Sprawa, z którą zwrócił się do redakcji nasz Czytelnik (pan Józef) dotyczy konfliktu sąsiedzkiego, który trwa już od… bagatela 40 lat. Nie nam więc rozstrzygać, zwłaszcza że nie zrobiły tego sądy, która ze stron ma rację. Jednak nie to jest przyczynkiem naszej publikacji, a wyrok Sądu Rejonowego w Częstochowie, skazujący pana Józefa za między innymi „nagrywanie, robienie zdjęć, nasyłanie policji i straży miejskiej” na sąsiadkę Dorotę „celem dokuczenia i robienia na złość”. Skoro – zdaniem pana Józefa – on i jego chora żona doświadczają agresywnych zachowań sąsiadów, to czy mogą takie działania nagrywać i robić zdjęcia? Co w sytuacji, gdy „przestępca”, który nie życzy sobie strzelania mu fotek oskarża „dokumentalistę” o nękanie, udręczanie i naruszanie prywatności? Wolno nam nagrywać kogoś, zwłaszcza gdy robi coś niezgodnego z prawem, czy też nie?
Podobny dobry sąsiad to skarb, a posiadanie takiego zależy od szczęścia. Coś w tym jest, bo co i rusz słyszy się o [niewybrednych, gangsterskich, wzajemnych, chuligańskich] porachunkach sąsiedzkich. Porównanie do Pawlaka i Kargula z „Samych swoich” też nie jest na miejscu, bo wuj scenarzysty Andrzeja Mularczyka, Jan – pierwowzór Pawlaka – wcale taki zawzięty na sąsiadów nie był, jak to zdarza się dziś. Zresztą ostatecznie Pawlak i Kargul stali się rodziną za sprawą wnuczki Ani.
Dobry sąsiad to taki – jak twierdzą niektórzy – którego nie widać i nie słychać. Nie można tego powiedzieć o bohaterach naszej publikacji. Konflikt, którego początków doszukiwać się należy w latach 80-tych, trwa w najlepsze, z zaangażowaniem wszystkich możliwych organów sprawiedliwości, a finału nie widać.
– Mam 61 lat. Opiekuję się żoną, która wymaga całodobowej opieki. Stale jesteśmy nachodzeni i doświadczamy agresywnych zachowań ze strony sąsiadki, jej wnuka, który z nią mieszka i jego kolegów. Ja, na swoim gruncie przed domem nie mogę się spokojnie poruszać, bo lecą do mnie śmieci, cegły i kamienie. Tak mi robią na złość… – zaczął pan Józef.
Już po kilku zdaniach wiadomo, że spór sąsiedzki jest tak daleko zaawansowany, iż na ustępstwa żadnej ze stron nie ma najmniejszych szans.
– Robiłem te nagrania, żeby udowodnić, że jestem nękany i nachodzony, przez sąsiadkę, jej wnuka i jego kolegów. Na policji była sprawa zniszczenia przez sąsiadów części mojego płotu betonowego. Sprawcy przyznali się do winy i tym samym płot musieli naprawić. Podchodzili pod mój plac od strony ulicy i obrzucali mnie wyzwiskami, więc porobiłem im zdjęcia. I za to zresztą ci młodzi ludzie też zostali ukarani. Potem, ponieważ nadal byłem nachodzony, to wziąłem kamerę i ich nagrałem i ponownie zostali ukarani. Potem się umówili i do tego znaleźli sprzymierzeńca w organach porządkowych, więc za robienie zdjęć i nagrań ja zostałem przez sąd ukarany zaocznie.
Na policji przyznałem się, że robiłem zdjęcia i nagrania, bo jak inaczej udowodnię, że jestem nękany. Przecież to słowo przeciwko słowu. Kamera to mój świadek. Znajomy mi powiedział, że powinienem za każdym razem wzywać policję, ale na komisariacie usłyszałem, że za ciągłe wzywanie policji też mogę zostać ukarany. Nawet byłem u komendanta na skardze. Poprosiłem, by mi jasno uzasadnił, dlaczego nie mogę robić zdjęć i nagrań? Spytałem go, jak to jest, że ja się muszę tłumaczyć ze wszystkiego, a policja nie potrafi mi odpowiedzieć, za co ja zostałem ukarany?
Prokurator nie chciał mi wierzyć, że sąsiedzi rzucali cegłami i kamieniami. Odwołałem się do prokuratury krajowej. Powiedzieli, że to mała szkodliwość społeczna czynu. No, jak można tak powiedzieć…? Przecież jak człowiek dostanie cegłą w głowę, to może być trup na miejscu.
W tym roku odwołałem się ministra sprawiedliwości, ale to samo. Wszyscy po jednych pieniądzach. Nie przebije się człowiek. Z krajowej prokuratury sprawa idzie do rejonowej i nikt z góry tego później nie kontroluje, co oni tu piszą.
A co do mojej sprawy w sądzie i ukarania mnie za zdjęcia i nagrania, które robiłem sąsiadom… Ponieważ mam małe dochody, to wziąłem panią adwokata z urzędu, ale nawet mi nie powiedziała, że mogę wystąpić o uzasadnienie w ciągu 7 dni. I nie było jej nawet podczas rozprawy, więc co to za adwokat… Dalej już się nie odwołałem, bo nie wiedziałem jak, człowiek nie lata przecież po sądach. Byłem spanikowany. Poszedłem do tej prawniczki, a jej nie było. Poszedłem do prawników, gdzie udzielają darmowych porad, ale tam też nikogo nie było. Znikąd pomocy… Dostałem od sądu za robienie zdjęć 300 zł grzywny. I teraz jak idę na policję, to mi tym wyrokiem gębę wycierają, że jestem już przestępcą. Jestem traktowany jak kryminalista – opowiada pan Józef.
Nasz bohater uważa, że miał prawo archiwizować zdarzenia z udziałem sąsiadów. W imię rzetelności dziennikarskiej musimy dodać, że dokumenty sądowe rozszerzają wachlarz zarzutów wobec pana Józefa. Nie został on ukarany wyłącznie za robienie zdjęć oraz nagrywanie swoich sąsiadów, ale także za „wyzwiska i wulgaryzmy oraz za śledzenie i złośliwe niepokojenie” mieszkańców zza miedzy.
Sprawa składa się jednak z co najmniej dwóch elementów. Nie podlega dyskusji, że „wyzwiska, wulgaryzmy i śledzenie” są działaniami niezgodnymi z prawem. Natomiast nagrywanie i fotografowanie są swego rodzaju dokumentowaniem zdarzeń niepożądanych i bezprawnych, co zresztą jest wielokrotnie wykorzystywane przez organy ścigania w innych sytuacjach, np. wideo rejestratory samochodowe czy monitoring sklepowy lub uliczny. Niejednokrotnie policja zwraca się do obywateli z prośbą, by ci udostępniali nagrane na telefonach komórkowych czy kamerach samochodowych materiały, np. chuligańskich wybryków lub zdarzeń drogowych.
Kierując się przykładem pana Józefa, czy nagrywanie i robienie zdjęć w sytuacji, gdy jesteśmy świadkami przestępczego procederu, może skutkować odpowiedzialnością karną dla osoby nagrywającej? Czy jeśli za robienie zdjęć możemy zostać sądownie ukarani, to nie działa to zniechęcająco? Jak ewentualny zakaz dokumentowania przestępczego działania np. na drogach, ma się do wideo rejestratorów w samochodach, gdzie również nagrywane są sytuacje drogowe niezgodne z prawem, a potem chętnie wykorzystywane przez organy ścigania?
I najważniejsze, czy obowiązujące przepisy w sposób jednoznaczny i nie budzący najmniejszych nawet wątpliwości regulują tę kwestię?
Z tymi pytaniami zwróciliśmy się do policji w Częstochowie.
Odpowiedzi udzieliła nam podkom. Sabina Chyra-Giereś, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie:
„Odnosząc się do kwestii postępowania prowadzonego względem wymienionej osoby nadmieniam, że Policja przeprowadziła czynności wyjaśniające na podstawie zawiadomienia złożonego przez pokrzywdzoną [sąsiadkę pana Józefa – panią Dorotę – przyp. red.], nie zaś „jako pierwsza podjęła się ustaleń w tej sprawie”. Czynności wykonane zostały w zakresie niezbędnym do ustalenia, czy istnieją podstawy do wystąpienia z wnioskiem o ukaranie oraz zebrała dane konieczne do jego sporządzenia. Na podstawie wniosku wniesionego przez Policję, Sąd przeprowadził postępowanie wydając prawomocny wyrok, co pozwala stwierdzić, że wina sprawcy nie budziła wątpliwości.
W przedmiotowym postępowaniu Policja prowadziła czynności pod kątem złośliwego niepokojenia, które według pokrzywdzonej [pani Doroty – przyp. red.] trwało przez okres 10 lat, między innymi poprzez notoryczne rejestrowanie jej codziennych zachowań (nagrywanie filmów i robienie zdjęć) celem dokuczenia i zrobienia na złość oraz kierowanie względem jej osoby wulgaryzmów, śledzenie czy nasyłanie Policji.
Dlatego w tej konkretnej sprawie należałoby odróżnić nagrywanie sprawców czynów zabronionych od nękania osób trzecich. Przepisy bowiem regulują obowiązek poszanowania i ochronę prawa do prywatności każdego człowieka. Każde naruszenie lub zagrożenie tego dobra należy wstępnie zakwalifikować jako bezprawne.
Co do kwestii rejestrowania czynów zabronionych popełnianych przez osoby trzecie, to prawo tego nie zabrania. Nie ma przepisów wprost zakazujących rejestrowania zdarzeń, o ile np. nie naruszamy przepisu art. 267 § 3 KK (bezprawne uzyskanie informacji). Jednak decydując się na nagrywanie dźwięku lub obrazu każdy powinien mieć na uwadze fakt, że każda sytuacja jest inna i nie zawsze to, co w naszej ocenie jest czynem zabronionym, faktycznie jest działaniem niezgodnym z prawem i zagrożonym karą. Każdorazowo należy kierować się zdrowym rozsądkiem oraz przestrzegać obowiązujących w tym zakresie przepisów prawa i przede wszystkim mieć na uwadze poszanowanie i ochronę prawa do prywatności każdego człowieka. Dla rozstrzygnięcia kwestii odpowiedzialności karnej w przedmiocie rejestrowania zdarzenia istotny również będzie sposób wykorzystania nagrania czy zdjęć oraz okoliczności, w jakich utrwalenie dźwięku i obrazu miało miejsce.
W zależności od sytuacji oraz sposobu wykorzystania (upublicznienia) materiału audiowizualnego zastosowanie mogą mieć zarówno przepisy ustawy: Kodeks karny, Kodeks cywilny, o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz rozporządzenia o ochronie danych osobowych.
Jednocześnie nadmieniam, że będąc świadkiem zdarzenia, które w naszej ocenie jest niezgodne z prawem, należy niezwłocznie poinformować organy ścigania – policję, straż miejską, które są kompetentne do przeprowadzenia szczegółowych ustaleń i podjęcia stosownych czynności. Należy niezwłocznie zadzwonić na numer alarmowy 997 lub 986, powiadamiając policję lub straż miejską.”