15 sierpnia w jednej z ogólnopolskich gazet ukazał się artykuł – UWAGA! o Częstochowie i Jasnej Górze. Autor „powiesił na klasztorze wszystkie warszawskie psy”, a miasto wraz z mieszkańcami uznał za nieudaczników, którzy są albo bezrobotni albo żebrzą pod jasnogórskimi murami, wystawiając na sprzedaż chińskie badziewie.
Nie polemizując z tezami autora, jako częstochowianka nie zgadzam się na krytykę – w taki sposób – mojego miasta przez osoby z zewnątrz. Wystarczają nam lokalni gderacze. Nagonce na miasto w publikacji prasowej wtórował, nie kto inny, jak prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk, który przyznał, że dialog z paulinami uwłacza jego godności. Matyjaszczyk najwyraźniej nie umie być równorzędnym partnerem w rozmowach, zresztą jak wszyscy jego poprzednicy. Prezydent stwierdził także, iż jest absolutnie bezradny i nie potrafi znaleźć metody na zachęcenie pielgrzymów do wyjścia poza mury klasztoru.
Nadszedł czas otwartej dyskusji o roli Jasnej Góry w mieście i odwrotnie, o korzyściach płynących z partnerskiej współpracy, o tym co zrobić, aby – przynajmniej jakaś część częstochowian – znalazła utrzymanie przy obsłudze pątników.
Zapraszamy Czytelników do polemiki!
Zapytaliśmy mieszkańców Częstochowy (210 osób), co sądzą o własnym mieście i klasztorze, by nie musiał tego za nas robić ktoś niezorientowany.
Czy Pani/Pana zdaniem władze Częstochowy ingerują w sprawy Jasnej Góry?
tak 31,19 proc.
nie 35,64 proc.
nie wiem 33,17 proc.
Czy Pani/Pana zdaniem Jasna Góra ingeruje w sprawy Częstochowy?
tak 64,56 proc.
nie 14,08 proc.
nie wiem 21,36 proc.
Czy Pani/Pana zdaniem miasto Częstochowa jest przygotowane do przyjmowania turystów?
(proszę o uzasadnienie)
tak 50,26 proc.
baza hotelowa 58,82 proc.
restauracje 29,41 proc.
pątnicy skupieni przy klasztorze 3,92 proc.
aleje 3,81 proc.
parkingi 1,96 proc.
inne 2,08 proc.
nie 49,74 proc.
mało hoteli 47,47 proc.
brak toalet 14,14 proc.
brak atrakcji 10,00 proc.
miasto – nie / Jasna Góra – tak 6,19 proc.
remonty 6,03 proc.
nie ma co zwiedzać 5,08 proc.
brak przygotowania 5,02 proc.
inne 6,06 proc.
Czy Pani/Pana zdaniem Jasna Góra jest Częstochowie w ogóle potrzebna?
tak 90,95 proc.
nie 9,05 proc.
Na życzenie Czytelnika podajemy informacje o grupie osób, uczestniczącej w ankiecie:
W naszej sondzie ulicznej wzięło udział 210 częstochowian.
Płeć
kobiety 57,60 proc.
mężczyźni 42,40 proc.
Wiek
17 – 20 9,52 proc.
21 – 30 39,52 proc.
31 – 50 31,43 proc.
50 i więcej 19,53 proc.
Wykształcenie
wyższe 42,90 proc.
średnie 41,80 proc.
zawodowe 15,30 proc.
Zatrudnienie
pracuje 53,80 proc.
bezrobotny 21,40 proc.
nie pracuje (inne powody) 24,80 proc.
1 Komentarz
1. „Nie będzie obcy pluł nam w twarz!” – grzmi red. Kluczna. A dlaczego nie? Lubi to pluje, wydając co najwyżej nie najlepsze świadectwo o sobie. Mamy swobodę wypowiedzi publicznej – wartość i prawo, o których wielu może tylko pomarzyć, a wielu za nie oddało życie. Niechże ludziska mówią i piszą, nawet jeśli głoszą największe brednie. Na własny rachunek i ryzyko samoośmieszenia. A z głupotą publicznie manifestowaną, zwłaszcza przez osoby/funkcjonariuszy publicznych w tym dziennikarzy, należy zwyczajnie walczyć. Inną racją, uzasadnionym kontrargumentem, kpiną czy ironią. I nie zaszkodzi pamiętać, że oponent to też jednak człowiek i obowiązuje, w cywilizowanych krajach, postulat „nie zabijaj”…
2. Marek Rabij, dziennikarz Newsweeka, autor inkryminowanego artykułu „Jasna Góra spółka z o.o.”
http://biznes.newsweek.pl/jasna-gora-spolka-z-o-o-,107378,1,1.html
określany przez niektórych mało elegancko i nieprecyzyjnie „lewacki cyngiel”, specjalizuje się w sensacyjkach dla znudzonych, niewybrednych i ograniczonych mentalnie umysłów, pisząc ostatnio teksty o wiele mówiących tytułach: „Himalaizm parówkowy, czyli rzecz o czytaniu raportów”, „Madonna: Piosenkarka z miliardem”, „Bangladesz: Krew, pot i szwy”, „S jak smrodek. Albo Sokołów SA”, czy też „W najnowszym „Newsweeku”: Kręcimy!” – nomen omen. Napisał, co wiedział, ale wkręcił w to jeszcze, tego nieszczęsnego prezia Matyjaszczyka, który jak zwykle niewiele istotnego ma do powiedzenia, ale deklamuje: „Doceniam znaczenie Jasnej Góry dla miasta i jestem zwolennikiem dialogu. Nie chcę tylko prowadzić tego dialogu na klęczkach”. Faktycznie, sam widziałem jak nieraz klęczał, ale czy coś „załatwił” to już nie powiem, bo dalibóg nie wiem. Dalej Matyjaszczyk przyznaje, że „prosiliśmy paulinów, żeby wzorem innych sanktuariów maryjnych, np. Lourdes, większe procesje wychodziły poza klasztor, żeby pielgrzymi mieli szansę zobaczyć nieco miasta…”. Odpowiedzi nie dostał. A swoją szosą interesujące jak zmienia się percepcja miasta przez pielgrzyma idącego w procesji i czy jest w stanie, w tym czasie zrobić np. zakupy w Alejach?
No bo siusiu nie bardzo.
3. Polecam zainteresowanym interesującą polemikę z tekstem Rabija: http://wpolityce.pl/artykuly/60894-newsweekowe-klamstwa-o-jasnej-gorze-mozna-zadumac-sie-nad-kondycja-pisma-ktore-w-poziomie-odmozdzenia-i-schamienia-przescignelo-wszystkie-tabloidy
4 .Wiele wskazuje na to, że jak świat światem Jasna Góra i municypium nie będą sobie nawzajem bratem. Podporządkowanie jednostronne nie wchodzi w grę, partnerstwo choć trudne jest możliwe, choć ograniczone do precyzyjnie zdefiniowanej sfery „spraw wspólnych” i corocznego kalendarza. Najgorszym rozwiązaniem byłaby kompletna separacja i wzajemne zwalczanie czy choćby tylko utrudnianie wypełniania misji: religijnej – Jasna Góra i świeckiej strategii działania – samorząd miasta.
5. Podawanie wyników sondy wśród mieszkańców Częstochowy bez podania informacji o schemacie doboru próby i prawdopodobnie nie spełniającej rygorów „próby reprezentatywnej” ma znikomą wartość poznawczą i mija się z celem.
1. „Nie będzie obcy pluł nam w twarz!” – grzmi red. Kluczna. A dlaczego nie? Lubi to pluje, wydając co najwyżej nie najlepsze świadectwo o sobie. Mamy swobodę wypowiedzi publicznej – wartość i prawo, o których wielu może tylko pomarzyć, a wielu za nie oddało życie. Niechże ludziska mówią i piszą, nawet jeśli głoszą największe brednie. Na własny rachunek i ryzyko samoośmieszenia. A z głupotą publicznie manifestowaną, zwłaszcza przez osoby/funkcjonariuszy publicznych w tym dziennikarzy, należy zwyczajnie walczyć. Inną racją, uzasadnionym kontrargumentem, kpiną czy ironią. I nie zaszkodzi pamiętać, że oponent to też jednak człowiek i obowiązuje, w cywilizowanych krajach, postulat „nie zabijaj”…
2. Marek Rabij, dziennikarz Newsweeka, autor inkryminowanego artykułu „Jasna Góra spółka z o.o.”
http://biznes.newsweek.pl/jasna-gora-spolka-z-o-o-,107378,1,1.html
określany przez niektórych mało elegancko i nieprecyzyjnie „lewacki cyngiel”, specjalizuje się w sensacyjkach dla znudzonych, niewybrednych i ograniczonych mentalnie umysłów, pisząc ostatnio teksty o wiele mówiących tytułach: „Himalaizm parówkowy, czyli rzecz o czytaniu raportów”, „Madonna: Piosenkarka z miliardem”, „Bangladesz: Krew, pot i szwy”, „S jak smrodek. Albo Sokołów SA”, czy też „W najnowszym „Newsweeku”: Kręcimy!” – nomen omen. Napisał, co wiedział, ale wkręcił w to jeszcze, tego nieszczęsnego prezia Matyjaszczyka, który jak zwykle niewiele istotnego ma do powiedzenia, ale deklamuje: „Doceniam znaczenie Jasnej Góry dla miasta i jestem zwolennikiem dialogu. Nie chcę tylko prowadzić tego dialogu na klęczkach”. Faktycznie, sam widziałem jak nieraz klęczał, ale czy coś „załatwił” to już nie powiem, bo dalibóg nie wiem. Dalej Matyjaszczyk przyznaje, że „prosiliśmy paulinów, żeby wzorem innych sanktuariów maryjnych, np. Lourdes, większe procesje wychodziły poza klasztor, żeby pielgrzymi mieli szansę zobaczyć nieco miasta…”. Odpowiedzi nie dostał. A swoją szosą interesujące jak zmienia się percepcja miasta przez pielgrzyma idącego w procesji i czy jest w stanie, w tym czasie zrobić np. zakupy w Alejach?
No bo siusiu nie bardzo.
3. Polecam zainteresowanym interesującą polemikę z tekstem Rabija: http://wpolityce.pl/artykuly/60894-newsweekowe-klamstwa-o-jasnej-gorze-mozna-zadumac-sie-nad-kondycja-pisma-ktore-w-poziomie-odmozdzenia-i-schamienia-przescignelo-wszystkie-tabloidy
4 .Wiele wskazuje na to, że jak świat światem Jasna Góra i municypium nie będą sobie nawzajem bratem. Podporządkowanie jednostronne nie wchodzi w grę, partnerstwo choć trudne jest możliwe, choć ograniczone do precyzyjnie zdefiniowanej sfery „spraw wspólnych” i corocznego kalendarza. Najgorszym rozwiązaniem byłaby kompletna separacja i wzajemne zwalczanie czy choćby tylko utrudnianie wypełniania misji: religijnej – Jasna Góra i świeckiej strategii działania – samorząd miasta.
5. Podawanie wyników sondy wśród mieszkańców Częstochowy bez podania informacji o schemacie doboru próby i prawdopodobnie nie spełniającej rygorów „próby reprezentatywnej” ma znikomą wartość poznawczą i mija się z celem.