z życia wzięte
Marcin z Częstochowy to ojciec czteroletniej Niny, od kilku lat jest rozwiedziony. Decyzją sądu musi płacić alimenty na dziecko w wysokości 400 zł miesięcznie. Bezskutecznie szuka pracy. W jej znalezieniu z pewnością nie pomaga mu fakt, że leczył się w ośrodku odwykowym. Wiadomo, że pracodawcy raczej niechętnie zatrudniają niepijących alkoholików. Na domiar złego zabrano mu prawo jazdy, które było jego jedyną nadzieją na znalezienie zatrudnienia.
– Gdy wyszedłem z ośrodka odwykowego, dość szybko przyszło pismo z urzędu miasta informujące mnie, że moje prawo jazdy zostaje zatrzymane. Szukałem i cały czas szukam pracy, bardzo chciałbym ją mieć, ale bez prawka nie mogę jej znaleźć. Dodam tylko, że kiedyś jeździłem zawodowo. Pytam znajomych, chodzę po różnych firmach, zarejestrowałem się też w Powiatowym Urzędzie Pracy w Częstochowie jako bezrobotny, ale pracy dla mnie nie ma. Mój kolega, który przywozi do swojego komisu samochodowego auta z zagranicy, chciał mnie zatrudnić, ale nie mógł, bo… zabrano mi prawo jazdy, które byłoby niezbędne w tej pracy. Przeszła mi więc koło nosa legalna, na etacie, dobrze płatna robota – mówi nasz rozmówca.
– Mimo braku stałej pracy, ile mogę, to wpłacam na dziecko. Zazwyczaj 50 zł, czasami 100 zł. Tyle mam, więcej niestety nie daję rady – dodaje. To jednak za mało, by decyzja starosty o zatrzymaniu prawa jazdy została uchylona. Zgodnie z ustawą może to nastąpić wówczas gdy „dłużnik alimentacyjny przez okres ostatnich sześciu miesięcy wywiązał się w każdym miesiącu ze zobowiązań alimentacyjnych w kwocie nie niższej niż 50% kwoty bieżąco ustalonych alimentów”. Marcin z Częstochowy musiałby zatem wpłacać co miesiąc przez pół roku minimum 200 zł na swoje dziecko – W mojej obecnej sytuacji to astronomiczna kwota – mówi.
Prokurator swoje, Trybunał swoje
Temat alimentów, a prawa jazdy budzi emocje nie od dziś. Już w 2009 roku trafił na wokandę Trybunału Konstytucyjnego. Ten uznał wówczas, że przepisy dotyczące zatrzymania prawa jazdy są niekonstytucyjne. Sejm w związku z tamtym wyrokiem uchwalił nowelizację ustawy, która weszła w życie w styczniu 2012 roku. Nowelizacja zakłada, że prawo jazdy może zostać zatrzymane tylko w przypadku niepłacenia określonej kwoty alimentów przez dłużej niż pół roku, ponadto nie jest ono zatrzymywane jeśli dłużnik płaci regularnie przynajmniej połowę zasądzonej kwoty. Wprowadzono też możliwość odwołania się od decyzji.
Nowe przepisy wciąż budziły jednak wątpliwości, między innymi Prokuratora Generalnego, który po wejściu nowelizacji, jeszcze w tym samym roku skierował ustawę do ponownego zbadania jej przez Trybunał w kwestii zgodności z Konstytucją. Prokurator kwestionował związek między ubieganiem się o alimenty, a zabieraniem prawa jazdy, argumentując, że absurdalne jest zmuszanie mężczyzn do płacenia alimentów poprzez zabieranie im prawa jazdy. Co więcej, w jego opinii zatrzymanie dokumentu często odnosi wręcz przeciwny skutek do zamierzonego, bo utrudnia znalezienie pracy i uzyskanie wynagrodzenia, które umożliwiłoby rodzicowi płacenie na utrzymanie dzieci.
Trybunał rozpoczął rozpoznawanie wniosku w tej sprawie w grudniu 2012 roku, ale podczas pierwszej rozprawy nie wydał wyroku, odraczając sprawę bezterminowo. Była ona „zamrożona” do lutego 2014 roku, kiedy to sędziowie ostatecznie stwierdzili, że nie podzielają argumentów prokuratorskich. TK podkreślił, że zatrzymanie prawa jazdy nie stoi w sprzeczności z celem polegającym na poprawie skuteczności egzekucji alimentów. W orzeczeniu czytamy m.in. że „środek ten [zatrzymanie prawa jazdy – przyp. red.] nie jest stosowany automatycznie w sytuacji niewywiązywania się z zobowiązań alimentacyjnych, ale wówczas, gdy dłużnik alimentacyjny swoim zachowaniem utrudnia egzekucję lub nie podejmuje żadnej aktywności w celu aktywizacji zawodowej (…), a jeśli dłużnik wykazuje dobrą wolę i współpracuje z właściwymi organami, prawa jazdy nie można zatrzymać”. Czy tak jest w praktyce? Przykład częstochowianina pokazuje, że niekoniecznie, bo przecież pan Marcin szuka pracy, jest zarejestrowany w PUP, a mimo to prawo jazdy mu zatrzymano.
W sieci wrze
Decyzja Trybunału Konstytucyjnego szerokim echem odbiła się w internecie. Niektórzy bez ogródek piszą co myślą o wyroku Trybunału, inni przytaczają historie z własnego życia. Oto dyskusja na jednym z forów:
andante7744: To teraz trzeba jeszcze poczekać na wyrok TK, który stwierdzi, że za niepłacenie alimentów można unieważnić świadectwo dojrzałości, kartę rowerową albo bilet miesięczny na wszystkie linie komunikacji miejskiej (…) Przekroczyliście granicę śmieszności, zwłaszcza, że poprzedni werdykt waszego gremium był dokładnie odwrotny!
babciabb: I teraz kierowcy zaczną się bać i płacić?! To wszystko jest chore!
Janina: Wiadomo, że na dzieci trzeba płacić. Zauważmy jednak, że kraj schodzi na dno. Rząd powinien się zająć zapewnieniem miejsc pracy rodzicom i na ten temat prowadzić debaty, a nie sprawami dotyczącymi ich posad i stanowisk w rządzie.
Anonim: Fajnie zabrać prawo jazdy za alimenty, a jeżeli dłużnik ma drugą rodzinę na utrzymaniu i ma prace jeżdżącą to co ma zrobić powiesić się czy iść z rodzina pod most?
Ściągalność alimentów to w naszym kraju poważny problem – wynosi ona zaledwie ok. 16-17 procent. Jeśli w rodzinie wychowującej dzieci, na które drugi rodzic nie płaci alimentów, dochód na osobę wynosi nie więcej niż 725 zł, alimenty wypłacane są z funduszu alimentacyjnego. Tak jest właśnie w przypadku Marcina z Częstochowy. Z danych Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej wynika, że tylko w 2013 roku alimenty od państwa zamiast od rodzica dostało blisko 329 tys. dzieci, co dało sumę długów – 4,3 mld zł. 1 lipca 2015 r. weszły w życie kolejne nowe przepisy, które w zamierzeniu mają poprawić ściągalność alimentów. Teraz dłużnikom trudniej jest uzyskać kredyt, czy zostać abonentem operatora sieci komórkowej. Ale czy naprawdę zasadnym jest zatrzymywanie prawa jazdy za niepłacenie alimentów?
„Dura lex sed lex” – twarde prawo, ale prawo – głosi rzymska maksyma. Chyba czas ją dostosować do polskich realiów: „Stultus lex sed lex” – głupie prawo, ale prawo.
1 Komentarz
Cyt.”… a jeśli dłużnik wykazuje dobrą wolę i współpracuje z właściwymi organami, prawa jazdy nie można zatrzymać”. Czy tak jest w praktyce? Przykład częstochowianina pokazuje, że niekoniecznie, bo przecież pan Marcin szuka pracy, jest zarejestrowany w PUP, a mimo to prawo jazdy mu zatrzymano.”
Oj, trochę się autor rozmija z prawdą – prawo jazdy zostało mu zatrzymane albo w czasie jak pił i miał wszystko gdzieś (także swoje dzieci i ich utrzymanie), albo jak się leczył (to chociaż powinien u komornika podać adres odwyku gdzie przebywa, prawka by nie zatrzymano). A jak facet się ogarnął dopiero po czasie (chwała mu za to) to niech się i on i autor nie dziwią, że ponosił jeszcze długo będzie konsekwencje swojego wcześniejszego zachowania. A może autor uważa, że by mu jeszcze dług umorzyć, wtedy jeszcze łatwiej o pracę itp.? bez jaj.
Cyt.”… a jeśli dłużnik wykazuje dobrą wolę i współpracuje z właściwymi organami, prawa jazdy nie można zatrzymać”. Czy tak jest w praktyce? Przykład częstochowianina pokazuje, że niekoniecznie, bo przecież pan Marcin szuka pracy, jest zarejestrowany w PUP, a mimo to prawo jazdy mu zatrzymano.”
Oj, trochę się autor rozmija z prawdą – prawo jazdy zostało mu zatrzymane albo w czasie jak pił i miał wszystko gdzieś (także swoje dzieci i ich utrzymanie), albo jak się leczył (to chociaż powinien u komornika podać adres odwyku gdzie przebywa, prawka by nie zatrzymano). A jak facet się ogarnął dopiero po czasie (chwała mu za to) to niech się i on i autor nie dziwią, że ponosił jeszcze długo będzie konsekwencje swojego wcześniejszego zachowania. A może autor uważa, że by mu jeszcze dług umorzyć, wtedy jeszcze łatwiej o pracę itp.? bez jaj.