Po ponad rocznym śledztwie zakończył się proces Agaty G. i Alfredy P. – córki i matki oskarżonych o okrutne zabijanie psów i wytwarzania z nich smalcu. Oskarżyciel żądał kary 1 roku więzienia w zawieszeniu oraz wpłaty dla organizacje zajmującej się ochroną zwierząt.
Przypomnijmy: sprawa wyszła na jaw w lipcu zeszłego roku. Powiadomieni przez ekologów z częstochowskiego oddziału Fundacji For Animals policjanci odkryli w gospodarstwie Agaty G. i jej matki Alfredy P. kilkadziesiąt pozostających w zamknięciu psów, zwierzęce szczątki oraz kilkanaście pojemników, słoików i butelek z nieustaloną zawartością. Po ekspertyzach okazało się, że niektóre zawierały tłuszcz świński z domieszką psiego. Pomimo zleconych aż czterech ekspertyz sądowych, nie udało się ustalić wieku smalcu. Znalezione w gospodarstwie szczątki zwierząt też nie mogły jednoznacznie świadczyć o tym, że to kobiety zabiły nieokreśloną liczbę psów.
Prokuratura oskarżyła matkę i córkę o to, że wprowadzały do obrotu między październikiem 2006 a lutym 2009 środek szkodliwy dla zdrowia i życia w postaci tłuszczu zwierzęcego o nieznanym składzie. Kobiety handlowały smalcem na na rynku, na Zawodziu w Częstochowie. Produkt cieszył się sporym zainteresowaniem.
Początkowo Agata G. przyznała w zeznaniach, że uśmiercała zwierzęta wieszając je na sznurku lub dotykając polanych wodą zwierząt prętem podłączonym do prądu. Później wszystko odwołała. W kolejnej wersji córka zeznała, że procederem wytwarzania psiego smalcu zajmowała się matka, lecz miały być to jedynie jej przypuszczenia, gdyż nigdy tego procederu nie widziała. Później Agata P. winą za uśmiercanie zwierząt próbowała obarczyć swojego zmarłego w 2006 r. ojca, Józefa P. Mężczyzna prowadził punkt rykarski i hodował psy, z których – na potrzeby własne – wytwarzał smalec. Po jego śmierci „interes” przejęła żona, Alfreda P. Kobieta przyznała się do handlu smalcem, sporządzonym przez męża. Stanowczo zaprzeczyła zabijaniu zwierząt. Kobieta przekonywała, że kocha zwierzęta, a do do handlu zmusiła ją trudna sytuacja finansowa.
Pełnomocnik Agaty G. i Alfredy P. domagał się uniewinnienia kobiet, twierdząc, że akt oskarżenia oparty jest na spekulacjach, a nie rzeczowych dowodach. Te – zdaniem obrońcy – zostały przygotowane pod wpływem Fundacji For Animals. Ostatecznie sąd nieprawomocnym wyrokiem uniewinnił matkę i córkę. W uzasadnieniu zaznaczył, że żadna z przeprowadzonych przez biegłych ekspertyz nie wykazała w badanych próbkach psiego tłuszczu. Nie ma też dowodów na oskarżenie okrutnego znęcania się nad zwierzętami, gdyż jedyny świadek w tej sprawie nie żyje. Nie znaleziono też dowodów na uśmiercanie psów. Zdaniem sądu prokuratura nie dowiodła również szkodliwości wprowadzanego do obiegu produktu. Nie ma też dowodu na to, że sprzedawany smalec pochodzi z okresu po śmierci Józefa P.