Jurajski sezon rozpoczęty. Miłośników offroadu przybywa.– Zazdroszczę bardziej doświadczonym kolegom, którzy potrafią poradzić sobie na bagnach, czy w kamieniołomach, dlatego uczę się jazdy autem terenowym – mówi Anna Kłek z Częstochowy, która zaczęła przygodę z offroadem od motocrossu, ale jazda terenowym motocyklem przestała jej wystarczać. – Taka zabawa to dobry pretekst, żeby się wyrwać z miasta, urządzić piknik, wyszaleć się i odpocząć po tygodniu pracy, ale i świetny sposób żeby poznawać Jurę i jej mało znane i piękne zakątki – uważa pani Anna.
Amatorka bezdroży cieszy się, że kierowcy jeepów, quadów i motocrossu z roku na rok poruszają się po Jurze coraz bardziej świadomie i odpowiedzialnie.
– Coraz rzadziej zdarza się, że widuję pojazdy terenowe w okolicach parków krajobrazowych, widzę także, że coraz więcej jest wyznaczonych miejsc do uprawiania sportów motorowych w plenerze – nasza rozmówczyni podaje przykład Pustyni Siedleckiej, która stała się naturalną „piaskownicą” dla wszystkich tych, którzy uczą się jak uniknąć zakopania pojazdu po osie. – Jeżdżenie tam pozostawia tylko koleiny w piachu, które po deszczu i tak znikają, a kto wie, czy w przyszłości nie okaże się, że offroadowcy uratowali to miejsce nie dopuszczając do jego zarośnięcia trawą i krzakami – zastanawia się pani Anna.
Częstochowianka dodaje, że ku jej zadowoleniu, coraz więcej organizuje się zlotów i spotkań miłośników jeżdżenia po bezdrożach, bo najlepiej się uczyć podglądając bardziej doświadczonych zawodników i razem z nimi zdobywać doświadczenie. Ci najbardziej doświadczeni, czyli Ekipa Jurajska, wraz ze Stowarzyszeniem Częstochowa 2020 zorganizowała w niedzielę imprezę charytatywną, na której nie tylko wytrawni kierowcy dzielili się doświadczeniami z mniej zaawansowanymi zawodnikami, ale i zebrali sporą kwotę dla potrzebującego pomocy Alexa, nastolatka z naszego regionu.
– Chodzenie z puszką po ulicy nie daje takich efektów – mówi Roman Awdziej z Ekipy Jurajskiej. – Myśmy wpadli na pomysł by do puszki najpierw poszło wpisowe na imprezę. Kierowcy aut dawali po 80 zł, a kierowcy motocykli po 50. Dzięki temu puszka od razu byłą ciężka – Awdziej dziękuje wszystkim darczyńcom, bo razem z datkami od publiczności i cegiełkami z aukcji udało się jednego dnia zgromadzić kwotę 6506 zł. – Tego typu imprezy to przyjemne z pożytecznym. Cieszymy się, że możemy uprawiać nasze hobby, a jednocześnie pomagać komuś w potrzebie. W niedziele udało się to znakomicie – Podsumowuje z uśmiechem.