Zaczynamy nowy cykl artykułów, do którego powstania zainspirowały nas listy Czytelników. W wielu z nich pojawiają się te same tematy dotyczące bolączek mieszkańców. Każdy opisując swój problem podaje oczywiście inne przykłady, ale w nadesłanej przez Państwa korespondencji można wyraźnie dostrzec kilka wiodących wątków. Przeważają problemy dotyczące poruszania się po mieście i trzymania zwierząt.
Spróbujemy się im przyjrzeć, zdiagnozować ich przyczyny i poszukać metod ich rozwiązania. Cykl “Miasto przyjazne” ma więc za zadanie otworzyć nam oczy, zwrócić uwagę na kłopoty sąsiadów i obudzić w nas nieco empatii, byśmy sami tworzyli warunki przyjazne dla innych, nie czekając aż władze i politycy zabiorą się za wyręczanie mieszkańców. Zaczynamy od problemów z rowerzystami, a za tydzień opiszemy problemy z psami. W kolejce czekają problemy z gołebiami, problemy rodziców pchających wózki, problemy pasażerów komunikacji miejskiej, problemy inwalidów i wiele jeszcze innych. Prosimy jednocześnie o dzielenie sie swoimi spostrzeżeniami i opiniami, moze razem uda nam się przynajmniej część zx tych problemów rozwiązać.
Rowerzyści nie mają w Częstochowie łatwo. Chociaż miasto buduje ścieżki i wytycza drogowe pasy ruchu dla rowerów, rowerzyści korzystają z nich niechętnie. Przyczynami takiego stanu rzeczy zajmiemy się za tydzień, a dziś przyjrzymy się jego skutkom.
Piesi chętnie i często narzekają w listach do redakcji na „panoszenie się” rowerzystów na chodnikach, a główne grzechy rowerzystów dają się zakwalifikować do trzech kategorii. Są to braki w umiejętnościach, braki w kompetencjach i brak empatii wobec wspólmieszkańców.
Braki w umiejętności jazdy dostrzec łatwo. Zawodzi elementarna zdolność omijania przeszkody i hamowania. Piesi czują się na chodnikach zagrożeni. Część rowerzystów po prostu jeździć rowerem nie potrafi. Nie potrafią jechać wolno – wtedy ich tor jazdy robi się zygzakowaty, nieprzewidywalny, nierzadko dochodzi przez to do potrąceń pieszych. Nie potrafią hamować – albo maja niesprawne hamulce i zatrzymują się dopiero na pieszym, albo hamowanie kończy się utratą równowagi zeskokiem z roweru i potrąceniem pieszych. Zwłaszcza Czytelnicy narzekają na „niedzielnych rowerzystów”. Jeden z maili zawierał taki opis: „(…)eleganckie panie na rowerach z koszami, ubrane w powłóczyste suknie, mają kapelusze z wielkim rondem i ciemne okulary. Spod tego ronda i zza okularów nie widzą nikogo i niczego. Może wyobrażają sobie, że jadą po łące, a może są zajęte obserwowaniem, czy aby yorkowi w koszu nie przekrzywiła się kokarda”. Przykład jest ekstremalny, ale niestety prawdziwy; brak umiejętności jazdy u tych pań jest rażący.
Jeśli chodzi o brak kompetencji, to zdaniem narzekających pieszych, rowerzyści przede wszystkim nie mają pojęcia o tym, że na chodniku wcale nie są uprzywilejowani. Poza tym nie znają się na pokonywaniu przejść dla pieszych, bo powinni przeprowadzać rower przez zebrę a nie przejeżdżać po niej w pędzie, a zwłaszcza nie zajeżdżać drogi pieszym, nie wiedzą, że zamiar zmiany kierunku jazdy należy sygnalizować, a także nie są świadomi zakazu używania sygnałów dźwiękowych w terenie zabudowanym. Zasadność tych zarzutów zweryfikujemy niebawem, bo pewne wątpliwości budzi kwestia, czy przepisy o ruchu drogowym mają zastosowanie również na chodniku. Zwrócimy się też do policji drogowej z pytaniem gdzie tak właściwie jest miejsce dla rowerzysty na jezdni. Część Czytelników sugeruje bowiem, że trzymanie się środka pasa ruchu uniemożliwia tzw. wyprzedzanie rowerzysty „na trzeciego” a manewr ten jest częstą przyczyną zepchnięcia rowerzysty z jezdni na chodnik i jego nagłego wtargnięcia między pieszych.
Po braku umiejętności i braku kompetencji trzecim obszarem, w którym pojawiają się zastrzeżenia do rowerzystów jest brak empatii. To temat nieco bardziej abstrakcyjny. Narzekają zwłaszcza rodzice małych dzieci i rodzice pchający wózki, a także osoby starsze. Problem z brakiem empatii trudno jasno zdefiniować, więc posłużmy się przykładami. „Być może rowerzysta mnie widzi i może nawet zamierza ominąć, ale robi to dopiero w ostatniej chwili”, „ktoś jedzie za mną i popędza mnie dzwonkiem, a widzi, że nie ma miejsca bym mu ustąpiła”, „rowerzysta przejeżdża blisko wózka, nie myśląc o tym, że nie widzące go dziecko może wyciągnąć rączkę, drugi już raz jakiś rowerzysta uderzył w taki sposób mojego synka i pewnie nawet tego nie zauważył”, „jeżdżą po piracku, jak szaleńcy” – tego typu zarzutów jest sporo i znalezienie rozwiązań może być trudne, bo potrzeba obudzić w rowerzystach wyobraźnię i zdolność przewidywania. Będziemy jednak próbować. Jeśli macie więc Państwo pomysły na to, jak pomóc zarówno rowerzystom, jak i pieszym – prosimy o zgłaszanie ich do naszej redakcji. To temat rzeka, ale przed nami sezon zimowy, który można przeznaczyć na nasmarowanie roweru i rachunek sumienia.
2 komentarzy
Ciekawe, że autor wylicza problemy wszystkich uczestników ruchu za wyjątkiem kierowców samochodów. Wg mnie nie bez przyczyny, bo rządzący tym miastem, nie tylko obecnej ekipy, bo wcześniejsze też nie są bez grzechu, swoją energię skupiają głównie na budowaniu szerokich i szybkich jezdni dla tychże samochodów, kompletnie zapominając o pieszych czy rowerzystach.
A opisując sprawy rowerowe należałoby najpierw zapoznać się z tematem i może samemu pojeździć na rowerze po mieście zanim zacznie się wypisywać takie brednie.
Po pierwsze co oznacza sformułowanie: rowerzyści przede wszystkim nie mają pojęcia o tym, że na chodniku wcale nie są uprzywilejowani? Otóż rowerzyści nie są nie tyle nieuprzywilejowani co nie mają prawa, poza kilkoma wyjątkami jeździć po chodniku. Rower to pojazd a jego miejsce jest na jezdni. Jeśli zaś kierowca samochodu skarży się, że rowerzyści “spowalniają” ruch to niech idzie na piechotę, rowerzyści są po prostu uczestnikami tegoż ruchu.
Po drugie trudno, żeby rowerzyści nie przejeżdżali blisko wózków z dziećmi i pieszych w ogóle, skoro zazwyczaj zamiast wydzielić pasy dla rowerów w jezdni infrastrukturę dla nich tworzy się poprzez zabranie części chodnika pieszym jak ma to miejsce np na Monte Casino czy obecnie na Jana III Sobieskiego. A wszystko tylko po to, żeby “wywalić” rowerzystów z jezdni żeby nie “przeszkadzali” samochodom mknąć po śródmiejskich autostradach.
Ciekawe, że autor wylicza problemy wszystkich uczestników ruchu za wyjątkiem kierowców samochodów. Wg mnie nie bez przyczyny, bo rządzący tym miastem, nie tylko obecnej ekipy, bo wcześniejsze też nie są bez grzechu, swoją energię skupiają głównie na budowaniu szerokich i szybkich jezdni dla tychże samochodów, kompletnie zapominając o pieszych czy rowerzystach.
A opisując sprawy rowerowe należałoby najpierw zapoznać się z tematem i może samemu pojeździć na rowerze po mieście zanim zacznie się wypisywać takie brednie.
Po pierwsze co oznacza sformułowanie: rowerzyści przede wszystkim nie mają pojęcia o tym, że na chodniku wcale nie są uprzywilejowani? Otóż rowerzyści nie są nie tyle nieuprzywilejowani co nie mają prawa, poza kilkoma wyjątkami jeździć po chodniku. Rower to pojazd a jego miejsce jest na jezdni. Jeśli zaś kierowca samochodu skarży się, że rowerzyści “spowalniają” ruch to niech idzie na piechotę, rowerzyści są po prostu uczestnikami tegoż ruchu.
Po drugie trudno, żeby rowerzyści nie przejeżdżali blisko wózków z dziećmi i pieszych w ogóle, skoro zazwyczaj zamiast wydzielić pasy dla rowerów w jezdni infrastrukturę dla nich tworzy się poprzez zabranie części chodnika pieszym jak ma to miejsce np na Monte Casino czy obecnie na Jana III Sobieskiego. A wszystko tylko po to, żeby “wywalić” rowerzystów z jezdni żeby nie “przeszkadzali” samochodom mknąć po śródmiejskich autostradach.
Trudno wymagać od pieszych narzekających na rowerzystów, żeby wczuli się w ich sytuację. Poza tym, być może wielu ludzi, zwłaszcza starszych nie stać na rower.
Informacja, cytowana za narzekającymi pieszymi, o tym, że piesi nie są na chodniku uprzywilejowani będzie komentowana przez policję drogową (jeszcze nie w najbliższym numerze) – cierpliwości. Wydawać może się jednak, że skoro nie mają prawa poruszać się po chodniku, to faktycznie nie są tam uprzywilejowani.
Czy miejsce rowerzysty jest na środku, czy przy krawędzi pasa również ustalimy wraz z drogówką.
A czy trudno mijać wózki?… Tych skarg nie było wiele, więc zjawisko nie jest nagminne.
Dziękujemy za odzew i zapraszamy do dzielenia się uwagami.
Autor:)
Trudno wymagać od pieszych narzekających na rowerzystów, żeby wczuli się w ich sytuację. Poza tym, być może wielu ludzi, zwłaszcza starszych nie stać na rower.
Informacja, cytowana za narzekającymi pieszymi, o tym, że piesi nie są na chodniku uprzywilejowani będzie komentowana przez policję drogową (jeszcze nie w najbliższym numerze) – cierpliwości. Wydawać może się jednak, że skoro nie mają prawa poruszać się po chodniku, to faktycznie nie są tam uprzywilejowani.
Czy miejsce rowerzysty jest na środku, czy przy krawędzi pasa również ustalimy wraz z drogówką.
A czy trudno mijać wózki?… Tych skarg nie było wiele, więc zjawisko nie jest nagminne.
Dziękujemy za odzew i zapraszamy do dzielenia się uwagami.
Autor:)